ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

10 września 2017

Z DZIENNICZKA (6)

1. IWASZKIEWICZ
Po przeczytaniu po raz kolejny „Awansu”  Edwarda Redlińskiego (nadzwyczajny zbieg okoliczności, że tytuł książki tego wybitnego współczesnego prozaika współgra z nazwa miejscowości, w której się zatrzymałem) i wcześniejszych wybiórczych powrotach do utworów prozatorskich Tadeusza Różewicza, napocząłem „Ludzie i książki” Jarosława Iwaszkiewicza. 
„Ludzie i książki” to zbiór felietonów pisanych przez autora „Brzeziny” w latach 1954-1971 dla Życia Warszawy oraz Twórczości i zgodnie z tytułem mamy w nim do czynienia z wędrówką pisarza-poety poprzez tematy związane z szeroko rozumianą kulturą, także, choć w znacznie mniejszym stopniu polityką oraz ludźmi kultury, których autor z wdzięcznością i swadą przypomina sobie, a czytelnikom daje w swych felietonach własny, wyważony obraz swojego stosunku do postaci szczególnie ważnych głównie dla polskiej literatury, muzyki i sztuki. Jestem dopiero po przeczytaniu kilku felietonów, więc trudno mi się odnieść do całego zbioru, aby móc ocenić wartość słów użytych przez Iwaszkiewicza wobec rzeczywistości z początku drugiej polowy ubiegłego stulecia. Tym nie mniej pozwolę sobie przytoczyć końcowy fragment pięknego, w stylu Iwaszkiewiczowskim napisanego felietonu „Warszawskie drzewa”, w którym to tekście z roku 1955 autor opisując właśnie warszawskie drzewa, czyni świadomą aluzję do czasów cokolwiek współczesnych.
„Chciałoby się, aby rosły one [drzewa, rzecz jasna] szybciej i wyżej, żeby ich cień okrywał coraz radośniejsze pokolenia.
Kto będzie chodził ich szpalerem? Kto będzie tutaj śmiał się w roku zaznaczonym dwójką na początku daty, o czym tak wzruszająco pisał niedawno Słonimski? Kto będzie tutaj toczył spory o przeznaczenie człowieka, o wolę dobra, o prawdę serc. Będą to ludzie szczęśliwsi od ciebie, bracie. I czy wymówią twoje nazwisko z miłością i szacunkiem?”
Optymistyczny, pełen wiary w człowieka Iwaszkiewicz, nie byłby chyba zadowolony, co przyniosły naszej kulturze lata z dwójka na początku daty.
2. KULTURALNA PRASA
Na bazie Iwaszkiewiczowskich felietonów zaczynam wspominać. Drzewiej czytało się nie tylko felietony w „Kulturze”, „Życiu Literackim”, „Literaturze”, „Polityce”, rzadziej w łódzkich „Odgłosach” czy w „Tygodniku Powszechnym”. Nie tylko czytało się, ale i kupowało. Było na to stać, choć nie należało się do finansowo możnych tamtych czasów. Kształtowały się poglądy, ale, co najważniejsze, nie żyło się na pustyni. Istniały w tych kulturalno-społecznych czasopismach spory, trwały dyskusje, wprawdzie nie wychodzące daleko poza panującą ideologię, ale wartościowe, bez nikomu nie potrzebnej zaciekłości, bez kategoryzowania: my - oni.
W latach, które mają na początku daty dwójkę niewiele z tego zostało. Autorów tekstów ubezwłasnowolniła polityka, ideologia narodowa z jej wstecznym mesjanizmem i kosmopolityczna, liberalna, zapatrzona na Zachód jak niegdysiejsi żeglarze w Gwiazdę Północą albo Krzyż Południa. Dzisiaj wartość literackiego dzieła mierzona jest sympatiami politycznymi, a współczesny czytelnik jakże często albo przemawia głosem swych politycznych idoli, albo też sięga po książki cieszące się komercyjnym wzięciem. We współczesnych (nazwijmy je kulturotwórczymi) mediach (także internetowych) nie ma miejsca na spór dotyczący wartości; istnieje ideologiczna kłótnia, zacietrzewienie, bezkarność wobec nikczemnych słów i płytkich poglądów wyrażanych przez osoby, które, chcąc wpisać się w ideologiczny chłam, bezrefleksyjnie brną rynsztokowymi wypowiedziami swoich guru.
Piszę oczywiście o mediach ogólnodostępnych, niespecjalistycznych, w których czasami nie da się przemycić więcej ideologii niż jest to konieczne.
Dlatego, jeśli już, najlepiej czytać jedynie nagłówki tekstów. Resztę się dopowie samodzielnie.

[10.09.2017 Awans koło Liege w Belgii]

2 komentarze:

  1. Nie zawracam sobie głowy tymi ideologiami, sporami, chłamem. Kto po latach będzie pamiętał te nazwiska politycznego zacietrzewienia i niegodnych ludzi decyzji. Szkoda, że prawnicy nie dali żadnej możliwości wyłączenia niektórych dla dobra naszych pokoleń.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz, że zrobiłam kiedyś uczniom zajęcia z odgadywania nagłówków z prasy i z sieci - żaden tytuł nie oddawał rzeczywistej treści notki.

    OdpowiedzUsuń