ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

21 grudnia 2022

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (827 - 829) HARACZ, BRAK POWODÓW DO ŚWIĘTOWANIA, MOJE ŚWIĘTA.

 


827.

    Powolutku rok 2022 zbliża się do końca. Poza niektórymi wydarzeniami, które można policzyć na palcach jednej ręki (wliczam tu jedno zdarzenie - spotkanie, jakie miało miejsce z jedną z pań komentatorek) cały ten mijający rok jest do wyrzucenia z pamięci, zresztą tak jak i kilka poprzednich lat. Szkoda, że dzieje się to akurat u schyłku, jak sądzę, mego życia, kiedy logika wskazywałaby na to, aby na starość móc sobie odpocząć. Nic z tego! Widocznie tak musiało się stać, skoro się stało. W związku z powyższym nie mam na rok następny (jeśli dożyję) żadnych, ale to absolutnie żadnych planów poza pragnieniem przejścia na emeryturę, na co jednak muszę jeszcze poczekać. Są oczywiście inne pragnienia - te wobec najbliższych, ale ustaliłem, aby nie pisać o innych osobach, o rodzinie, więc nie zdradzę też marzeń dotyczących tych osób.

    Tak już zupełnie, aby mnie rozstrzelać, pisowska poczta polska weszła na moje konto bankowe i ściąga mi za abonament mojego ojca, który zmarł w roku 1998. Ktoś zapyta, czy to możliwe, bo przecież później, po śmierci ojca, telewizję oglądała moja mama i wiem, że płaciła haracz pisowskiej telewizji? Otóż jest to możliwe – już nie mam połowy renty. Nie było żadnej sprawy sądowej, nie otrzymałem żadnych ponagleń, a co najważniejsze – nigdy nie rejestrowałem na siebie telewizora. Zanim się ewentualnie odwołam (ale pewnie się nie odwołam – to nie ma sensu takie udowadnianie, że nie jest się wielbłądem) i tak przepadnie druga połowa haraczu. Ale co się dziwić – w państwie pisowskim nawet komendant główny policji nie wie, jak się obchodzić z bronią, więc mój przypadek jest jeno malutką pestką po wisience na torcie.

828.

    Jesteśmy tuż przed świętami, które w tym roku nic, ale to nic dla mnie nie znaczą, ot zwykły dzień „out of work”. W dawnych czasach oczywiście świętowałem z innymi, był urok tych świąt szczególnych, mniej było reklam, nie obnoszono się z tym blichtrem, z tymi błyskotkami bożonarodzeniowymi. Z jednej strony mój stosunek do świąt został zdeptany przez pisowskich „klęczników”, którzy mając w sobie tyle jadu, zaciekłości i kłamstw będą udawać, że kochają Boga, że przyjęliby na kolację wigilijną zagubionego, biednego wędrowca, no, chyba że tym wędrowcem okaże się ktoś z partii prezesa. Z drugiej strony istnieje przyczyna obiektywna – nigdy wcześniej, i mówię to z naciskiem, nigdy wcześniej nie było tak drogich świąt, nawet tych za czasów stanu wojennego. A zatem lepiej w ogóle przestać myśleć o tym, że są jakieś święta, a przeżyć ten czas normalnie, jak zwykły roboczy dzień. I wcale nie piszę tych słów, aby litować się nad swoim położeniem, o nie, ja po prostu lubię skromne życie, lubiłem je także wtedy, gdy stać mnie było na więcej niż obecnie. Posłużę się klasykiem – zamieszczonym fragmentem „O pokoju ducha” - tekstu wybitnego rzymskiego filozofa, Seneki: „Lubię potrawy […] łatwe do zdobycia i przyrządzenia, niewyszukane i niekosztowne, i wszędzie znajdujące się pod dostatkiem, nieszkodliwe dla kiesy i dla żołądka.” To powiedzenie mogłoby być moją dewizą życiową. Dlatego też karpia tego roku u mnie nie uświadczycie, ale będę trzymał miejsce dla wędrowca przy stole wigilijnym, bo tak trzeba.

829.

    Telewizji nie oglądam, ale z chęcią buszuję po Internecie. Ostatnio naszło mnie oglądanie czechosłowackiego serialu „Trzydzieści przypadków majora Zemana” – taki czeski Borewicz, z tym że akcja poszczególnych odcinków rozpoczyna się zaraz po wojnie i jest w tym filmie więcej propagandy socjalistycznej, ale mnie to nie przeraża, gdyż w ogóle lubię czeskie kino (oglądam też inne filmy naszych południowych sąsiadów, przeważnie w wersji oryginalnej) i doszedłem do wniosku, że wyróżnikiem czechosłowackiej kinematografii jest sytuowanie akcji w uroczych plenerach wiejskich, górskich lub leśnych.

    Oczywiście sporo czytam – greccy i rzymscy filozofowie, Sofokles, Homer, Horacy, Wergiliusz, Kochanowski, zdarza się, że i Krasicki, Słowacki, no i Iwaszkiewicz z Myśliwskim. Zawsze coś / ktoś mnie „nachodzi” i wtedy zaczytuję internetowe pdf-y, czasami odkrywam coś nowego, to znów „studiuję” malarstwo albo wertuję polskie filmy w Internecie, coraz częściej dokumentalne. Oczywiście nie mam na to czasu, bo czymś tam w domu się przecież  zajmuję, nie mam czasu ale działam – to moje Święta.


