CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

24 września 2016

ŚWIECKOŚĆ W KOŚCIELE

Mając w miarę przyjazne łącze internetowe na jednym z przystanków, przeczytałem pewien artykuł, w którym autor opisuje, jak to M., jeden z polskich biskupów wypowiada się przeciwko laickim śpiewom w katolickiej świątyni. 
Nie będzie zatem ksiądz lub organista mógł zaśpiewać nowożeńcom „Wielka miłość….”, ani też zanucić „Allelujah” Cohena (pewnie dlatego, że to Żyd, podobnie zresztą jak Chrystus). Nie usłyszymy więc pewnej zakonnicy, o której tak głośno zrobiło się swego czasu w necie z powodu pięknego głosu, jaki z jej płuc się dobywał przed ołtarzem, ani niektórych księży, którzy podobnie intrygujący do śpiewu talent mają.
Biskup M. dość ma treści świeckich w kościele, a ja podążając śladem jego rozumowania, mam ochotę zapytać, czy również nie powinien był zabronić w świątyni wypowiadania się księży na tematy polityczne czy erotyczno-seksualne.
Ja oczywiście rozumiem, że kościół jest przede wszystkim miejscem modlitwy, lecz tak kategoryczne postawienie sprawy przez biskupa, żeby zabronić jakichkolwiek świeckich treści w kościele pozwala mi podzielić się taką oto refleksją: jeżeli tak ma być, to czy dla równowagi, w przestrzeni publicznej świeckich mediów nie należałoby zrezygnować z miejsca dla księży szerzących wiarę, dla telewizyjnych relacji z mszy, dla śpiewania kolęd? Skoro bowiem religijność i świeckość mają pozostawać na dwóch wykluczających się nawzajem płaszczyznach, to może zdecydować się na ten sugerowany przeze mnie krok.
Zachodzę w głowę jak długo jeszcze wysocy urzędnicy Kościoła katolickiego w Polsce zamierzają przestrzeliwać własne stopy. Czy naprawdę te tęgie, dostojne głowy uważają, że do religii i wiary, do uczestnictwa w kościelnych nabożeństwach zdoła przyciągnąć wiernych polityka nakazów i zakazów?
Podejrzewam, że nie ma takiej dziedziny życia, w której taka polityka spotykałaby się z sympatią, akceptacją i pełnym zrozumieniem u ludzi, i nie ma człowieka, który domagałby się tego, aby traktowano go z pozycji władzy wiedzącej lepiej, surowej, nakazującej, bądź też zakazującej konkretnych działań.
Hierarchowie Kościoła katolickiego w Polsce nic a nic nie rozumieją ze słów ich zwierzchnika, papieża Franciszka. Kościół w Polsce tak jak i w niedawnej przeszłości, tak i teraz pozostaje otwarty dla dewotów i dewotek, którzy na katolickich urzędników w sukmanach złego słowa nie powiedzą, choćby jeden z drugim był łajdakiem, pijusem lub pederastą. Kościół w naszym kraju jest otwarty, tyle że drzwi do niego nie ma i nie sposobu jak wejść do środka, nie narażając się na aroganckie słowa, w których każda forma dyskusji spotyka się z odporem w rodzaju: „występujesz przeciwko wierze i religii! Siła nieczysta i szatan przez ciebie przemawia.”
Zapyta ktoś, po co, do jasnego słońca, wypowiadam się w tej sprawie; przecież i tak moje słowa, nawet gdyby były przed całym dostojeństwem biskupów i kardynałów wypowiedziane, niczego nie zmienią, nie zmienią polskiego Kościoła.
I odpowiadam. Są przynajmniej dwa powody, dla których przynoszę do kawiarenki ten tekst.
Pierwszy to ten, że mam świadomość, iż religia, wiara w Boga, sam Bóg… jest wielu ludziom bardzo potrzebny i jest to fakt, który należy przyjąć do wiadomości, nie wnikając w przyczyny tej ludzkiej potrzeby. A skoro Bóg jest potrzebny, to ci, którzy w jego imieniu sprawują duszpasterską opiekę nad wierzącymi, powinni mieć czyste, otwarte serca, uszy, które słyszą, i usta, które głupstw nie plotą… i czyste ręce, których palce przesuwają się po wersetach Pisma Świętego.
Drugi powód jest prozaiczny i wynikający raczej z mojej natury, która rozkazuje mi (ech, ten wewnętrzny nakaz…), abym wypowiadał się tam, gdzie moje uszy i oczy odnajdują słowa niecne i bezrozumne, z którymi nijak pogodzić się nie mogę, bo tak jak piekielnego ognia boję się ludzkiej głupoty…. 
A jeżdżąc po Francji, jakże często przychodzi do mnie myśl taka, że w tym laickim kraju, w jego opustoszałych świątyniach więcej jest Boga niż w naszym, przemodlonym kraju.

[23.09.2016, Neuille w Kraju Loary, Francja]

2 komentarze:

  1. I pod tą ostatnią myślą podpisuję się w całej rozciągłości, dodając swoje ulubione motto - dobrzy ludzie są dobrymi , po prostu i religia nie ma nic do tego. Nie łudziłam się, że słowa Franciszka zmienią cokolwiek w polskim kościele, zbyt wysoko noszą głowy ci nasi świątobliwi, by widzieć potrzeby prostego człowieka(te duchowe oczywista).

    OdpowiedzUsuń
  2. W Polsce ludzie wierza w księży zamiast w Boga.

    OdpowiedzUsuń