CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 kwietnia 2022

OPOWIEŚCI HERBACIANE - PIERWSZA OPOWIEŚĆ HERBACIANA NIEDOKOŃCZONA




PIERWSZA OPOWIEŚĆ HERBACIANA NIEDOKOŃCZONA


Wygląda przez okno. Maciek pojawi się od prawej strony.

Dopiero co odprowadził wzrokiem Bożenę, w której był na zabój zakochany. Towarzyszył jej aż do momentu, kiedy zniknęła za rogiem budynku, w którym mieszkała. Wtedy ze zbolałym sercem przyspieszył kroku i udał się w stronę znajomego mieszkania przy ulicy S. numer 1.

Helena wciąż wygląda przez okno. Wreszcie go zauważa.

- Wstaw wodę – mówi do Władysława – Maciek idzie.

Mężczyzna wstał od stołu i podążył dwa kroki w stronę gazowej kuchenki, na palniku której stał już czajnik z wodą. Skrzesał zapałkę i koordynując obrót pokrętła włączającego dopływ gazu w prawo z wątłym płomykiem zapałki, jaką trzymał w dwóch palcach prawej dłoni, rozniecił płomień pod czajnikiem z wodą. W oczach Władysława rozgorzał bystry promień światła wyrażający nadzieję odbycia partyjki warcabów z wnuczkiem. Helena była również uradowana, gdyż akurat miała upieczone całe wiaderko kruchych ciasteczek, którymi zawsze z chęcią obdarowywała Maćka. Śledziła uśmiechniętym wzrokiem zbliżającego się wnuka, który spostrzegłszy znajomą twarz w oknie wsuniętą pomiędzy szybę a woalkę krótkiej firanki, pomachał kobiecie ręką.

Kiedy wszedł do środka zalał go ostry prysznic słów:

- No, nareszcie, przypomniało ci się, że masz nas.

- W końcu przyszedłeś.

- No wchodź do środka. Zagrajmy partyjkę.

- Nie zdejmuj butów. Nie ma przecież na dworzu błota. No, jeśli już chcesz, to załóż kapcie. Tam są te twoje, widzisz?

- Zaraz będzie herbata. Madras, taka jaką lubisz. Bo wiesz, że u nas herbata…

Wszedł w pantoflach do wąskiej kuchni, gdzie przy kuchennym stole były akurat trzy miejsca do dyspozycji domowników i jednego gościa. Zanim woda zawrzała w czajniku miał zadanie opowiadać o tym, co takiego zdarzyło się u niego i z jego udziałem ostatnimi czasy.

Podczas gdy Władysław aż zacierał dłonie na znak, że nadszedł dzień, w którym musi się odegrać, Helena zalała wrzątkiem herbatę i dopiero Madras rozsupłała mu język w gębie. Siorbiąc po łyżeczce gorący, dla bogów tworzony napój, zaczął opowiadać o tych trzech… no może pięciu dniach swojej nieobecności w mieszkaniu przy ulicy S. numer jeden na parterze (drzwi po lewej, pierwsze).

A było to tak. […]


[25.04.2022, Toruń]



4 komentarze:

  1. Doskonale pamiętam taką jak na zdjęciu herbatę Madras...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też pamiętam i piłem te liściastą, chociaż wtedy zaparzało się herbatę w czajniczku

      Usuń
  2. Gdy odwiedzałam babcię, zawsze parzyła w czajniku herbatę, czasami była to Madras...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ....herbata to niejako styl życia... nie tylko więc Anglicy...

      Usuń