ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

09 września 2016

KAMYCZKI - NAZYWANIE ŚWIATA (20) JABŁKO

- A ty tak za mną chodzisz i chodzisz? Po prostu nie mogę tego wytrzymać.
Rumieniec zachodzącego słońca roztapiający poszarzałe wzgórza w oddali to nic w porównaniu z karminowym obliczem jego twarzy.
- Do tego nic nie mówisz, albo mówisz milcząc. Jesteś nie do wytrzymania.
A jednak zatrzymała się i pochyliła słowami nad jego zdruzgotanym zaskoczeniem. Przemówiła jednak. Jednak.
- I pewnie myślisz sobie, że będziesz tak za mną szedł i szedł? Ja przecież mogę tego nie chcieć, rozumiesz?
Albo kiwnął głową na znak, ze rozumie, albo też ciężka od natłoku myśli głowa opadła bezwiednie jak dolna szczęka, która w ten sposób wyraża niewytłumaczalne zdziwienie.
- Jesteś pewien, że idziemy w tym samym kierunku? Bo ja idę w stronę wioski.
Pomyślał, że jest mu obojętne, dokąd ona idzie i nawet gdyby zawróciła, podążyłby za nią, bo kiedy szedł za nią, nie czuł zmęczenia i mógłby tak iść i iść, i niekoniecznie musiałby dojść dokądkolwiek.
- Co ja z tobą mam. Albo ogłuchłeś, albo zaniemówiłeś. Ta ścieżka jest wystarczająco szeroka dla nas obojga, a ja wolę już ciebie obok siebie niż za sobą.
I szli, a ona zapewne nuciła jakąś wesołą melodię, choć on jej nie słyszał, zbyt przejęty tym, że może jej towarzyszyć będąc po lewej stronie. Wciąż milczał i wydawało mu się, że ta ścieżka gliniana, kamienista, po której ona stąpa drobnymi kroczkami jest drogą odnalezioną w jego śnie, a przecież śnił tyle razy i dotąd jej nie spostrzegł.
- Będziesz tak milczał do końca świata?
Nie było w jej pytaniu wyrzutu. Wydawało się, że sprawia jej przyjemność to bezustanne odzywanie się do niego i nieliczenie się z tym, że w jakikolwiek sposób zareaguje na jej słowa.
Przystanęli.
Drzewo rosło na zakręcie, skąd do wioski było akurat tyle drogi, ile im przyszło dotąd pokonać wspólnie. Ktoś zapobiegliwy zasadził tutaj jabłonkę. Uśmiechnęła się do niej. Podziękowała uśmiechem temu nieznajomemu, kto właśnie w tym miejscu wykopał dołek i umieścił w nim rozsadę przyszłej jabłoni. Spojrzała w górę.
- Ach, zjadłabym jabłko. Zerwiesz je dla mnie?
Podbiegł z impetem do drzewa i doskoczył do nisko położonego konaru; następnie chwycił go obiema dłońmi, podciągnął się, uczepił kolejnej gałęzi, i jeszcze jednej, i kolejnej. Ciężarem swego ciała zakołysał całym drzewem.
- Ty sobie jeszcze co zrobisz! Spadniesz! Nie wchodź tak wysoko! Jabłka są niżej.
Słyszał ale nie posłuchał. Opierając się plecami o pień drzewa, w tym miejscu nie grubszy od przegubu dłoni, wyciągnął rękę ku najpiękniejszemu jabłku, które dojrzał był już wcześniej, zanim wdrapał się na szczyt jabłoni. Pochwycił je w dłoń, przygarnął do piersi i począł powoli zsuwać się na ziemię, a szorstka kora drzewa zdzierała naskórek z jego nóg i ramion.
- Proszę, weź to jabłko - powiedział stojąc przed nią tak blisko, że czuł na policzkach ciepło jej oddechu. Jabłko spoczywało na jego otwartej dłoni. Było regularnie krągłe, złociste i pachniało nadchodzącą mgiełką zmroku. Zbliżył je do jej ust; otwarła je i zanurzyła w soczysty miąższ owocu skrzące się alabastrowym blaskiem zęby. Odłupała nimi wcale pokaźny kąsek. Patrzył jak pod przymkniętymi wargami jej zęby dokonują rozkoszy rozdrobnienia części jabłka na coraz to mniejsze kawałki; wreszcie spojrzał na jej szyję, pod którą boski pokarm przedostawał się wąska rynienką do żołądka.
- Teraz twoja kolej - powiedziała, przejmując nadgryzione jabłko z jego dłoni. Odgryzł kawałek i patrzył w jej oczy, w których przyjrzał się sobie.
I potem razem, równocześnie zatapiali swoje zęby w chrupiącym miąższu jabłka, a sok owocu spływał im po policzkach i podbródkach.
- Wiesz, co zrobiłeś?
- Zerwałem dla ciebie jabłko - odpowiedział.
- Zerwałeś… i teraz już chcę, abyś chodził ze mną, nie za mną… rozumiesz człowieku?
Chwycił ją w ramiona.
- Zaniosę cię wszędzie, gdzie będziesz sobie tego życzyła, choćby do twojej babci, Czerwony Kapturku.
- Jesteś wariatem, wiesz?
- Wiem.

[04.09.2016, Daganza w Hiszpanii]

1 komentarz:

  1. Proszę, jedzenie też może być niezłym afrodyzjakiem. A już symboliczne, biblijne jabłko w szczególny sposób wpisuje się w sferę erotyki.

    OdpowiedzUsuń