ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 września 2016

KAMYCZKI - NAZYWANIE ŚWIATA (24) STWORZENIA

Zajęło im sporo czasu dojście do tego miejsca. Starego człowieka bolały nogi, a zwłaszcza kolana. Dzisiaj ból może nie był tak dokuczliwy, bo słoneczna pogoda utrwaliła się na dobre, a ból nóg zawsze nasilał się, gdy szło na zmianę. Laska w ręku pozwalała mu zachować równowagę, a i w samym poruszaniu się dodawała pewnej dystynkcji. Chłopiec towarzyszący staremu szurał butami po dywanie pierwszych opadłych liści. Szutrowa droga prowadząca w stronę lasu z jednej strony obsadzona była kasztanami; z drugiej zaś jabłoniami, które z racji podeszłego wieku owocowały mniej, a jabłka na ciężkich, kostropatych gałęziach były małe i nieforemne.
Przystanęli na rozwidleniu kończącej się w pewnym miejscu drogi. Jedna jej nić, wąska na kroki jednego pieszego, wiodła donikąd, druga zaś, piaszczysta, wytyczona torem kół furmanek i ciągników, prowadziła prosto do lasu. Skierowali się właśnie jej śladem, przechodząc kilkadziesiąt kroków ku dorosłemu brzeźniakowi. W odległości może dwustu metrów przed nim, po lewej, południowej stronie, stary człowiek przystanął po raz kolejny.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział do chłopca.
Zamiast typowego dla wiejskich krajobrazów przydrożnego rowu, wznosił się wzdłuż tej nierównej drożyny długi, niestromy, aż do ściany brzozowego lasu ciągnący się nasyp, a za nim…
- Przyjrzyj się dokładnie - poprosił chłopca, który, nie czekając na wyjaśnienie, dlaczego doszli aż tutaj, wspiął się, zaciekawiony, na tę pochyłość.
- Co widzisz? - zapytał starzec.
- Drzewa… drzewa i krzewy - odparł głośno malec.
- Jakie? Rozpoznajesz?
- Owocowe, dziadku… jabłonie, grusze, śliwy… o, są i czereśnie… a dalej maliny, jeżyny… czegóż tam nie ma…
- A zauważyłeś jeszcze coś ciekawego? 
Chłopiec dotknął dłonią sięgającego kolan jabłka.
- No… chyba to, że te wszystkie drzewa posadzone są po tamtej stronie w dole i prawie można sięgnąć ręką do samych ich wierzchołków.
- Masz rację. Czyjaś bardzo dobra ręka posadziła je w ten sposób.
- No właśnie. Dlaczego, dziadku?
- Chodź tu do mnie. Usiądźmy. Opowiem ci o tym.
Chłopiec posłusznie zbiegł z trawiastego nasypu i przysiadł na wysokiej kępie trawy przy dziadku.
- Czyjaś dobra ludzka ręka posadziła te drzewa w taki sposób, aby każde żywe stworzenie mogło swobodnie korzystać z tych wszystkich owoców. Nie każde zwierzę jest jak małpa, albo człowiek i nie potrafi wspiąć się tak wysoko, aby skosztować owocu.
Widzisz jak po tej stronie nasypu gałęzie drzew wprost na ziemi leżą i do trawy się przytulają. A gdybyś dokładniej przyjrzał się owocom, spostrzeżesz, ile jest nagryzionych przez wszelkie stworzenie. A gdybyś tropy zwierząt po ich śladach rozpoznawał, powiedziałbyś, że nie tylko ptactwo i zające karmią się przygotowaną przed laty dla nich strawą, ale i sarny i dziki, a dawniej bywało, że także jelenie. A dalej patrząc, w stronę lasu dostrzegłeś maliny, jeżyny… a są tam także borówki, poziomki, truskawki dzikie, i jest też agrest, i wiotkie jarzębiny… a kiedyś to nawet ziemniaków zagony, i owsa połać wnikała w leśne ostępy.
- To nie dla ludzi te owoce, dziadku?
- Nie dla ludzi, chłopcze. Te ludzkie są w chłopskich zagrodach, a dla biedniejszych rosną przy wiejskiej drodze. A tych owoców nikt, prócz stworzeń nie rusza. Każde stworzenie woła jeść, rozumiesz?
- Rozumiem dziadku.
A kiedy ciemnożółte słońce opuściło niżej swą krągłą głowę i spurpurowiało, obaj wstali i ruszyli w powrotną drogę do wioski.

[24.09.2016, Saint Avoid w Lotaryngii, Francja]

1 komentarz:

  1. Ale kamyczek! Pełen ludzkich uczuć, a w dodatku przekazywanych młodszemu pokoleniu. Dziadkowie to wspaniała instytucja.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń