Środowy, piękny dzień przyniósł jedną zmianę. Postanowiłem sprawdzić osobiście, czy rzeczywiście nie ma możliwości załadowania ośmiu palet. Okazało się, że „na wcisk”, ale da się. Załadowanie zabrało mi wprawdzie, ale w końcu pokazałem Niemcom, że Polak potrafi.
No i jazda w stronę Stuttgartu, potem Manheim, obok Saarsbrucken do Luksemburga, a stamtąd autostradą przez Sedan, gdzie po raz pierwszy od czterech dni miałem internetowe łącze i dalej przez Paryż, Wersal w kierunku Rouen, po czym zjazd na południe przez Rennes i dalej do Lagacilly.
Byłem ciekaw jak spisze się to małe lusterko w nocy. Kłopotów nie było, choć komfort widzenia pogarszało to, że małe lustereczko w moim aucie bardzo oddala jadących za mną i trzeba się było tego przyzwyczaić. Przespałem się pół godziny na 150 kilometrów przed celem podróży, trochę mnie jeszcze sen mulił, ale obeszło się bez dodatkowego postoju. O ósmej rano byłem na miejscu. Wizłem kosmetyki do firmy, której nazwę musze wymienić: Yves Rocher - Plate Forme Logistique. Dlaczego? Raz, że to spora firma, która i wytwarza jakieś towary i zajmuje się logistyką, a dodatkowo prowadzi piękny ogród botaniczny. Dwa, że obsługa wyśmienita: szybka i sprawna. Oby jak najwięcej transportowych usług prowadzić do takich kontrahentów.
Po rozładunku dosypiam dwie i pół godziny do tych trzydziestu minut drzemki podczas trasy. Budzę się rześki i wyspany. czeka już na mnie kolejny kurs. Oczywiście nie do kraju. Mam jechać po Francji. Załadunek po dwudziestej, dojazd - 267 kilometrów. Wyruszam więc tak, aby być na dziewiętnastą a po drodze znów łapie internet - tym razem nie z McDonalda. Wyruszam z Bretanii i udaje się na północ - do Normandii, a konkretnie do małego miasteczka o cudownie długiej nazwie: Saint-Langis-Les-Mortagne. Poruszam się zatem po zachodniej, przytulonej do Atlantyku i kanału La Manche części Francji.
A trzeba wiedzieć, że geograficzno-historycznie zachód Francji przedstawia się mniej więcej następująco: od północy Region Calaise, poniżej Normandia: górna i nizinna, dalej Kraj Loary, Bretania oraz Akwitania i Gaskonia, które to regiony właściwie dzisiaj wymieniane są przez francuskie mapy jako Akwitania.
To naprawdę bardzo piękna część Francji. Im bardziej na północ, tym wyżej, chłodniej i bardziej deszczowo. Właściwie to nie przepadam za rejonem Calaise, tj. Nord. Najmniej ciekawy i jakiś taki ponury, szary, belgijski, choć trzeba przyznać szczerze, że taka Dunkierka jest pięknym miastem, a na uwagę zwraca też to, że w tym regionie, podobnie zresztą jak w całej Normandii nie brak pomników i cmentarzy alianckich i niemieckich z ostatniej wojny.
W odróżnieniu od krain położonych na południe od Arras, Dunkierki, Calaise i Amiens, region północny, tak jak i sąsiednia Pikardia, czy jeszcze dalej na wschód: Szampania-Ardeny, Lotaryngia i Alzacja, pobudowany jest z cegły. Rozpisywałem się już w którymś z postów, że urok Francji polega także, a dla mnie - przede wszystkim, na tym, że zbudowana jest z kamienia: domy z kamienia, kościoły, szopy, i tak dalej. Jeśli więc ktoś, tak jak ja, przywiązuje dużą wagę do tego detalu, to północne regiony Francji przegrywają wizualnie z południem, wschodem, a także centrum kraju.
Owszem, ta zabudowa kamienna jest we Francji różnoraka. W takiej Owerni, położonej mniej więcej w centrum kraju, kamień ma barwę ciemną, gdyż budulcem jest w tym przypadku materiał wulkaniczny. W Gaskonii w pobliżu Hiszpanii i Kraju Basków stare kamienne domy przeplatają się z młodszymi, których elewacje są już tynkowane. Ponadto są do domki niższe, sprawiające wrażenie lekkości i mają okna sięgające niemal fundamentu. Budynki w Kraju Loary, wokół Nantes charakteryzuje natomiast panosząca się biel elewacji, a na wybrzeżu atlantyckim niemal nie dostrzega się innych domów prócz takie właśnie lekkich, pobielonych „pudełeczek” wytworzonych z kamienia. W Bretanii z kolei uderza zarówno jakość kamienia jak i dająca się zauważyć trwałość cementowego spoiwa, jak i też przepiękne niebieskie i brunatne najczęściej okiennice. Stare, kamienne domy w Normandii są natomiast obszerniejsze, a kolejną ich istotna cechą jest liczność i wysokość kominów. No cóż, wcześniej napisałem o tym, że im dalej na północ, tym chłodniej, a zatem nie się czemu dziwić, że w Normandii postawiono na jakość kominów i, co za tym idzie, ogrzewania.
A kiedy spojrzymy dokładnie na krajobraz zachodniej Francji z tymi poszatkowanymi polami i łąkami, z mnóstwem żywopłotów z taką pewną dzikością i tajemnicą, to podobne wrażenie wzrokowe można odnieść przemierzając wschodnią Anglię i całą niemalże Walię.
Patrząc na krajobrazy zachodniej Francji, można pokusić się o takie porównania:
Pagórki Normandii wyglądają jak obfitokształtna, brzemienna kobieta, niewielkie wypukłości terenu Bretanii są jak wzgórek łonowy niewiasty, zaś Gaskonia i Kraj Loary są płaską tu i tam nastolatką.
Z kolei wszędzie we Francji, nie tylko tu, na zachodzie, kwiaty rosnące naturalnie obok domów w ogródkach, i te w obszernych gazonach, te w donicach ustawionych przed domami zabudowaniami gospodarczymi, te zdobiące balustrady mostów, latarnie uliczne, wnętrza rond, jak i też drogowe znaki, słowem - kwiaty wszelkiej maści są specjalnością tego kraju. Ileż to razy doświadczyłem takiego widoku: dom stary, solidny ale od lat nie remontowany a przed nim feeria kwiatów. Połączenie starości, często już nie tak pięknej z żywotną, wybujałą, fantazyjną młodością.
Ale w końcu to, dzisiaj młode i prześliczne, osiągnie swój kres, nabierze dojrzałości i szczycić się będzie doświadczeniem i (oby) dumą z przeżytych lat.
[22.09.2016, Neuille w Kraju Loary, Francja]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz