482.
Chciałem zaprezentować moją doniczkową roślinkę. Kompletnie nie wiem, jak się nazywa, ale rośnie pięknie. Na zdjęciu wyeksponowana na stoliku balkonowym, aby dostała trochę słońca tego pochmurnego dnia. Roślinka lubi być podlewana.
Tymczasem pod balkonem uwiodła mnie taka oto, także nieznana mi roślina o niebieskich podłużnych kielichach kwiatowych.
483.
"Jedną kanapkę jedliśmy, z jednego kubka piliśmy, lody na lizy a jabłka na gryzy były. Latem kurz w rzece zmyliśmy, zimą przemarznięci z gilem do brody, z górek zjeżdżaliśmy, całe dnie po dworze lataliśmy. Nie było probiotyków w kapsułkach, była butelka kefiru i kiszona kapusta, nie było mleka zdrowszego niż to ciepłe, spracowanymi rękoma dojone. Kąpiel w rzece bezpieczna była, woda pita prosto ze źródła nikomu nie szkodziła. Warzywa z ogródków kradliśmy, wszystko niemyte zjadaliśmy. Poziomki, jagody, maliny - wtedy tez osikane przez lisa były, ale nikogo nie brzydziły, nikogo nie otruły."
Takie i temu podobne teksty pojawiają się w społecznościowych grupach wspomnieniowych na fejsbuku. Czasami w tych wpisach dostrzec można przesadę, nazbyt optymistyczną wizję przeszłości, lecz wspólnym mianownikiem jest w tych tekstach wyzwanie rzucone współczesności plus niejaka tęsknota za czasami minionymi, które z perspektywy dojrzałości naszej jawią się jako radośniejsze od obecnych.
Oczywiście, pewne jest to, że przeszłość naszą nader często idealizujemy, fakt, że nie zawsze, bo też i nie dla każdego dzieciństwo to podówczas jawiło się krainą szczęśliwości. Podejrzewam jednak, że bogactwo, które wszak nie było dla większości Polaków, którzy wychowali się w PRL-u cechą nadrzędną i wyróżniającą jest tym, za czym dzisiaj tęsknimy. Powiem nawet więcej - stan materialny wielu dzisiejszych rodzin obiektywnie mówiąc, polepszył się, ale na naszej planecie bywa tak, że niejednokrotnie nie samo bogactwo i nowoczesność decydują o szczęściu człowieka. Kłania się też nieoceniony Maslow.
Ponieważ ta piramida potrzeb Maslowa jest może niezbyt łatwa w odczytaniu, poniżej skrót.
Poziom podstawowy – potrzeby fizjologiczne
Poziom drugi – potrzeby bezpieczeństwa
Poziom trzeci – potrzeba miłości i przynależności
Poziom czwarty – potrzeba szacunku
Poziom najwyższy – potrzeba samorealizacji
Nie wchodząc w szczegóły, chociaż generalnie samo zjawisko tęsknoty za dzieciństwem i młodością nie jest niczym niezwykłym i nie sprowadza się li tylko do sentymentalizmu, należałoby zwrócić uwagę, że to zaspokajanie potrzeb każdego człowieka decyduje o jego szczęściu. Stwierdzam zatem, że w moim przypadku nie miałem problemu z zaspokojeniem potrzeb fizjologicznych, chociaż nie zwykłem jadać w nadmiarze owoców morza, a i też nie kąpałem się w złoconej wannie, ba, początkowo nawet tej wanny nie miałem.
Nie widzę też powodu, aby narzekać w przeszłości na niedostatek potrzeb związanych z bezpieczeństwem. Zdrowy tryb życia, opieka społeczna, zatrudnienie - to wszystko było i, jak na owe czasy, na przyzwoitym poziomie.
Potrzeby miłości i przynależności zaspokajane były w stopniu, jak sądzę, zdecydowanie wyższym niż obecnie i nie ograniczały się one do funkcjonalności rodziny. Dziwnym trafem odczuwałem znacznie większą więź z ludźmi, sąsiadami, jak i też w ogóle ludźmi, dla których Polska była naszym wspólnym krajem.
W większym też stopniu niż ma to miejsce obecnie realizowana była potrzeba szacunku, tak wobec mnie jak i wobec moich rodziców, o których niejednokrotnie mówiono z uznaniem i cieszyli się z tego, że mogą realizować się w świecie i miejscu, w którym przyszło im żyć.
Z realizacja potrzeb wynikających z chęci samorealizacji było różnie, jednakowoż pracując nad sobą, ucząc się i studiując można było czuć się w pełni wykorzystanym dla dobra społeczeństwa. Chciałem w tym miejscu zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy samorealizacją dawniej a dzisiejszą. W czasach mojej młodości samorealizacja dokonywała się na kierunku jednostka - społeczeństwo; dzisiaj najczęściej człowiek realizuje się dla samego siebie lub też poprzez rywalizację o miejsce w szeregu z innymi ludźmi.
No cóż, można by wiele na ten temat pisać, ale pozwólmy klawiaturze odpocząć.
[04.08.2021, Toruń]
Szeflera i funkia, jak mniemam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo... teoretycznie mogłem "wygooglować grafiką", ale od czego ma się specjalistów w Internecie :-)
UsuńCzytam Twoje teksty, ale trudno mi zdobyć się na komentarz(pisanie w ogóle), gdyż drugi miesiąc sąsiad remontuje mieszkanie i odgłosy dochodzące przyprawiają mnie, nie tylko o ból głowy. Próbowałam na fb odszukać Twój profil, ale bez rezultatu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/andrzej.pogorzelski
UsuńZnam ten remontowy ból. Tutaj gdzie obecnie mieszkam remontów wprawdzie nie ma, lecz co jakiś czas strzyżona jest trawa takich chyba najgłośniejszym z najgłośniejszych urządzeniem. Ponadto wspólnota zarządziła, aby potraktować część zieleni jakąś chemią i teraz część krzewów pożółkło
UsuńPiękna Szeflera, moja w bibliotece nie ma takich kolorków, a szkoda!
OdpowiedzUsuńDziękuję. A ona doprawdy umierała... żona razu pewnego przywiozła ją z naszego domu i odbiła cudownie
UsuńAdres mojego facebooka w zakładkach po lewej stronie nad KSIĄŻKAMI
OdpowiedzUsuń