ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

15 września 2016

Z ARCHIWUM „Y”

Przedłużająca się bezczynność wymogła na mnie zajęcie, na które nigdy nie miałem czasu. Jest nim porządkowanie dysku w moim podręcznym komputerku. Porządkowanie to polega między innymi na tym, że próbuję, mam nadzieję skutecznie, oddzielić ziarno od plew, to znaczy wyrzucić z pamięci te spośród moich dawnych, skończonych i nieskończonych tekstów, inne zaś pozostawić ku własnej niedoskonałej pamięci.
Do niektórych słów ubranych w rozmaite, zwarte formy przywiązuję większą wagę, a nawet przypominam sobie ten przemijający moment czasu, kiedy powstawały.
Wybrałem dwa teksty, które były już prawdopodobnie publikowane w poprzednio prowadzonych przeze mnie a nieistniejących już blogach. Ale to nic. Lubi się podobno te piosenki, które się już raz słyszało, a z tekstami jest podobnie.
Pierwszy tekst jest próbą wiersza i pochodzi z kwietnia 2007 roku.
Do dzisiaj nie posiada tytułu.

***
A Pani?  cóż… na skroniach krople dżdżu,
wilgotna mgła na brwiach,
pomiętych włosów bukiet
i drżenie mokrych warg,
gdy o poranku
powraca Pani nie wiem skąd …
że co? że nie powinienem tak
czekać z zapachem kawy…
nie powinienem pisać tak,
przebrzmiałym stylem
dla zabawy?
A Pani wie… ja nie chcę krzyczeć
słowem, co w modną niby-treść ubrane,
zakłóca myśl, zatraca sens
widoku Pani, gdy nad ranem
przynosząc z sobą świtu dech
i miękką wilgoć młodych traw,
rozpala Pani zaprzeszłych uczuć żar,
tych, które są wciąż nie zapomniane.

Dokonałem dwóch zmian w tekście. W przedostatniej linijce zmieniłem „pradawnych” na „zaprzeszłych” i uzupełniłem ostatni wers słowem „są”.

Drugi tekst, z lutego tegoż 2007 roku, jest bardzo nietypowy, bo popełniony w języku angielskim. Jest o przyjaźni. Wyimaginowanej? Nierzeczywistej? A może, pomimo upływu czasu taka przyjaźń jest możliwa?
Powroty do przeszłości są czasami zaskakujące.

My friend
distant but within easy reach of hand
you are the one who didn’t lose your faith
surrounded of willing children’s eyes,
hardworking on salvation of  humanity
and your mother’s dreams
you smell of the juice of berries
that you used to  pick up at the time
of the low sun of the day
You smell of the cake that relieves palate.
One day
I will find you
at the fireplace inside the wooden cottage
when the snowstorm will equal 
the skies with the earth
Then sated with coffee
we will be reading each other our thoughts
rolled as snowballs
that we will set them in motion down
from the slope of a high mountain
to destroy the wall
of people’s weaknesses.

[12.09.2016, Sabadell pod Barceloną, Katalonia, w Hiszpanii]

4 komentarze:

  1. Romantycznie postrzegasz świat.
    To dobro niedostępne dla wielu w dzisiejszym świecie.
    ps. zazdroszczę Ci podróżowania.
    Zawsze fascynowały mnie filmy drogi i duże ciężarówki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj... hm... romantycznie? Możem starej daty :-)
    Ech, jest pięknie podczas tych podróży, a bywa sennie i niebezpiecznie czasem... jak to w życiu... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepięknie, w stylu Grechuty...
    Co mnie urzekło? "pomiętych włosów bukiet" i "to destroy the wall of people's weaknesses"
    Chyba "zaprzeszłych" brzmi lepiej.
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne, poruszające umysł i ciało. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń