CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

07 lipca 2023

KARTKA Z KALENDARZA - 07.07.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 7. lipca 2023 roku

Piątek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Benedykt, Odo oraz Antonin, Edelburga, German, Gościwit, Hezychiusz, Ilidiusz, Ilidia, Józef, Lucjan, Metoda, Metody, Papiasz, Peregryn, Piotr, Pompejusz, Saturnin, Sędzisław, Sędzisława, Wilibald


Przysłowie na dziś:

Kwiat lipcowy , napój zdrowy”

Słońce

Świt: 03:34

Wsch. Sł.: 04:22

Zenit: 12:40

Zach. Sł.: 20:59

Zmierzch: 21:47


Cytat dnia:

Trze­ba śmiać się nie cze­kając na szczęście, bo go­towiśmy um­rzeć nie uśmie­chnąwszy się ani razu.” - Jean de La Bruyére


Tego dnia zmarł w 1997 roku w Tel – Awiwie Leon Lipschütz (Lipski) - polski pisarz emigracyjny narodowości żydowskiej. [ur. 10 lipca 1917 roku w Zurychu]



Poniżej opowiadanie autora

MÓJ LUD

Była wiosna i nie wiadomo, czy suknie dziewcząt były ciepłe od słońca, czy od ciała.

Była wiosna, „miłość więdnie jak kwiat”, i Ewa nie mogła opuścić Emila.

Dlaczego? Bo byli spętani wspólnymi sprawami, jak kłębem lian, i obrastały ich liany, i można było tylko tak: toporem, jak przez dżunglę. Wrogie czy przyjazne — to nie znaczyło wiele: zaplątywali się w nie coraz bardziej.

Mimo wszystkich znajomych, bardziej lub mniej ciekawych, ona byłaby wygnana (jak Ewa z raju, z raju, gdzie można było wszystko mówić i to nie na wiatr), czułaby się samotna, jak świerk na skraju skał.

Bo z samotnością jest jak z dziewictwem: jest się samotnym, samotnym i prawie nie odczuwa się tego. Gdy się zrozumie, choć na krótką chwilę, że można nie być samym — tama pękła. I Ewa nie mogłaby tak żyć, jak żyła przed poznaniem Emila.

I najważniejsze: byli z jednej rasy, z jednego plemienia, żyła w kazirodczym związku.

Po całej ziemi porozrzucany lud, który nie wie o sobie, lud głodny wiedzenia wszelkiej rzeczy, niespokojny i niepokojący, obłąkany i nawiedzający obłędem, lud, w którym tworzą się od dzieciństwa wyobrażenia mgliste, niekształtne, zamazane, wahające się i nic o nich nie można powiedzieć, i można o nich powiedzieć tylko, że są, z samych głębin dzieciństwa wydobyte, a na nich osadzają się zmienne kształty stopniowo, z biegiem życia, i towarzyszące przez całe życie, zakryte, tak jak w czasach dzieciństwa, z którymi umiera się, nie umiejąc ich nazwać — które czasem, pewnego dnia, mówią: „Dzień dobry”.

I stało się: to było to.

Nie po to, aby był mężem lub żoną (ona raz jeden pomyślała o tym z przerażeniem), nie, aby był przyjacielem, nie, aby był bratem lub siostrą, lecz aby był w pobliżu, żeby go można dotykać, poznać, słuchać i mówić do niego.

I to jest mój lud.


[07.07.2023, Toruń]

2 komentarze:

  1. Podobnie jest z macierzyństwem - póki nie poznamy, nie wiemy co tracimy...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie to napisałeś Andrzeju
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń