ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

10 września 2017

Z DZIENNICZKA (5) O PISANIU

1. 
Narobiło mi się sporo zaległości w pisaniu. „Prowincję” uzupełniam, choć nie publikuję, wstrzymałem na chwilę pracę nad zakończeniem „Kartek z kalendarza”, przerwałem na szóstym rozdziale „Świętą Magdalenę od szosy”, a czeka też na zakończenie „Sprawa”; dwuczęściowy jej tekst zamieściłem w kawiarence w pierwszej jedynie odsłonie. 
Oczywiście w głowie mam już poukładane, w jaki sposób doprowadzę fabułę tych tekstów do pomyślnego końca. Jeśli chodzi o „Prowincję”, brakuje mi kilku ważnych wątków, ale ze jest to tekst najobszerniejszy, więc nie zamartwiam się tym, czas mnie nie goni. „Kartki z kalendarza” są z kolei w fazie końcowej. Potrzebuję jedynie ciekawej pointy i jeżeli wzorem „Pomysłowego Dobromira” wpadnie mi coś ciekawego do głowy, spłodzę tych kilka końcowych fraz. „Święta Magdalena od szosy” w dalszym ciągu się tworzy i oczekuje na poprawki. To mój stary pomysł, który sporo czasu przebywał w mojej głowie, więc niech i on zaczeka na swoją kolej. Jeśli chodzi o „Sprawę” publikowaną jeszcze w sierpniu, to uważam ją za tekst ważny dla mnie i o tyle ciekawy, że część druga będzie zupełnie do pierwszej niepodobna. Przyznam szczerze, że po nocach śnią mi się nawet dialogi i monologi, które miałbym ochotę umieścić w tym opowiadaniu. Na tym etapie rozmyślań poszukuję jakieś klucza, którym spiąłbym obie części tekstu - tę opublikowaną i tę, która jest jeszcze przede mną.
Czasami tak jest, a powiedziałbym nawet, że często tak jest, że popełniam kilka tekstów równocześnie (podobnie rzecz przedstawia się z czytanymi książkami). Bywa tak, że rezygnuję z pisania dalszego ciągu; najczęściej jednak kontynuuję swoje bazgroły; powiem więcej - taka kontynuacja jest dla mnie wyzwaniem.

2. 
Czasami zastanawiam się nad tym, dlaczego tematyka moich tekstów stosunkowo niewiele odnosi się do mojej, pożal się Panie Boże, kariery nauczycielskiej. Przecież nawet poddając rzeczywistość fikcyjnej obróbce, mógłbym sporo opowiedzieć na temat pracy nauczyciela, tudzież całokształtu zjawisk dziejących się wokół oświaty. Myślę, że jest na to jeszcze za wcześnie, choć z drugiej korci mnie ta tematyka występująca w głównym, a w nie pobocznym, wątku opowiadania.
Wyrazem tych, znów Panie Boże się pożal, ambicji, był napoczęty jeszcze w kraju tekst, który w żadnym wypadku nie jest wyjątkiem z mojej biografii, aczkolwiek zawiera on pewne nikłe ślady rzeczywistości, w jakiej się poruszałem. Przytoczę teraz początkowy fragment tekstu, który nie zasłużył sobie jeszcze na tytuł. 

