425.
Nie podoba mi się ten polski nacjonalizm futbolowy.
Zacznijmy od tego, że Bońkowi i Lewandowskiemu nie podobała się gra kadry Brzęczka, że za mało piłek trafia do napastnika Bayernu Monachium. A niby jak mają trafiać, skoro brakuje nam od dawna piłkarzy do reprezentacji. Co jakiś klub zdobędzie mistrzostwo Polski albo nawet na półmetku rozgrywek jakiś piłkarz się wyróżni, zostaje sprzedawany do zagranicznych klubów i tak wkoło Macieju od lat, choć dla takiego mistrza kraju bardziej opłaciłoby się grać w Lidze Mistrzów, gdzie za sam udział w meczu dostaje się kasę, a przy okazji wszyscy zawodnicy zdobywają doświadczenie w grze na wyższym poziomie. U nas na najwyższym poziomie gra Robert Lewandowski, ale także dlatego, że ma mu kto podawać piłkę.
Boniek wymyślił sobie Portugalczyka Sousę, bo stwierdził, że z Brzęczkiem na Euro niewiele ugramy. Sousa miał spowodować, że piłki będą trafiać do Lewandowskiego, ale jednocześnie ten wybitny szkoleniowiec oznajmił, że mega król strzelców z Bayernu nie będzie na Euro dostawał podań od Grosickiego, bo tego w kadrze zabraknie. Według mnie, a parę wcześniejszych meczów kadry obejrzałem, jeśli polskim piłkarzom nie szło, to akurat Grosicki, czy grał w jakimś klubie czy nie, czy był w formie czy nie, to jednak puszczał piłki do Lewego, ba, czasami nawet sam trzepnął w siatkę. Bo Grosik należał do takich graczy, którzy zawsze mieli serducho do gry w reprezentacji - szybki, przebojowy, potrafił jedną - dwoma akcjami przywrócić nadzieję w narodowy futbol.
Grosickiego nie ma, jest Lewandowski, jest też Sousa, który jednak nie nauczył reszty graczy, jak trzeba kopnąć piłkę, aby trafiła do najlepszego piłkarza globu. Nie nauczył ich też podawać sam Lewandowski, choć podczas każdego wcześniejszego meczu udzielał kompanom bezcennych wskazówek. No i masz - nasi przegrali ze Słowacją.
Ale kiedy zaczynałem ten tekst pisząc o nacjonalizmie futbolowym miałem na myśli co innego. No cóż... mecz można wygrać, zremisować lub przegrać - naszej drużynie przydarzyło się to trzecie. Zdarza się, zważywszy na to, że nie mamy piłkarzy najlepszych w Europie... ale przegrać ze Słowacją, z najsłabszą drużyną?
Właśnie to mnie wkurzyło - nasi nacjonalistyczno-futbolowi dziennikarze wielokroć przed meczem podkreślali, że w pierwszym grupowym meczu gramy z najsłabszym zespołem, więc oczekujemy zwycięstwa. No i ten najsłabszy rywal nas pobił.
Przypomniała mi się taka oto anegdota.
Jasio wraca spocony do domu ze szkoły.
- Jak ty wyglądasz? - pyta się mama. - I dlaczego się tak cieszysz?
- Mamusiu, graliśmy mecz z piątą a.
- I jaki wynik?
- Dwa do zera. Piąta a jest od nas słabsza.
Mały Krzyś, który dopiero co wrócił z przedszkola, a teraz wsuwa pierogi z jagodami na drugie danie, przysłuchiwał się tej rozmowie starszego brata z mamą. W końcu rzekł:
- Phi, też masz się z czego cieszyć... wygrać ze słabszym... . Spróbowałbyś wygrać z lepszym od siebie!
To, czy ktoś jest słabszy, nie musi wynikać z układanek statystycznych, a mówienie o kimś, że jest słabszy bywa wodą rzuconą na młyn Losowi, który potrafi celnie uderzyć kopytem tych, którzy przeciwnika lekceważą.
[16.06.2021, Toruń]
Kiedy polscy siatkarze w tegorocznej Lidze Narodów przegrali ze Słowacją tez byłam zła, gdyż uważałam rywali za słabych. Ale ja się nie znam na sporcie, na siatkówce także nie. Mogłam się pomylić w ocenie, ale zaczęłam oglądać inne mecze Słoweńców. Oni nie kalkulowali, że igrzyska, że mistrzostwa już niedługo. Oni cieszyli się grą w określonej imprezie. Chcą wypaść jak najlepiej. W ten sposób składają hołd nie tylko innym zespołom bioracym udział w turnieju ale także organizatorom i wszystkim, dzięki którym my możemy takie wydarzenia oglądać i pośrednio w nich uczestniczyć. Może Lewandowski jest najlepszym futbolistą świata, ale on sam mieczu nie wygra, bez względu na to czy przeciwnikami będą lepsi, równi czy słabsi. Za mojej młodości takim "Lewandowskim" był Włodzimierz Lubański, ale obok siebie miał innych piłkarzy i wraz z nimi tworzył zespół. W polskiej piłce nożnej tego nie ma. Jest król Lewandowski i giermkowie. Nie mamy też szczęścia do trenerów, co jeden to gorszy, a przecież Górski miał swoich uczniów, wśród nich powinniśmy szukać następcy. To, że udał się Vital Heinen w koszykówce, nie oznacza, że obcokrajowiec jako trener sprawdzi się w nożnej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMarna ze mnie kibicka, choć mistrzostwa oglądam.
OdpowiedzUsuńWedług mnie to za dużo w tej naszej drużynie gwiazd, a za mało współpracy.