ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

08 sierpnia 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (485 - 486) KOŃCZYMY OLIMPIADĘ. MARZENIA A RZECZYWISTOŚĆ.

 



85.

    Akurat kiedy zaczynam pisać ten tekst kończy się olimpijski maraton i jest już pewne, że złoty medal wywalczy Kenijczyk Kipchoge... o właśnie minął metę w tym momencie.. drugi jest Holender, trzeci Belg, wszyscy medaliści o nieeuropejskich korzeniach, no cóż, my z kolei mieliśmy swego Tomalę na 50 km w chodzie. Nawiasem mówiąc rzadko mi się zdarza umiejscawiać podczas pisania postu adekwatny moment czasu - po latach, jeśli takie nastąpią, będę mógł precyzyjnie określić godzinę i nawet minutę, kiedy to startuję z pisaniem postu.

    Wątek biograficzny jako przerywnik... Onegdaj biegałem sobie długie dystanse - tak coś ponad 10 km, nie więcej - oczywiście dla przyjemności podczas wakacji najczęściej - i pamiętam, że po ukończeniu biegu najbardziej bolały mnie... ramiona.

Igrzyska kończą się i chociaż nie jestem już takim zawziętym kibicem jak dawniej, to dzięki Eurosportowi, który na ośmiu kanałach transmitował olimpiadę w Tokio, obserwowałem zmagania sportowe, tj. siatkówkę mężczyzn i kobiet, teekwondo, kolarstwo szosowe i bardzo wybiórczo lekkoatletykę. Na pozostałe dyscypliny nie starczyło mi czasu i chęci. Oczywiście moje preferencje dotyczyły naszych siatkarzy, których występ pomimo tego, że nie zdołali zdobyć medalu, oceniam pozytywnie. Niestety trener belgijski im w tym nie pomógł. Mam pewną satysfakcję z oceny jaką wystawiłem Heynenowi, gdyż pokrywają się one z krytyką wypowiedzianą przez nieaktywnych obecnie, wybitnych polskich siatkarzy, np. dawnego mistrza olimpijskiego Mirosława Rybaczewskiego. Łukasza Kadziewicza czy Pawła Zagumnego. Nie będę już do tego wracał. Oprócz kibicowania naszym siatkarzom, trzymałem kciuki za Rosjan i Argentyńczyków, zaś w przypadku drużyn kobiecych - Serbkom. Każda z nich odniosła sukces, chociaż żadna z nich nie zdobyła złotego medalu. Obserwuję u siebie ciekawy fakt, że potrafię kibicować zawodnikom różnych nacji; nie umiem z kolei stać po stronie sportowców, którzy z różnych względów postępują / zachowują się niegodnie lub z jakiś innych względów nie dają sie lubić. Trudno mi bowiem wspierać drużynę brazylijskich siatkarek, wśród których była jedna (kto wie, czy nie więcej) zażywała niedozwolone środki dopingowe. Może jestem małostkowy, ale ilekroć spojrzałem na "glamiącą" gumę do żucia siatkarkę amerykańską, moja sympatia dla całej drużyny pryskała jak nadmiernie nadmuchany balon gumy do żucia.

     Generalnie oceniam pozytywnie organizację Igrzysk przez Japończyków, zwłaszcza gdy chodzi o punktualność rozpoczynania danych konkurencji; minusem była zerowa widownia, co jednak nie jest już winą organizatorów; bywały też błędy sędziów w boksie i skandaliczne potraktowanie Saudyjskiego, któremu odebrano złoty medal w karate. Polska reprezentacja spisała się dobrze, przy czym ta pozytywna ocena dotyczy przede wszystkim lekkiej atletyki - bez niej, niestety wypadamy jako nacja słabiutko.

486.

    Ciekawy jestem, jak przedstawia się stosunek między naszymi marzeniami, w praktyce zwanymi planami do tego, do czego doszliśmy w życiu. Czy udało nam się zrealizować marzenia? Jeżeli nie, to co stało na przeszkodzie, że nie zdołaliśmy ich zrealizować? Jeśli generalnie udało nam sie urzeczywistnić swoje marzenia, to czy przypadkiem nie jesteśmy lekko rozczarowani, bo rzeczywistość pomimo tego, że wpisała się w nasze zamiary, nie przedstawia się tak idyllicznie. I jeszcze jedno: czy może, tak jak to miało miejsce w moim przypadku, mieliśmy pozytywne alternatywy do wyboru; dokonaliśmy tego wyboru i czy jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani?

    Oczywiście rozumiem, że wszelkie "gdybanie" dzisiaj, po latach, nie ma być może większego sensu, bo powrót do przeszłości nie jest przecież możliwy, ale w celach poznawczych, dla poznawania siebie i motywów, jakimi kierowaliśmy się przy podejmowaniu decyzji - dlaczego nie... warto jest spróbować odpowiedzieć na te postawione powyżej pytania.


[08.08.2021, Toruń]

4 komentarze:

  1. Marzenia często rozbijają się o realia lub nasze predyspozycje. Czasami brak odwagi, siły przebicia, innym razem dobrze nam w zastanej sytuacji.
    Zawsze może być inaczej, zawsze łudzimy się, że jeszcze wszystko przed nami, chyba że np. choroba stanie na przeszkodzie.
    Dla niektórych szczęściem jest dobry strat i powodzenie dzieci, dla innych własna kariera lub podróże.
    Tak sobie myślę, ze jestem na etapie, gdy mogę powiedzieć - bywam szczęśliwa i niebawem zacznę robić to, co lubię, a nie to, co muszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja marzenia mam już poza sobą, ale lubię wspominać o marzeniach, które miałem... pewne się spełniły, inne nie...

      Usuń
  2. Niestety mam tylko jeden kanał Eurosportu, większość olimpiady ogladałam na TVP1 i TVP sport. Godzinę temu próbowałam opisać swoje wrażenia poolimpijskie, ale w połowie przerwałam, bo myśli się nie składały. Przede wszystkim oglądałam siatkówkę męśką, bo na kobiecą nie trafiałam. Podobały mi się dyscypliny,o istnieniu których na igrzyskach nie wiedziałąm: wspinaczka i koszykówka 3x3. Ci, którym udaje się zrealizować chociaż część marzeń, mogą nazwać się szczęściarzami. Umiejący marzyć mogą się uważać za ludzi kreatywnych. Najgorzej mają ci, którzy twierdzą, że nie marzą. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam tylko jeden kanał Eurosportu, ale na czas igrzysk miałem do dyspozycji 8 - naprawdę można było oglądać, co się chce. Stacja pomyślała o tym, że podczas pandemii nie ma możliwości wyjazdy do Japonii. Myślę, że i u Ciebie można było obejrzeć te pozostałe kanały Eurosportu, które uprzednio były niedostępne w ogóle lub zakodowane. W chwili gdy to piszę, te kanały nie są już dostępne.
      U mnie z marzeniami jest już tak jak napisałem wcześniej u Jotki... pozdrawiam

      Usuń