ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

24 września 2016

ZNÓW DO FRANCJI

Środowy, piękny dzień przyniósł jedną zmianę. Postanowiłem sprawdzić osobiście, czy rzeczywiście nie ma możliwości załadowania ośmiu palet. Okazało się, że „na wcisk”, ale da się. Załadowanie zabrało mi wprawdzie, ale w końcu pokazałem Niemcom, że Polak potrafi. 
 No i jazda w stronę Stuttgartu, potem Manheim, obok Saarsbrucken do Luksemburga, a stamtąd autostradą przez Sedan, gdzie po raz pierwszy od czterech dni miałem internetowe łącze i dalej przez Paryż, Wersal w kierunku Rouen, po czym zjazd na południe przez Rennes i dalej do Lagacilly.
Byłem ciekaw jak spisze się to małe lusterko w nocy. Kłopotów nie było, choć komfort widzenia pogarszało to, że małe lustereczko w moim aucie  bardzo oddala jadących za mną i trzeba się było tego przyzwyczaić. Przespałem się pół godziny na 150 kilometrów przed celem podróży, trochę mnie jeszcze sen  mulił, ale obeszło się bez dodatkowego postoju. O ósmej rano byłem na miejscu. Wizłem kosmetyki do firmy, której nazwę musze wymienić: Yves Rocher - Plate Forme Logistique. Dlaczego? Raz, że to spora firma, która i wytwarza jakieś towary i zajmuje się logistyką, a dodatkowo prowadzi piękny ogród botaniczny. Dwa, że obsługa wyśmienita: szybka i sprawna. Oby jak najwięcej transportowych usług prowadzić do takich kontrahentów.
Po rozładunku dosypiam dwie i pół godziny do tych trzydziestu minut drzemki podczas trasy. Budzę się rześki i wyspany. czeka już na mnie kolejny kurs. Oczywiście nie do kraju. Mam jechać po Francji. Załadunek po dwudziestej, dojazd - 267 kilometrów. Wyruszam więc tak, aby być na dziewiętnastą a po drodze znów łapie internet - tym razem nie z McDonalda. Wyruszam z Bretanii i udaje się na północ - do Normandii, a konkretnie do małego miasteczka o cudownie długiej nazwie: Saint-Langis-Les-Mortagne. Poruszam się zatem po zachodniej, przytulonej do Atlantyku i kanału La Manche części Francji.
A trzeba wiedzieć, że geograficzno-historycznie zachód Francji przedstawia się mniej więcej następująco: od północy Region Calaise, poniżej Normandia: górna i nizinna, dalej Kraj Loary, Bretania oraz Akwitania i Gaskonia, które to regiony właściwie dzisiaj wymieniane są przez francuskie mapy jako Akwitania.
To naprawdę bardzo piękna część Francji. Im bardziej na północ, tym wyżej, chłodniej i bardziej deszczowo. Właściwie to nie przepadam za rejonem Calaise, tj. Nord. Najmniej ciekawy i jakiś taki ponury, szary, belgijski, choć trzeba przyznać szczerze, że taka Dunkierka jest pięknym miastem, a na uwagę zwraca też to, że w tym regionie, podobnie zresztą jak w całej Normandii nie brak pomników i cmentarzy alianckich i niemieckich z ostatniej wojny.
W odróżnieniu od krain położonych na południe od Arras, Dunkierki, Calaise i Amiens, region północny, tak jak i sąsiednia Pikardia, czy jeszcze dalej na wschód: Szampania-Ardeny, Lotaryngia i Alzacja, pobudowany jest z cegły. Rozpisywałem się już w którymś z postów, że urok Francji polega także, a dla mnie - przede wszystkim, na tym, że zbudowana jest z kamienia: domy z kamienia, kościoły, szopy, i tak dalej. Jeśli więc ktoś, tak jak ja, przywiązuje dużą wagę do tego detalu, to północne regiony Francji przegrywają wizualnie z południem, wschodem, a także centrum kraju.
Owszem, ta zabudowa kamienna jest we Francji różnoraka. W takiej Owerni, położonej mniej więcej w centrum kraju, kamień ma barwę ciemną, gdyż budulcem jest w tym przypadku materiał wulkaniczny. W Gaskonii w pobliżu Hiszpanii i Kraju Basków stare kamienne domy przeplatają się z młodszymi, których elewacje są już tynkowane. Ponadto są do domki niższe, sprawiające wrażenie lekkości i mają okna sięgające niemal fundamentu. Budynki w Kraju Loary, wokół Nantes charakteryzuje natomiast panosząca się biel elewacji, a na wybrzeżu atlantyckim niemal nie dostrzega się innych domów prócz takie właśnie lekkich, pobielonych „pudełeczek” wytworzonych z kamienia. W Bretanii z kolei uderza zarówno jakość kamienia jak i dająca się zauważyć trwałość cementowego spoiwa, jak i też przepiękne niebieskie i brunatne najczęściej okiennice. Stare, kamienne domy w Normandii są natomiast obszerniejsze, a kolejną ich istotna cechą jest liczność i wysokość kominów. No cóż, wcześniej napisałem o tym, że im dalej na północ, tym chłodniej, a zatem nie się czemu dziwić, że w Normandii postawiono na jakość kominów i, co za tym idzie, ogrzewania.
A kiedy spojrzymy dokładnie na krajobraz zachodniej Francji z tymi poszatkowanymi polami i łąkami, z mnóstwem żywopłotów z taką pewną dzikością i tajemnicą, to podobne wrażenie wzrokowe można odnieść przemierzając wschodnią Anglię i całą niemalże Walię.
Patrząc na krajobrazy zachodniej Francji, można pokusić się o takie porównania:
Pagórki Normandii wyglądają jak obfitokształtna, brzemienna kobieta, niewielkie wypukłości terenu Bretanii są jak  wzgórek łonowy niewiasty, zaś Gaskonia i Kraj Loary są płaską tu i tam nastolatką.

Z kolei wszędzie we Francji, nie tylko tu, na zachodzie, kwiaty rosnące naturalnie obok domów w ogródkach, i te w obszernych gazonach, te w donicach ustawionych przed domami zabudowaniami gospodarczymi, te zdobiące balustrady mostów, latarnie uliczne, wnętrza rond, jak i też drogowe znaki, słowem - kwiaty wszelkiej maści są specjalnością tego kraju. Ileż to razy doświadczyłem takiego widoku: dom stary, solidny ale od lat nie remontowany a przed nim feeria kwiatów. Połączenie starości, często już nie tak pięknej z żywotną, wybujałą, fantazyjną młodością.
Ale w końcu to, dzisiaj młode i prześliczne, osiągnie swój kres, nabierze dojrzałości i szczycić się będzie doświadczeniem i (oby) dumą z przeżytych lat.

[22.09.2016, Neuille w Kraju Loary, Francja]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz