411.
Coraz więcej dnia, słońca, ciepła i jasności. Najtrudniejszy dla mnie jest okres od 1 do 3 nad ranem. Jeśli go przetrwam, kolejne dwie godziny mijają w lepszym nastroju.
Kiedy siedzę przy stole i wpatruję w się w ekranik laptopa, kiedy czytam i piszę albo słucham, obie dziewczynki (bezbłędnie reagują na wezwanie: "Dziewczynki!", unoszą głowy i wlepiają wzrok w mówiącego), Adela i Masza zajmują moje miejsce na tapczanie. Masza jak zwykle pochrapuje sobie, Adela śpi jak zając - byle szmer ją budzi. Adela leży "w nogach", Masza "w głowach". Kiedy o piątej lub przed szóstą rano pójdę w końcu spać, Masza zostanie, będzie dalej drzemać, wtuliwszy się w moją głowę, natomiast Adelka zeskoczy z posłania, pójdzie do swojego "domku" lub weźmie do pyska Hipka i zacznie z nim krążyć pomiędzy dwoma pokojami. Adelka uznaje, że moje pojawienie się na tapczanie oznacza, że jej miejsce jest gdzie indziej. Dopiero około ósmej rano wskoczy z powrotem na ten nasz wspólny tapczan, zacznie baraszkować i domagać się pieszczot. W każdym razie ten czas niespania, gdy jestem świadkiem budzącego się dnia to często najpiękniejsza dla mnie pora dnia i nocy.
412.
Szybciutko przeczytałem i to z ogromną przyjemnością opowiadanie Gabriela Garcii Marqueza "Szczęśliwej podróży, panie prezydencie". Bohaterem utworu jest obalony przez juntę wojskową prezydent jednego z państw Ameryki Łacińskiej, którego los rzucił do Genewy, gdzie czeka go operacja, za którą musi srogo zapłacić, sprzedając posiadaną biżuterię, która była jedynym jego majątkiem. Opowiadanie to napisał Marquez w 1979 roku, roku szczególnie zapamiętanym przeze mnie, po sławetnej zimie stulecia, która dotknęła także Szwajcarii. Ale nade wszystko podoba mi się styl pisarstwa tego kolumbijskiego zdobywcy nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Sięgam teraz po "Czekając na Godota" Samuela Becketta, a później może "Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk lub przypomnę sobie "Boską komedię" Dantego.
Podobno znów pani Olga Tokarczuk podpadła prawicy udzielając wywiadu włoskiemu "Corriere Della Sera" i w związku z tym mądrale z prawej strony sceny politycznej wyszli z apelem, aby odsyłać książki autorstwa naszej noblistki. Pani Olga wydaje się być uszczęśliwiona takim rozwojem sytuacji, bo prognozuje, że jej książki zaczną się teraz sprzedawać jeszcze lepiej, a ponadto upatrzyła sobie fundację, której przekaże bezpłatnie odesłane jej powieści.
Po raz kolejny przekonujemy się, że część moich rodaków ma spore kłopoty z myśleniem.
[05.06.2021, Toruń]
Bezsenność może być dokuczliwa, nie znam nikogo, kto nie śpi z własnej woli i później dobrze funkcjonuje.
OdpowiedzUsuńNas budzą o brzasku gołębie, jest ich tyle i tak się głośno nawołują, że to już staje się nie do zniesienia...
Zwolennicy PiSu i prawicy ogólnie już tyle razy zbłaźnili się publicznie, że mnie to nawet nie dziwi...
Nie znasz takiego? Otóż i ja we własnej osobie jestem takim. Nie śpię z własnej woli i marzy mi się, aby wystarczyły mi trzy godziny snu, gdy tymczasem śpię cztery, a zdarza mi się, że nawet pięć, co już jest przesadą.
UsuńO bezsennosci moglabym tomy napisać. ...tylko po co to komu? Każdy ma swoją własną bezsennosc trochę twórczą ale przede wszystkiem okropnie męczącą. ...
OdpowiedzUsuńmnie w sumie ona nie męczy, jest bardziej twórcza niż męcząca... zaprzyjaźniłem się z nią.
Usuń