CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 kwietnia 2022

WODA

 

Ivan Szyszkin (1832 - 1898)  - "Bagno"


WODA


Teofil spał, a tu dochodziła dziesiąta, więc siostra zmartwiła się. Brat ostatnio nie wyglądał najlepiej, a jeszcze gorzej patrzyło z jego twarzy, kiedy sen przytrzymywał go w łóżku tak jak teraz. Ze siostrzaną troską o zdrowie Teosia podeszła do niego, przesuwając pantoflami po wypolerowanych do białości deskach podłogi. Wyciągnęła do niego szpetną i suchą, powłóczoną zmarszczkami rękę, po czym umieściła smukłą, długopalczastą dłoń na ramieniu brata. Poruszył się nieznacznie, uniósł ciężkie powieki, pod którymi matowo zabłysnęły matowe białka oczu. Skierował wzrok w stronę zaniepokojonej siostry, siadającej właśnie na skraju łóżka. Przywitana została skąpym rozchyleniem warg imitującym uśmiech.

- Co dzisiaj się stało? - zapytała, odczekawszy chwilę, aż oczy Teofila nabiorą zwykłego, słonecznego blasku.

- Widziałem wodę – odparł unosząc nieco głowę na zmiętej i zwilgotniałej od potu poduszce. - To samo jezioro, o którym ci opowiadałem. Dużo, dużo wody… i nigdy nie wiem, gdzie to jezioro się znajduje, tak jakby za groblą, którą chodziłem wiele razy. I jak zwykle – ciągnął dalej – przerażony byłem ogromem wody, że mnie zatopić może, że nie zdążę uciec, zanim mnie pochłonie. Och, Marto, to straszne, widzieć i przeczuwać taki właśnie koniec dla siebie.

- Tosiu, doktor wcale nie mówił, że z tobą jest tak źle, a ty wciąż o tym myślisz… jak nie o wodzie, to zbrodni jaką we śnie popełniasz i potem uciekasz na tę groblę, a za nią woda, tylko woda i nic więcej. Proszę cię, nie patrz na nie, jestem przecież przy tobie i nie pozostawię cię sam na sam z własnymi myślami.

- Zastanawiam się, skąd się ono wzięło.

- Co?

- To jezioro. Tysiące metrów kwadratowych płaskiej, niepokrytej falami wody. Tak mnie wciąga, jak wtedy gdy po raz pierwszy wycinali mi to straszydło z żołądka, a potem z wątroby. Wtedy również widziałem to samo jezioro. Wiesz, Marto, chciałbym nad nie pojechać…

- Teosiu, ale gdzie ono jest? Ty chyba nawet w życiu nie byłeś nad tak wielkim jeziorem, o którym opowiadasz.

- Musisz mnie tak zabrać, Marto. Jeśli tego nie zrobisz, to któregoś poranka nie zobaczysz mnie w pościeli i to będzie znak, że mnie wciągnęło.

- Głuptasie, nie myśl o tym. Zaczekaj, zrobię ci śniadanie. Dzisiaj dwa jajka na miękko, chlebek z masłem i zbożowa kawa.

Wstała i przeszła do kuchni. To było ostatnie śniadanie Teofila. Nazajutrz kiedy weszła do pokoju brata, a jeszcze nie wybiła ósma, nie było go w łóżku.

Kilka dni później pewien fotograf uwielbiający robić zdjęcia naturze w pobliskim rezerwacie przyrody, znalazł zwłoki starego człowieka pływające w bagnistym bajorze ciepłego oparzeliska.


[29.04.2022, Toruń]


4 komentarze:

  1. Przerażające są takie senne wizje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety takie wizje się zdarzają, chociaż nie zawsze "zły" sen jest proroctwem złych wydarzeń.

      Usuń
  2. Ciekawe opowiadanie, choć jego zakończenie przygnębiające. Mam nadzieję, że Twój nastrój jest znacznie lepszy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię miniaturowe opowiadania i dlatego znajduję dla nich szybkie i krótkie zakończenia. Tym razem zakończenie jest przygnębiające, chociaż nie zawsze tak być musi... pozdrawiam

      Usuń