CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

28 sierpnia 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (504 - 506) MOJE "PIESEŁKI". TOUR DE L'AVENIR. SNY.

 

Oto jaki śnieg może pojawić się zimą na 

Małej Przełęczy Świętego Bernarda


504.

    Czasami to się nawet wkurzam. No bo proszę sobie wyobrazić, że jest godzina wczesnoporanna, dla mnie pomiędzy szóstą a siódmą, kiedy sen mam najtęższy, a tu po obu stronach suczki - zwykle Masza po lewej, a Adela po prawej, a bywa i tak, że Masza kładzie się na poduszce nad moją głową i wygląda to tak, jakby weszła mi na głowę, no i oczywiście ta "piesełka" chrapie. Z Maszą jest o tyle dobrze, że można ją jakoś przepchnąć - wszędzie jej dobrze, natomiast Ada nie lubi takich "przeprowadzek" i warczy. Potem otrząsa się i zmyka do drugiego pokoju.

    Najśmieszniejsza jest jednak noc. Adelka wrodziła się we mnie i w środku nocy zaczyna buszować po mieszkaniu. Ma takie dwie nocne zabawki. Są to nogi zwierzęcia kopytnego (sztuczne?), które na przemian upodobała sobie brać do pyska i przenosić pomiędzy pokojami. Długość takiej "nogi" (ja nazywam ją patykiem) wynosi około 20 centymetrów i jeżeli drzwi do sąsiedniego pokoju są ledwo uchylone, wiadomo, że Adelka nie przedostanie się i puszcza wtedy "patyk" na podłogę, wydając ostry, niemal metaliczny dźwięk, który szczególnie nocą bardzo się roznosi, budząc moje panie. Czasami przed nocą udaje się nam rekwirować zabawkę Adelki, na co reaguje dotkliwym skomleniem, a wygląda to przezabawnie. Zresztą "piesełka" Ada potrafi tym skomleniem wymusić niemal wszystko, a najczęściej jedzenie, bo zwykle bywa głodna, chociaż czasami płacze, aby dać coś do żarcia Maszy, nie jedząc sama. Adelka bardzo często zostawia jakieś jedzonko "na potem". Uruchamia wtedy swój nos, którym niby przykrywa dany jej jakiś kęs, a śmieszność tej sytuacji polega na tym, że to jedzonko cały czas jest widoczne. Czasami żartuję sobie z Ady, pytając ją: - pilnujesz? Suczka reaguje natychmiast przyjmując postawę ochronną wobec "ukrytego" jedzonka lub "patyka", który także podlega ochronie.

    Ciekawe jest również sytuacja podczas zadawania suczkom karmy. Obie mają swoje miseczki, do których wkładane jest jedzonko. Ja na ten przykład karmiąc psinki zawsze wypowiadam: - Masza... Adelka... Masza ... Adelka i rozkładam miseczki w pewnej odległości od siebie - obie suczki wiedzą, że ta miseczka po prawej jest Maszy, a ta po lewej - Adelki. A ciekawe jest to, że Masza kiedy zje swoją porcję, a zjada ją bez porównania szybciej niż Adelka swoją, prawie nigdy nie podjada porcję Ady, która potrafi i z godzinę czekać na zjedzenie jedzonka ze swej miseczki. Masza czasami ma wielką ochotę na spałaszowenie porcji koleżanki, lecz tego nie czyni. Zajmuje pozycję "na sfinksa" albo inaczej "modlitewną" i w ten sposób "pilnuje" porcji Adeli, zbliżając się co i rusz o centymetr, ale właściwie nigdy nie podjadając.

    Z kolei Adelka znana jest w naszej rodzinnej okolicy jako sprawna złodziejka. Kiedy panna Ada "złapie smaka", a zdarzy się, że Masza zostawiła coś w swojej miseczce, Adela w try migi opróżnia miseczką Maszy, a czyni to tak sprawnie i szybko, że ta kradzież jest wręcz niezauważalna.

505.

    Dosyć przypadkowo obejrzałem w Eurosporcie końcówkę etapu La Toussuire Séez - Col du Petit Saint-Bernard w ramach wyścigu Tour de l'Avenir (obecnie jest to wyścig kolarski przeznaczony dla kolarzy do 23 roku życia odbywający się we Francji, a kończący się zwykle we francuskich Alpach). Ciekawostką tegorocznej edycji wyścigu było to, że kilka lat temu (nie bardzo pamiętam, który to był rok) jechałem niemal w 100 procentach tą samą trasą prowadząc busa, a ówczesny etap kończył się niemal w tym samym miejscu (parę lat temu przed Małą Przełęczą Świętego Bernarda - dzisiaj - dwa, trzy kilometry dalej). Podówczas przejeżdżałem metę etapu jakieś pół godziny po jego zakończeniu. Wcześniej policja dawała znaki, że droga jest zablokowana i musiałem wraz z innymi samochodami kierującymi się do Włoch przez przełęcz Col du Petit Saint-Bernard czekać nie wiedząc, co było powodem wstrzymania ruchu. Później oczywiście okazało się, że tą przyczyną był właśnie wyścig kolarski.

