ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 listopada 2021

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (579) NIEDZIELNY SPLEEN

 

Obraz współczesnej włoskiej malarki Barbara Monacelli
"Hołd dla Charlesa Baudelaire'a - Spleen de Paris"

579.

    Wczorajszy dzień trzeba zapamiętać. Od późnego popołudnia zaczął padać śnieg, pierwszy tej nadchodzącej zimy. Opad wprawdzie niewielki, lecz w chwili gdy to piszę wewnętrzna osiedlowa droga zdaje się lekko przymarzać. Zobaczymy, co będzie w następnych dniach.

    A tak w ogóle nie czułem się wczoraj najlepiej... coś tam żołądkowego, ale najpewniej był to niedzielny spleen. Niedziele zwykle mnie przygnębiają, choć ta wczorajsza, powiedzmy, że od rana pracowita, bo jeśli wykonujesz byle jaką pracę, to spleen cię nie podłapuje, więc nie powinienem rozpaczać nad potłuczonym słoikiem musztardy. :-)

    Przed dwudziestą trzecią obejrzałem ostatni, okazało się, że decydujący frejm w Mistrzostwach Wielkiej Brytanii pomiędzy Markiem Selby a Irańczykiem Hosseinem Vafaei. Fantastyczny motywator. Nie wiem, jak wyglądał cały mecz, ale ten ostatni frejm stał na światowym poziomie, był do ostatniego kapitalnego zagrania Irańczyka przy stanie 54-54 na czarnej bili emocjonujący, a Vafaei zwyciężył będącego obecnie numerem jeden na światowej liście zawodowego snookera 6-2. Sprawił mi tym zwycięstwem bardzo miłą niespodziankę, bo przy całym szacunku dla wirtuozerii Selbego, nie jest on moim snookerowym ulubieńcem z uwagi na bardzo pasywną grę jaką prezentuje. Z kolei udzielający po meczu Vafaei okazał się całkiem miłym i sympatycznym człowiekiem; widać było w jego oczach radość po sprawieniu wielkiej sensacji.

    A zatem po obejrzeniu fragmentu snookerowego spotkania lekka bryza optymizmu trąciła mój żagiel, choć do osiągnięcia złotego środka Horacego mam do przepłynięcia mil parę. Jak sądzę, tym potężniejszym kopem będzie obejrzenie starego dobrego polskiego filmu - ustawiłem się na "Dziewczynę i gołębie" według prozy Iwaszkiewicza. A tak przy okazji w kolejnym poście z cyklu zapisków z czasów dyktatury, opowiem o jednej z najulubieńszych moich fejsbukowych grup - są takie... może więc zachęcę.


[29.11.2021, Toruń]

1 komentarz:

  1. A ja miałam cały weekend nerwowy i trochę chorowity. Jeśli przeczytasz mój dzisiejszy tekst - to pewnie się domyślisz - w końcu też jesteś rodzicem...
    Pozdrawiam pięknie ...

    OdpowiedzUsuń