(...)
Pszczoły bzykały podejrzliwie, jak to one mają w zwyczaju. Kilka z nich naprawdę wyfrunęło z gniazda i zaczęło unosić się dokoła Chmurki, gdy Chmurka właśnie śpiewała drugą zwrotkę swojej piosenki. I nawet jedna z pszczół usiadła na chwilę na nosie Chmurki, ale zaraz odfrunęła.
- Krzysiu, aj, Krzysiu! - wrzasnęła Chmurka.
- Co?
- Myślę i myślę, i teraz już wiem na pewno, że to jest bardzo zły gatunek pszczół.
- Tak ci się zdaje?
- Zupełnie zły gatunek. I myślę, że one chyba robią kiepski miód. I zdaje się, że ja chyba zejdę na dół. A co ty o tym myślisz?
- Ale jak?! - zawołałeś.
Kubuś Puchatek nie pomyślał o tym. Gdyby wypuścił sznurek z łapki, zleciałby na ziemię i to mu się nie bardzo uśmiechało. Myślał więc dość długo, wreszcie powiedział:
- Krzysiu, musisz strzelić w balonik. Czy masz z sobą fuzję?
- Ma się rozumieć - powiedziałeś. - Ale jeśli to zrobię, balonik będzie na nic - powiedziałeś.
- Tak, ale gdybyś tego nie zrobił - rzekł Puchatek - ja będę na nic.
Wobec tego wycelowałeś bardzo ostrożnie w balonik i wystrzeliłeś.
- Ojej! - wrzasnął Puchatek.
- Czy nie trafiłem? - zapytałeś, Krzysiu.
- Trafić trafiłeś - odpowiedział Puchatek - ale nie w balonik.
- Bardzo mi przykro - powiedziałeś i jeszcze raz strzeliłeś, ale tym razem już w balonik, z którego powolutku wyszło powietrze, i Kubuś Puchatek opuścił się na ziemię. Ale miał tak zesztywniałe łapki od ściskania sznurka, że przez cały tydzień trzymał je wyciągnięte w górę. Ile razy mucha siadła mu na nosie, nie mógł odpędzić jej łapką, tylko zdmuchiwał ją, ot tak: “puch, puch, puch!” i zdaje mi się, choć nie jestem tego pewien, że i dlatego jeszcze nazwano Misia Puchatkiem.
(...)
[12.06.2021, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz