ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

23 września 2017

Z DZIENNICZKA (11)

1. TRASY
Bodajże dzisiaj zaczyna się jesień (chyba że 21-go, nie pomnę) i ten przełom dwu pór roku jest pogodowo sympatyczny, czy to na Wyspach, we Francji, Beneluksie, czy w Niemczech, a koniec lata obfitował w podróże.
Warto przypomnieć, że poprzedni weekend spędziłem w Sarrebourgu we francuskiej Alzacji, choć już pod wieczór musiałem podjechać (sporo) do Roding w Niemczech, blisko granicy z Czechami. Tam dnia następnego załadowałem się do Desfordu w Anglii, niedaleko Leicester. Ale zanim przebyłem Kanał (tym razem nielubianym przeze mnie tunelem), wycofano mnie do Horselberg-Hainich na doładunek do Rolls-Royce’a w Bogner Regis (tam z kolei już byłem). Po rozładunkach w Cobham czekał na mnie inny kierowca z firmy, abym zabrał od niego ładunek do firmy Eaton w Northausen, ładnego miasteczka na północ od Lipska w byłej NRD. Stamtąd z kolei udałem się do Monachium, a ściślej pod monachijskie lotnisko, aby szybciutko pojechać z ładunkiem z Chin do Rochdale pod Manchesterem. A było to już w piątek. 20 kilometrów od Rochdale czekał mnie w Ashton-under-Lane towar do Mayenne we Francji (niedaleko Nantes), z którym właśnie spędzam kolejny weekend.
Nie powiem, te trasy, około tysiąckilometrowe każda, nadwyrężyły potrzeby mojego snu, a więc noc zapowiada się ciekawie.
2. WSCHODNIE NIEMCY
Muszę powiedzieć, że z regionów Europy jakie odwiedzam i odwiedzałem w przeszłości, wschodnie Niemcy (chodzi mi o byłą NRD) podobają mi się szczególnie. Dlaczego? Chodzi mi głównie o czystość i porządek, tak w miastach, miasteczkach, jak i wioskach. Pomimo tego, że wschodnie Niemcy obfitują w przemysłowe rejony, to wyglądają pod tym względem skromniej niż centralne, okolice wielkich miast czy, może najbardziej - Zagłębie Ruhry. Jeżeli skromniej to przez to więcej naturalnych krajobrazów, lasów przypominających polskie, ale nade wszystko ład i porządek, a wieczorami i w nocy taka jakaś nostalgia wraz ze zmrokiem przykuwa zmysły. A już chyba najładniej jest w Turyngii, gdzie sporo gór i szerokich widoków na pola, na wiejskie drogi ustrojone drzewkami, na niewielkie bryły kościołów, których szczupłe, strzeliste wieże górują nad okolicą tyleż uśpioną, co melancholijnie smutną.
3. WZDŁUŻ AUTOSTRAD
Jadąc podczas obecnej trasy głównie autostradami, przyglądam się temu, co też rozpościera się tuż obok nich. Wprawdzie, jak już kilka razy pisałem, specyfiki kraju z perspektywy autostrady się nie pozna, to jednak autostrada autostradzie nierówna i kiedy wspominam nasze, polskie, coraz piękniejsze drogi, to mimo wszystko zazdroszczę na przykład Anglikom, którzy zadbali i dbają o to, jak się ma przedstawiać najbliższy szerokiej, asfaltowej trasie krajobraz. Kiedy u nas stawia się wysokie, plastykowe, dźwiękochłonne parkany i to hurtem, także tam, gdzie nie ma takiej potrzeby, w Anglii sadzi się drzewka i krzewy (ta uwaga dotyczy również pozostały krajów, jakie odwiedzam, ale w Anglii i Walii wygląda to chyba najpiękniej). Porastające przydrożne skarpy dęby, jesiony, buki, lipy, brzozy, świerczki i krzewy, których nazw nie pomnę, przepięknie dorastają, a że posadzone zostały blisko siebie, tworzą zwarty szpaler przyrody idealnie odgradzający techniczną nowoczesność współczesnego szlaku komunikacyjnego od natury, ludzkich posiadłości często nie tak bardzo odległych trasie. A zatem przyroda sama chroni nas od nadmiaru mechanicznego dźwięku i jednocześnie upiększa cywilizację. Rzecz jasna nie od razu Kraków zbudowano i na te wzrosty drzew i krzewów trzeba poczekać, ale przecież sadzi się teraz nie tylko młode, niziutkie sadzonki, lecz również dorastające drzewka, pomiędzy które można przecież umieścić młodszą młodzież drzewostanu.
4. POD MANCHESTEREM
Jadąc autostradą, bodajże M62 od Leeds w stronę Manchesteru, krajobraz przypomina rozległe, szkockie wyżynno-równinne płaszczyzny, pokryte skąpą, niską trawą i wrzosami. Niedostatek drzew rekompensowany jest szerokimi widokami na niewysokie, bo dochodzące do zaledwie 450 metrów nad poziom morza wzgórza, co w Anglii oznaczane jest jako góry.
Przejeżdżając przez takie siodło pomiędzy wzgórzami, natrafiam na tablicę informującą jadącego, że oto znalazłem się w najwyższym punkcie angielskich autostrad, to znaczy na wysokości 372 m n.p.m. . Troszkę zabrzmiało to humorystycznie, zważywszy na to, że w takich Niemczech, Austrii, Francji, we Włoszech czy w Hiszpanii taka wysokość nie robi na kierowcy najmniejszego wrażenia.
Niedługo przekonam się, czy wyszły mi z ostatnich tras zdjęcia.

[23.09.2017 Saint-Inglevert, Pas-de-Calais we Francji]

2 komentarze:

  1. No właśnie zapytać chciałam czy fotki robisz?
    Drzew i krzewów mnogość przy drogach cieszy oko, ale słyszałam wypowiedź na temat bezpieczeństwa na drogach, że najlepiej byłoby drzewa powycinać, straszna diagnoza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię, ale niestety głównie z "lotu renówki". Drzewa i krzewy oczywiście występują na poboczach, ale odgrodzone są od szosy barierkami, tak że nie ma zagrożenia dla kierowcy zapatrzonego w ministra Szyszkę :-)

      Usuń