3.
Otworzyłem zieloną teczkę zapinaną na gumkę i wyjąłem z niej trzy kartki zapisane odręcznie starannym, nienagannie prostym, czytelnym uczniowskim pismem. Pomyślałem sobie, że to dzieło Lidki - zaokrąglone małe litery, przesadnie wysokie duże, wychodzące poza drugą kratkę, cyfry z kropeczką w formie niewielkiego kółeczka. Gdyby nie to, że doskonale znałem jej charakter pisma, sprawdzając jej prace - miała wyćwiczoną rękę i nigdy nie schodziła poniżej pewnego poziomu, jaki wyznaczyła sobie konstruując zgrabne rzędy wyrazów - mógłbym pomyśleć, że napracowała się niepotrzebnie popisując się tak zaawansowaną kaligrafią w sytuacji, gdy wystarczyło jedynie wykonać szkic zestawienia, który później przepisałbym na komputerze. Ale Lidka była wyjątkowo sumienna i nieskazitelnie dokładna, jeśli chodzi o zapis myśli i sporządzanie wszelkich notatek.
Przebiegłem wzrokiem po liście obecności - Lidka nie posłużyła się w zapisie nazwiskami, wyszczególniła imiona i pseudonimy, jakimi się posługiwaliśmy, oczywiście z pełną akceptacją poszczególnych osób. W myślach odczytywałem te nazwy i jednocześnie przy niektórych z nich dodawałem, również w myślach, komentarz.
Koza - chyba najsprawniejsza z dziewcząt, lekkoatletka, nie budzi zastrzeżeń; Marylka i Dziuńka - papużki nierozłączki, świetne w sprawach organizacyjnych; Skarbuś - ta z kolei ambitna, zdolna, pracowita, choć raczej wątła jak na taką wyprawę, trzeba na nią uważać; Gośka, dobrze zbudowana, sprawna - żadnych wątpliwości; Gina - świetna kucharka, chodzi po weselach, rezolutna śmieszka, dusza towarzystwa; Lenka - ta może nadmiernie dba o swą urodę i nie wiem jak sobie da radę bez suszarki do włosów i czy weźmie z sobą wszystkie kosmetyki, bo jeśli weźmie, to jej plecak zaważy na jej szczupłych ramionach ponad normę… no i w końcu Radunia, która przecież nie mogła się nie zapisać, skoro w trasę wyruszy Marcin. Właściwie to oboje są już od pewnego czasu takim małżeństwem bez papierów i nie jestem pewien jak zapatrzeni w siebie zafunkcjonują w grupie.
Tak więc dziewczyn jest dziewięć. Z chłopaków oprócz Marcina nie miałem wątpliwości co do Michała i Wilka - obaj to umysły techniczne, przydadzą się w trasie. Kuba, Olek i Libero zapewne najlepiej wytrzymają niedogodności w podróży, bo też są wysportowani, a Kuba to w ogóle jest kulturystą najsilniejszym w grupie. Na Radka powinienem uważać, bo to introwertyk, ostatnio coś go gnębi i ciężko mi się z nim dogadać, sądziłem nawet, że zrezygnuje. Na Filuta muszę z kolei uważać z innego względu, bo Filut, jak mi się wydaje, nie stroni od alkoholu i w jego przypadku powinienem się porozumieć z Gośką, w której się podkochuje i z tej racji dziewczyna może mieć na jego zachowanie większy wpływ niż ja; Literat będzie się trzymał mnie, w sumie nie wiem dlaczego, zdolny, romantyk, ale bojaźliwy i, jak mi się wydaje, niesamodzielny.
I w końcu Prometeusz, chłopak obdarzony największą fantazją, lubiany i odpowiedzialny do tego stopnia, że chyba powinienem go uczynić „kapitanem” całej grupy. (…)

[09.09.2017 Awans koło Liege w Belgii, także 27.08.2017, Dobrzelin ]

3 komentarze:

  1. Pomysłów w Twej głowie mnóstwo, pośpiech bywa złym doradcą, więc daj czas myślom...
    To nie dziwne, że unikasz tematyki zawodowej, ja tez niechętnie o tym piszę, może dlatego, że dość mam tego w codzienności życia, aczkolwiek ciekawe sprawy można by opisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... ale w sumie najzabawniejsze jest to, ze w głowie mam już poukładane "dalsze ciągi", jeno czasu mi nie wystarcza... a do tematyki zawodowej pewnie jeszcze wrócę, ale na to trzeba spojrzenia z pewnej odległości czasowej

      Usuń
  2. Najważniejsze pomysły, a tych nie brakuje.
    Całe życie przepracowałam w szkole i oświacie. Też trudno mi o tym mówić. Nie w takiej szkole chciałam pracować.

    OdpowiedzUsuń