    Muszę wyznać, że zawsze wzrusza mnie to, gdy medialna - tu: sportowa rzeczywistość przypomina mi, że onegdaj zdarzyło mi się podążać tymi samymi drogami, widząc te same krajobrazy, które pokazują kamery towarzyszące sportowemu wydarzeniu.

506.

    Może to, o czym za chwilę napiszę, wyda się śmieszne, ale tak naprawdę to mi się zdarza. Zanim jednak przejdę do konkretów, muszę oznajmić, że nie przywiązuję wielkiej wagi do snów i daleko mi w tym względzie do dyrektora teatru "Małe Zwierciadło" z dramatu Jerzego Szaniawskiego "Dwa teatry". Miewam jednak, jak pewnie spora część ludzi sny, których zarysy raz pamiętam w miarę nieźle, w innych wypadkach przypominam sobie ledwie fragmenty tychże zarysów. Ale do rzeczy. Specjalnością moich snów jest to, że tworzą one niejednokrotnie pewną sfabularyzowaną opowieść, którą widzę pod przymkniętymi powiekami na tyle dokładnie, że gdybym posiadł umiejętność zapisywania tych opowieści podczas snu, kto wie, czy nie powstałyby w ten sposób ciekawsze i ambitniejsze teksty niż te, które piszę. Czasami wręcz zapamiętuję całe zdania, ba, koryguję je na poczekaniu, a zdarza mi się również wracać do wcześniejszych "zapisów" w trwającym cały czas śnie, tak jakbym przewracał wstecz zapisane kartki. Nie wiem, skąd mi się to bierze i trochę mi przykro z tego powodu, że nie wszystko udaje mi się zapamiętać i zamiast po przebudzeniu odtworzyć i zapisać cały pasaż słów, zostają mi jedynie fragmenty, które to tu, to tam udaje mi się przemycić do swoich opowiastek.

    No cóż, dla jednych taka przypadłość traktowana będzie z przymrużeniem oka, inni pójdą dalej zanosząc się od śmiechu, jeszcze inni stwierdzą, że jest to rzecz ciekawa, a niezbadana przez znawców snów i autorów senników.

    A mnie jest po prostu żal, że nie wynaleziono maszyny, która byłaby władna przenosić marzenia senne do rzeczywistości.


[28.08.2021, Toruń]

9 komentarzy:

  1. Twoje suczki to niemal jak dzieci, mam wrażenie, że nie są zwykłymi psiakami:-)
    Sny to tajemnicza sprawa, do mnie wracają nieraz sny podobne w treści, ale zwykle bez zakończenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie są to zwykłe psinki, choć oczywiście dla każdego właściciela jego stworzenia są niezwykłe. Ja osobiście podziwiam obie suczki za to, że są tak inne jedna od drugiej.
      Widocznie nie dosypiasz tych snów :-)

      Usuń
  2. Już drugi tekst czytam dzisiaj dotyczący snów(patrz Stokrotka). Autorka bloga https://bezpukania.wordpress.com/swoje teksty nagrywa na dyktafon. Może Ty też przy łóżku powinieneś mieć sprzęt nagrywający i w ten sposób rejestrować swoje sny? Twoje suczki są urocze. Posty na FB bardzo interesujące. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, ale nie ma chyba na świecie takiego urządzenia, które rejestrowałoby sny. Chyba raczej należałoby zmobilizować swoją pamięć... pozdrawiam

      Usuń
  3. Pewnie , ma Pan jak Jan Nowicki , który miał ochotę na coś więcej z kimś z kim nie powinienen , na cos więcej ze swoimi suczkami ale ...elicie wolno-prawda ?. Żałosny starzec.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecudne te Twoje psineczxki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, są cudowne. Kto nie lubi zwierząt, pewnie nigdy tego nie zrozumie, że takie domowe zwierzątka są najserdeczniejszymi naszymi przyjaciółmi i traktowane są niemal jak członkowie rodziny.

      Usuń
  5. Informuję, że zgłosiłem komentarz "Kloszarda" do administratora Bloggera o naruszenie moich dóbr osobistych. Jednocześnie domagam się od "Kloszarda" niezwłocznych przeprosin. W przypadku gdy to nie nastąpi zamierzam wstąpić na drogę sądową.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam ,że przeraziłam się Pana informacją i spieszę z przeprosinami. Kajam się i prosze o wybaczenie mi moich słów w stosunku do Pana uzytych.Spieszę też donieść ,że ze strachu nie będę już komentowała Pan bloga . Gdyby takie przeprosiny nie wystarczyły , proszę o podanie odpowiedniej formuły, bym mogła ją Panu wygłosić.

    OdpowiedzUsuń