[21.12.2022, Toruń]


7 komentarzy:

  1. Podziwiam Cię za greckich i rzymskich filozofów, ja się trochę rozleniwiłam i ostatnio kryminały na zmianę z popularnonaukowymi czytam.
    Co do abonamentu, to się odwołaj koniecznie, był taki precedens i facet wygrał, ale łatwo się mówi, sama mogłabym, ale wole święty spokój i oni chyba na to liczą, niestety.
    Jesteś bardzo aktywny intelektualnie, a to ważne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam dla odwrócenia uwagi od tego, co się dzisiaj dzieje w kraju. Jeśli chodzi o ten abonament, to pewnie napiszę do poczty jaką epistołę, ale sam nie wiem, na jakiej podstawie miałbym wyrejestrować odbiornik, który pewnie kiedyś należał do ojca. Może poproszę, aby ojciec napisał mi upoważnienie do występowania w jego imieniu. Ja wiem, że to śmieszna i zarazem tragiczna komedia...

      Usuń
    2. Ten wspomniany precedens to odwołanie sie na podstawie braku aktualnej umowy na abonament, podobno poprzednie się przedawniły, a poczta nie podpisała nowych umów, bazując na "tradycji" i to stanowiło dowód w sądzie, nie można pobierać
      abonamentu bez umowy.
      jotka

      Usuń
    3. Pewnie masz rację, ale czy wiesz, ile trwają sprawy sądowe? Jedna z nich ciągnie się już ponad 3 lata o zapłatę. Gość winien mi jest około 8 tysięcy. Wygrałem tę sprawę, odwołał się i trwa okres czekania na apelację. Żona prowadziła przez rok pizzerię (gdzieś 2013 lub 14 rok) i w tym czasie w lokalu był telewizor dla klientów. Ponieważ interes nie wypalił, sprzedaliśmy całe wyposażenie, żona wyrejestrowała telewizor, a przed dwoma laty na wniosek poczty polskiej urząd skarbowy wszedł na konto żony. Co z tego, żę od lat nie ma tego lokalu (śmieszne jest to, że ta pizzeria była usytuowana naprzeciwko urzędu skarbowego, więc urzędnikom US wystarczyło wyjrzeć przez okno, aby się przekonać, że przez parę ładnych lat nie ma w tym miejscu pizzerii i przed blokadą konta można było wezwać żonę do urzędu i wyjaśnić sprawę... ale gdzież tam, nie chciało się).Gdzie my nie pisaliśmy odwołania... do naczelnika US, do szefa poczty polskiej, do KRRiT - wszystko na próżno. Żona ma nadal zablokowane konto, a że nie ma dochodów, to poczta nie ma czego ściągnąć. Nie jestem zwolennikiem spiskowych teorii, ale przypuszczam, że ktoś tę pocztę...nasłał na nas, czy jakoś tak.
      Nigdy nie widziałem żadnej umowy, ani na siebie, ani na ojca, który... ma takie samo imię jak ja.

      Usuń
    4. Biurokracja kwitnie nadal, a sądy? Prawie nie działają, oczekiwanie na rozprawę spadkową trwa rok, a płacić za nieruchomość trzeba...

      Usuń
  2. Za tych filozofów też Cię podziwiam i nie tylko za nich. Z czeskich filmów znam niewiele, pamiętam "Pociągi pod specjalnym nadzorem", "Przygody dobrego wojaka Szwejka", "Kobieta za ladą", "Szpital na peryferiach". Z pewnością widziałam jeszcze inne, te nadawane przez TVP, ale tytułów nie pamiętam. Ze świąt lubię tylko wygląd choinki, bo ona zawsze poprawia mi nastrój. Irytują mnie te świąteczne reklamy, bo mam świadomość, ilu ludzi bezdomnych i bezrobotnych nie stać na najskromniejsze nawet święta, a cóż dopiero na prezenty. Mam nadzieję, że będziesz żył jeszcze długie lata, tego życzę Tobie i Najbliższym, z okazji świąt, których nie obchodzisz. Nasi rządzący lekką ręką rozdają wielomilionowe nagrody bogatym piłkarzom, więc muszą ściągnąć brakujące pieniądze od obywateli. Normalka. Pozdrawiam i do miłego zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeszcze oglądałaś "Pod jednym dachem", taki serial, po czesku "Chalupáři".
      - na You Tube można znaleźć. Myślę, że Czesi (i Słowacy) znani są z filmów dla dzieci. U nas choineczka 40-centymetrowa (kiedyś w dzieciństwie była żywa i do samego sufitu). Niestety reklamy zawładnęły też Internet, a tak w ogóle to wydaje się że telewizja jest dla ludzi ze średnią miesięczną na osobę 8 i ponad 8 tysięcy. Nie powiem, że nie chciałbym żyć dłużej, ale perspektywa egzystencji pod rządami pisu przeraża mnie.

      Usuń