817.
A ten jeździ po kraju ze swoją menażerią, klakierami; obraża, grozi, walczy, odpowiada na pytania wazeliniarzy, a kiedy ktoś, któremu cudem udało się dostać na spotkanie potakiwaczy zadaje pytanie czemu nie wpuszczono na salę lokalnych mediów i czego tak się boi, „zatrudniając” masy policji, która mogłaby w tym czasie pilnować jego pusty dom i kota lub też strzec pomnika – schodów do nieba na jednym z placów stolicy, więc jeśli komuś udało się zadać te pytania, zaraz służalcze dusze napadają na faceta, czyniąc zamęt, a ten nieszczęśnik tłumaczy po chwili, że odpowie na każde pytanie, ale nie chce, aby „byle ktoś” nie doprowadzał swym pytaniem do awantury… czy takiej, którą przed momentem wywołali lizusi prezesa. Powtórzę raz jeszcze, że gdyby ci nadskakiwacze zobaczyli na własne oczy jak pan prezes uśmierca kobietę, matkę Polkę będącą w ciąży, przyznaliby mu rację, podśpiewując znaną piosenkę kibiców piłkarskich: „nic się nie stało…”.
818.
I tak przechodzimy do innego tematu. Wszelkie znaki na niebie i ziemi mówią, że ten drugi, zwany Pinokiem, rzeczywiście obiecał piłkarzom sporą kasę za „wyjście z grupy”, i teraz mu łyso, bo nasi futboliści wyszli, ale styl jaki zaprezentowali, nie porywał. Ponoć jakiś doradca premiera podsunął tę kwotę 30 milionów i przewodniczący rady ministrów uległ, następnie (prezes był na niego wkurzony, bo chyba nie uzgadniali wspólnie decyzji o wysokości tej kasy) wycofał się nasz „prawdomówca” po angielsku i sprawa ucichła, tak jak wszystkie poprzednie obietnice premiera.
819.
Powrócę jeszcze na moment do tej kwestii ochrony prezesa wszystkich prezesów. Otóż bodajże w roku 2010 byłem w Londynie i znalazłem się w pewnym momencie na ulicy Downing Street, naprzeciw siedziby premiera Wielkiej Brytanii, siedziby, w której urzędował wtedy prawdopodobnie Gordon Brown. Przed budynkiem zobaczyłem policjanta chroniącego wejście przez czarne drzwi do środka budynku. Oczywistym zaskoczeniem była dla mnie wielkość ochrony, a mianowicie – jeden człowiek. Przypuszczam jednak, że prawdopodobnie we wnętrzu mieszkania i miejsca pracy premier Wielkiej Brytanii znajdują się jakieś dodatkowe zabezpieczenie, tym niemniej przedstawione poniżej zdjęcie świadczy o otwartości władzy, nawet w sytuacji, że na Wyspach dochodziło swego czasu do zamachów terrorystycznych. Zrobiłem więc nawet zdjęcie, które niestety nie zachowało się w moim archiwum.
A jak jest u nas?
Porównanie tych 2 zdjęć robi niesamowite wrażenie! o prezesie i u mnie wkrótce będzie.
OdpowiedzUsuńjotka
A ja się ciągle zastanawiam dlaczego zwolennicy tego z kotem są tak beznadziejnie beznadziejni...
OdpowiedzUsuń