CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

08 maja 2023

POEZJA (31) WŁADYSŁAW SZLENGEL - OBRACHUNEK Z BOGIEM

 


[wiersz mądry, wzruszający, niezwykły]


WŁADYSŁAW SZLENGEL - OBRACHUNEK Z BOGIEM


(Getto Warszawskie, 1943)


Może to był sen – (chociaż nie)

a może zamroczył mnie trunek.

Siedzieliśmy razem Bóg i ja

i robiliśmy rachunek...


Bóg był starszym panem

o spojrzeniu pełnym łaski,

miał siwą długą brodę

i chodził bez opaski...


Kenkarty wprawdzie nie miał,

bo przybył prosto z raju,

lecz miał obywatelstwo,

podobno... – Urugwaju.


Wyjąłem dużą księgę

a Pan Bóg Watermana,

otwarłem konto – wiara

i rzekłem... proszę pana...


Mam lat trzydzieści dwa,

lat sytych albo biedy.

Dotychczas, Panie Boże,

otwarty miałem kredyt.


Mówiono: "Módl się"

ja się modliłem.

Mówiono: "Pość"

pościłem.


Przez ciężkie postu dni,

bez kropli wody w ustach,

dla wielkiej chwały Twej

i urojonych ustaw.


W męczących smugach świec,

w tumulcie izb bóżniczych

modliłem się, byś mógł

uczynki moje zliczyć.


Mówiono mi: "Nie kradnij"

nie kradłem.

Mówiono: "Nie jedz świniny..."

(Lubię) – nie jadłem.


Mówiono: "Bóg tak chce..."

Mówiono: "Boża Droga..."

Mówiono: "Nie cudzołóż."

wstrzymałem się... dla Boga.


Mówiono "Nie zabijaj!"

nie zabijałem.

"Nie miej Boga nade mną"

nie miałem.


Są różne miłe święta,

są różne trudne święta,

po dziesięć razy na rok,

kazano mi pamiętać.


Kazano siedzieć w kuczce,

pić gorzkie jadać macę...

Pokuty różne czynić

i zaniedbywać pracę.


Rzemieniem ściskałem ręce,

księgi zżerałem nocą

i umartwiałem ciało.

Przepraszam, pytam – po co?


Mówiłem: "Bóg pomoże",

mówiłem: "Bóg ocali",

wierzyłem: Pan Bóg ze mną,

mówiłem: "I tak dalej..."


Spójrz no, popatrz w księgę,

Rzecz jasna, oczywista.

Patrz! karta Twoich zasług

W stosunku do mnie – czysta...


Biją mnie w twarz

nie uciekam.

Jak zwierz tropiony z nory w norę,

czekam... a Ty nic...


Głodno mi chłodno i tęskno,

droga wciąż dziksza, daleka,

pusto – wokoło, martwo.

Nie płaczę... – czekam...


Na wiatr więc wyrzucone

błagania posty lament

i sto tysięcy modlitw

i pół miliona "Amen"...


Co Ty mi dajesz dziś

za wszystkie me uczynki?

Ten blok... Tę blaszkę... plac...

Te bony... czy Treblinki?


Czy jeszcze czekasz bym

pojutrze, jak Testament,

pod pruski idąc gaz,

powiedział jeszcze "Amen"?


No mów coś, proszę mów –

rachunek wyjm z ukrycia.

Otwarte księgi – patrz! –

Wspólniku mego życia...


Ten miły starszy pan,

z którym przy stole piłem,

ołówek wziął do ręki i rzekł...

I tu się przebudziłem.


Czy to był zwykły sen?

Czy też mnie zmorzył trunek? –

Lecz do dziś nie wiem jak

skończył się obrachunek.


[08.05.2023, Toruń]

1 komentarz: