378.
Nie dość, że nie lubię niedziel, to w dodatku przyszła tak, jak ta wczorajsza, paskudnie deszczowa, należąca do długiego weekendu, czy jak kto woli - do majówki. Podła ta majówka, chociaż ja i tak nie wychodzą, jeśli już, to na balkon, ale deszcz zacina i na balkonie, a biało-czerwona zwinęła się dzisiaj i jest do wyżęcia, nieładnie, bo to dzień flagi.
Pamiętam, że w dawnych czasach potrafiono zwijać flagę na trzeciego maja, choć potem się jakoś ustatkowało i furkotała też na Konstytucję. Kiedy zmieniły się czasy taki jeden gość z dziś solidarnej, wieszał dwa kolory dopiero na trzeci dzień, a kiedy ustanowiono święto flagi zawieszał drugiego maja.
Pierwszego, pamiętam, chodziło się na pochody; mało że chodziło, chodziłem i ja, bo był to dzień naprawdę świąteczny, inny niż pozostałe, inny niż religijne święta i niedziele. I nie zastanawiałem się nad tym, że za lat kilkadziesiąt nietaktem będzie chodzić na pochody pierwszomajowe, w ogóle że pochody mogą być niezbyt mile widziane lub wręcz zakazane, bo jak ni, to można dostać kamieniem albo butelką w głowę. A dzisiaj, gdyby taki pochód był, to od razu by cię wylegitymowano, a nie daj Boże nie mieć wtedy maseczki na nosie i ustach. Nie masz - do suki i na mendownię do sąsiedniego powiatu, no i zapłać im jeszcze za te maseczki.
Ale w tym roku to nawet gdyby z tą nogą było znośniej, i gdyby nie padało, to bym nie poszedł, bo to nowe lewicowanie mi nie w smak. Dlaczego? Napiszę jeszcze.
379.
Jak można się w taką niedzielę czuć, skoro ledwie włączyłem laptopa, a ten połączył się z internetem, dowiedziałem się o śmierci pana Bronisława Cieślaka, niezapomnianego agenta 07, który towarzyszył mojemu telewizyjnemu życiu, chwytając przestępców, a całe szczęście, że robił to na planie filmowym, a nie w rzeczywistości, bo pewnie w "wolnej" Polsce na mocy ustawy dezubekizacyjnej zabrano by mu lwią część emerytury.
Niestety śmierć grasuje i dopada ludzi znanych z pierwszych stron gazet, z telewizji, kina i estrady, a pan Cieślak należał do pokolenia, które odchodzi. A był to człowiek z krwi i kości, twardo stąpający po ziemi, który , jak to mówią, przeżył swoje, o czym niech świadczą te fragmenty wywiadu, jakiego udzielił "Wyborczej" trzy lata temu.
"- Pan nie wydaje się napuszony.
- No nie. I staram się być tolerancyjny. Wie pani, skończyłem etnografię. Moja pierwsza żona była pół-Jugosłowianką, konkretnie Chorwatką. Jako jej narzeczony objechałem całą Jugosławię. Widziałem, jak pola rolników prawosławnych, muzułmańskich i katolickich przeplatały się ze sobą, a ci ludzie żyli razem. Nagle mój kolega z Belgradu zabił mojego kolegę z Sarajewa. Na moich oczach między tymi ludźmi wybuchła straszliwie krwawa wojna, która bezpośrednio raniła mi serce, bo ja kochałem i tych, i tamtych. Więc jak słyszę o prawdziwych Polakach, to skóra mi cierpnie, bo widziałem, co znaczy to dzielenie ludzi. Niech Pan Bóg broni! Jak się ma takie wspomnienia, to przyglądanie się temu, co się dzieje w Polsce - że dobry ten, kto nasz - jest okropnie bolesne.
- Nawiązuje pan do gorszego sortu Polaków?
- Też. Dlaczego ja mam kogoś nie lubić tylko za to, że stawia sobie inne bóstwa w domu? Wolno mu. I nie jest prawdą, że każdy muzułmanin jest terrorystą. Co to za katolicyzm jest w tej Polsce, na litość boską? Że ludzie w ramach tej religii potrafią mieć tak okropne uczucia dla bliźniego swego. Czy to nie jest zdrada Boga, którego się wyznaje? Chroń mnie Boże od nienawiści. Możemy śpiewać wzniosłe piosenki, jednocześnie nie umiejąc się tego wyzbyć. To jest dla mnie bardzo trudne.
- A jakie wspomnienia ma pan z Sejmu?
- Ale mnie pani rozkręciła! Opowiem pani. Siedzimy i pijemy piwo w barze w domu poselskim z nieżyjącym już Andrzejem Urbańczykiem. Na sali plenarnej jakiś kolejny wredny akt ustawowy. Michał Kamiński, czyli Misiek, będący chyba wtedy w jakimś ZChN, tak okropnie rzyga na to nasze całe SLD, rzyga i rzyga. My to śledzimy na ekranie. Wyrzygał się, skończył, zszedł z mównicy i półtorej minuty później już jest w barze. - Cześć chłopaki, to ja stawiam następne piwo - mówi. Andrzej na to: - Misiek, do k***y nędzy, przecież słyszeliśmy, co ty wygadywałeś. Misiek na moment się lekko zapowietrzył, ale zaraz otrzepał się i tu pani dokładnie zacytuję, co powiedział: - Chłopaki, no co się wygłupiacie, ja mam wyborców w Łomży . I tak jest naprawdę. Polityka musi taka być."
Requiescat In Pace!
Całość wywiadu poniżej.
380.
Zanim jeszcze Bronisław Cieślak stał się sławny w roli milicjanta Sławka w serialu "07 zgłoś się", pierwszą rolę zagrał również w serialu reżyserowanym przez Romana Załuskiego na podstawie scenariusza Andrzeja Twerdochliba - "Znaki szczególne". To również udany, jakże prawdziwy film o czasach minionych, nie zawsze sprawiedliwych, ale też opowiadający o ludziach, którzy coś tam dobrego w tej epoce zrobili, i jednym z nich był właśnie główny bohater serialu, inżynier pracujący na wielkich budowach, w życiu codziennym mający, jak każdy z nas w tym okresie, wzloty i upadki, człowiek chcący coś zrobić w swoim życiu.
Zachęcam do obejrzenia przynajmniej jednego odcinka.
[03.05.2021, Toruń]
Niestety, polityka to najgorsze szambo....
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o pogodę to płakać się chce...
A jeśli chodzi o Bronisława Cieślaka to wczoraj na TVP Seriale przez cały dzień leciał kapitan Borewicz...
Pozdrawiam serdecznie Kawiarenko :-)
Przepraszam ale Borewicz był porucznikiem :-))
UsuńDlaczego dopiero w wypadku śmierci dowiadujemy się o niektórych, jak ciekawymi byli ludźmi?
OdpowiedzUsuńDrugiego przygotowywałam post na swoim blogu, ale nie umiałam wkleić muzycznych klipów, by piosenka się odtwarzała. Gdy napisałam tekst, to każde słowo podkreślało mi się czerwonym wężykiem, więc zrezygnowałam z napisanego postu, myśląc, że tak wyświetli się dla czytających. A później na pasku przeczytałam o tym, że puszczają odcinki Borewicza(obejrzałam wieczorem dwa, nadane w TVP1). Wczoraj przez przypadek na Superstacji obejrzałam fragment rozmowy z Bronisławem Cieślakiem, którą przeprowadził Wojciech Jagielski. Dziękuję, że przypomniałeś o innym filmie, w którym grał, bo ja tylko oglądałam "07 zgłoś się" i "Malanowski i partnerzy"(tego serialu nakręcono podobno 700 odcinków-aż trudno uwierzyć, bo mnie nie udało się obejrzeć nawet 100). Wielka szkoda, że przegrał z nowotworem, w Jego przypadku siódeka(i to podwójna) nie okazała się szczęśliwa. Ukłony.
OdpowiedzUsuń