A teraz do altany. Jeśli altana to wino. Posadziłem siedem lat temu. Nie dzikie, zapuszczone i kwaśne, tylko jakaś nieszczególnie dorodna odmiana rodzimej winorośli, odporniejsza na mróz od sławnych szczepów roussillon, merlot czy cabernet d'Anjou; po ścięciu kłączy na zimę przykrywałem korzenie i stwardniałe łodygi słomą. Radowały mnie te chochoły przyprószone śniegiem, a w połowie maja moje krzewiny, jeszcze nieśmiało, wypuszczały pędy, z każdym kolejnym sezonem obfitsze w późniejsze owoce. Po nasłonecznionej stronie grona były cokolwiek większe i smaczniejsze; robiłem z nich wino, niedużo, ledwie dziesięciolitrowy balonik.
Pirożka tak jak mówiła, tak i zrobiła - kluski z truskawkami i śmietaną. Byłbym może i podał do tych smakowitości tego wina, ale go jeszcze w tym roku nie próbowałem; niech sobie dojrzewa. Do truskawkowego dania jest herbata, mocna czarna herbata, którą pijemy z Pirożką bez cukru, aby zrównoważyć słodycz truskawek.
- Jutro przyjeżdża Maurycy - informuje mnie Pirożka, a na jej górnej wardze bieleje śmietankowy kożuszek. - Miał przyjechać przed tygodniem, ale pojawili się Włosi.
Pirożka wcześniej opowiadała mi o nich.
- Wyobraź sobie... jego rodzina i jeszcze jedna (mówię o rodzicach) pracują w jednym zakładzie, do którego dojeżdżają wspólnie, to znaczy raz podwozi ich ojciec Maurycego, innym razem tamten sąsiad. W ten sposób zaoszczędzili przez dwa lata sporo pieniędzy na dojazdy. Maurycy znalazł sposób na wykorzystanie tych zaoszczędzonych pieniędzy - odszukał w internecie stronę, na której ludzie wymieniają się adresami, to jest udostępniają swoje mieszkania na czas pobytu drugiej strony. W tym roku właśnie przyjechali do Maurycego Włosi, u których on ze swymi rodzicami zamieszkał w zeszłym roku.
Truskawkowa rozpusta trwa. Zajadam się zapachem, raczę smakiem; w końcu Pirożka mówi, że jak zmyje naczynia, rozłoży sobie koc do opalania.
- Nie masz pojęcia, jak ciemną karnację ma Maurycy... chciałabym go podgonić - mówi do mnie - a ty co będziesz robił?
I nie czekając na moją odpowiedź, sana odpowiada:
- No tak, ty masz te swoje traktaty, prawda?
- A żebyś wiedziała, Pirożko.
- A dasz mi kiedyś przeczytać?
- Jeszcze się zastanowię - odpowiadam kpiarsko, sącząc powolutku mocną gorzką herbatę.
(...)
[21.07.2023, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz