CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

14 marca 2022

WE FRAGMENTACH - MARIA DĄBROWSKA - NOCE I DNIE

 

Jacek Malczewski (1854 - 1929) - ''Śmierć Ellenai'' [1883]


"Trzeciego czy czwartego dnia Teresa zapytała go, czy to prawda, co mówią, że godził na swoje życie. Bogumił zmieszał się i skrył twarz w dłoniach.

- Czy to kto widział? - zląkł się, a potem zaczął prosić: - Tereso, niech Teresa nigdy tego Basi nie powie. Nigdy. I niech uczyni tak, żeby jej o tym nikt nigdy nie powiedział.

- Jakże ja to mogę uczynić? - westchnęła apatycznie. - Co mogłam, to zrobiłam. Zapowiedziałam wszystkim, żeby milczeli. Ale taka rzecz nie może się już nigdy w żadnym wypadku z tobą powtórzyć. Bardzo mnie zawiodłeś, Bogumile.

Bogumił nie zdziwił się tym słowom. Był nawet jakby w swym smutku uszczęśliwiony, że mu czyniła taką wymówkę i że mógł się przed nią tłumaczyć.

- To było tak - mówił - jakbym nie ja sam, ale ktoś drugi we mnie chciał to uczynić. Duszy mojej, czy tam sumienia mojego wtedy we mnie nie było. Dusza wyszła ze mnie za tym chłopyszkiem. To tylko ze mnie zostało, co skowyczało z bólu, a myśli brzęczały tylko, żeby z tym prędzej skończyć. Jam ani myślał - dodał schrypniętym głosem i odchrząknął.

- Jam ani myślał, że potrafię tak cierpieć. Tylem przeszedł, a tak mi jest, jakbym był pierwszy raz ugodzony, jakbym jeszcze dotychczas nie znał, co to jest boleść.

Teresa roześmiała się wewnątrz siebie półgłosem.

- O - rzekła - człowiekowi często się zdaje, że już się skończył, że się w nim nic więcej nie pomieści. Ale pomieszczą się w nim jeszcze zawsze nowe cierpienia, nowe radości, nowe grzechy.

- Tak, tak jest - przytakiwał Bogumił zdziwiony i ucieszony. - Jak Teresa dobrze wszystko rozumie.

- Gdzie tam - odparła - nic nie rozumiem. Im dłużej żyję, tym więcej nic nie rozumiem. Ale kocham życie i uważam... [...]


"W milczeniu ubrali się i poszli piechotą ku Borkowi na cmentarz. Pani Barbara zatrzymała się przy dwu bliźnich grobach matki i wuja Klemensa, ale Bogumił powiedział:

- To nie tu - i szli dalej.

Piotruś był pochowany po drugiej stronie ścieżki, za katakumbami, w których chowano jednego po drugim proboszczów parafii Borek. Leżał w tej części cmentarza, w której grzebano dzieci. Mogiłka jego odznaczała się tym śród innych, że była okryta świerkowymi wiankami, które ktoś otrząsał pracowicie ze śniegu, tak że wyglądała świeżo i zielono, owiana żywiczną wonią lasu. Pani

Barbara patrzyła przez chwilę w oszołomieniu na krzyżyk z wypalonym w drzewie napisem. Ś.p. Piotr Niechcic, żył lat 4 - a potem nie uklękła, ale upadła na ziemię i zaniosła się nieludzkim płaczem. Bogumił chciał ją podnieść, ale stała się ciężka jak zwłoki, tak że dał spokój. Stał nad nią posiniały z zimna i z wrażenia, a gdy w końcu usłyszał, że coś mówi szlochając, ponowił swoje wysiłki i teraz dała się podnieść.

- Ja nie miałam przeczucia - powtarzała. - Dlaczego ja nie miałam żadnego przeczucia?

- Moje dziecko, nikt z nas nie miał przeczucia - powiedział nieudolnie."[...]

[Maria Dąbrowska, Noce i dnie, Tom I, fragmenty rozdziału 11.]


[14.03.2022, Toruń]

4 komentarze:

  1. Wspaniałe urywki wybrałeś...
    Przy tym drugim ciarki mnie przechodzą....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...owszem, z ciężkim sercem wspomina się takie chwile, ale takie jest życie, a w tej cytowanej powieści to nie wszystkie przykrości, jakich doznali Niechcicowie... a powieść wspaniała... jaki piękny język!

      Usuń
  2. Właśnie w tramwaju płakała Ukrainka, jedno dziecko zginęło tam, a tu zgubiło się drugie, a nie zna polskiego i nie ma adresu. Jak znaleźć?
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .. i mnie jest przykro... pracując w transporcie, pracowałem z wieloma Ukraińcami, a że w większości przypadków relacje między nami były świetne, więc tym bardzie żal mi tych ludzi...

      Usuń