480.
Ciotecznego brata szwagra znajomy, na pierwszym piętrze mieszka w familoku, przez okno wygląda i z podwórka widać, że cierpi. Mieszka sam, lecz wokół sąsiadów ma starych i młodych, a kiedy wda się w jakąś sprzeczkę z jednym, z jedną, to zaraz drugi czy druga nasiada na niego, taka nasiadówka; krzyczą na niego, wymyślają, to bierze klucz, ściąga go z kołka i zmyka się na dwa spusty w kuchni, otwiera okno i czy to dzień, czy noc patrzy na świat podwórza, odkłania się przechodnią wielką swoja nieśmiałością, a ja na balkonie, choć zimno, więc na się założyłem dresową kurtkę i piszę przy okrągłym stole, a w uszach mam słuchawki i słucham Sade Adu, w tej chwili "The Sweetest Taboo", potem "No Ordinary Love", Sade - tej najelegantszej piosenkarki świata.
481.
Pan prezydent przyjechał - siatkarze przegrali, her oszust europoseł i działacz czarnecki się zjawił (ciekawe za jakie pieniądze przyjechał) - siatkarze "wtopili" ponownie.
Żarty żartami, ale wkurzam się na siebie, bo przewidziałem wynik meczu z Francją, jakoś tak. Nie, nie jestem jasnowidzem - ja tylko skojarzyłem pewne fakty, które, skłoniły mnie do podejrzeń, że olimpiada dla siatkarzy może się skończyć w taki sposób. Niestety winą za tę porażkę obciążam trenera Vital Heynena.
Nie wiem, czym kierował się belgijski trener zabierając do Tokio Kubiaka. Przykro to mówić, ale Kubiak tak jak był bez formy w Lidze Narodów, tak bezbarwny był podczas Igrzysk. Michał Kubiak bardzo wiele zrobił dla polskiej siatkówki w przeszłości, ale kto jak kto, ale trener reprezentacji przy wyborze kadry powinien kierować się aktualną formą każdego siatkarza. Kolejna sprawa - kiedy popatrzyło się w meczu z Francją na twarz Fabiana Drzyzgi, naszego rozgrywającego, dominował żal i współczucie, że nasz pierwszy rozgrywający zmuszony był do grania w każdym meczu. Łomacz naprawdę nie jest dużo gorszy. I nie chodzi mi o to, że Heynen nie zdecydował się na niego akurat w meczu z Francją - uważam, że od czasu do czasu należy odciążyć niektórych zawodników, nawet tych, którzy grają dobrze. Zresztą ceną Heynena było to, że rzadko prawidłowo reagował na gorszą grę poszczególnych zawodników, dokonywał zmian za późno i wskutek tego nie pozwalał zmiennikom na rozegranie się. Pytam się, po cóż podczas Ligi Narodów Heynen grał wszystkimi zawodnikami, gdy na Olimpiadzie praktycznie grał tylko szóstką i Zatorskim. Przykro mi o tym pisać, ale obserwując wiele spotkań siatkarskich (w tym dzisiejszego z Francją) trenerzy starają się we właściwym momencie reagować na okresowe niepowodzenia swoich zawodników poprzez zmianę rozgrywającego lub poszczególnych graczy (dotyczy to także siatkówki kobiecej), i to nie tylko w sytuacji znacznej przewagi, gdy sądzi się, że zmiennicy "dowiozą" zwycięstwo. Heynen zafiksował się na skład jaki wybrał, a wprowadzanie Śliwki, Semeniuka czy Nowakowskiego nie mogło się w meczu z Francją powieść, bo siatkarze ci grali w przekroju całego turnieju tak mało, że wymaganie od nich gry na sto procent w kluczowych momentach spotkania, gdy się drużynie nie wiedzie, nie mogło się udać. Myślę, że im szybciej zastąpi się Heynena, tym lepiej dla polskiej siatkówki. Zaczynam dochodzić do wniosku, że jednak wbrew temu stanowisku, do którego byłem przywiązany, częstsza rotacja trenerów reprezentacyjnych powinna mieć miejsce - Heynen, który rzeczywiście zrobił wiele dla polskiej siatkówki, już więcej naszych siatkarzy nie nauczy.
(03.08.2021, Toruń)
Takich oglądających świat z familokowego balkonu coraz więcej....
OdpowiedzUsuńOj, to prawda...
Usuń