484.
Obudziły mnie dzwony kościelnego zegara. Tu, gdzie mieszkam, rozlega się dźwięk dzwonów przytłumiony, przyjazny uszom, nie wyrządzający mi nijakiej krzywdy, i jest to odezwanie się typowe, bez udziwnionych brzmień na wzór komórkowych melodyjek. Przypominam sobie podobne dźwięki z tras europejskich, głównie z Francji. Tam przykościelny, choć w przypadku tego akurat kraju, także merowski dźwięk dzwonu przypominał mi kraj.
Na pograniczu jawy i snu wspominam swoje podróże - pewnie przed tymi wspomnieniami łatwo nie ucieknę, może też i nie chcę, a w dodatku facebook przypomina mi o dawniejszych czasach, kiedym przemierzał Europę wzdłuż i wszerz, a najbardziej Francję.
I dzisiaj szczególnie zleciały się wspomnienia jak stadko wróbli do karmnika, a to z tej okazji, że śledzę fejsbukowe losy moich przyjaciół z Francji, którzy swego czasu mnie ugościli, gdym popadł w pod Riom w biedę. Teraz zerkam sobie na googlowską mapkę, na ich dom w Enval, wspominając ten przykry, ale dzięki francuskim przyjaciołom jednocześnie radosny moment czasu. Dzisiaj oni w kamperze (jakże to popularny we Francji środek wakacyjnych podróży) przemierzają Francję od Tulonu na południu kraju po Valenciennes przy granicy z Belgią.
A te wspomnienia działają na mnie tak, że wystarczy, że oczy otworzę i pojawiam się w miejscu, w którym chcę, choć nie wszystkie nazwy tych miejsc pamiętam.
[07.08.2021, Toruń]
Masz tych wspomnień zapewne mnóstwo, obrazy powracają, powodują skojarzenia.
OdpowiedzUsuńIle nasz mózg musi pomieścić obrazów i wspomnień to zadziwiające.
...no jest tego trochę... albo to oznaka starości...
UsuńPiękne wspomnienia trzeba pielęgnować....
OdpowiedzUsuńto prawda, pamiętajmy to, co dobre...
Usuń