22.
Historyja, jako Sowiźrzał u margrabie antaltskiego
trębaczem był, a gdy nieprzyjaciel ku miasteczku ciągnął,
tedy nie trąbił, a kiedy nic o nim nie słychano,
tedy potrębował
86. Ilustracja edycji strasburskiej
z 1539 r. do 22. historii
Niedługo potym Sowiźrzał ku margrabi antaltskiemu przyszedł, u którego się za trębacza ujednał. Margrabia, mając wiele na się nieprzyjaciół, miał natenczas na zamku rajtarów i drabów niemało, którym na każdy dzień obrok dawać musiano. A około tych mając pieczą,
Sowiźrzała zapamiętano a jemu jeść na wieżę nie posłano. Tegoż dnia się trafiło, że margrabi nieprzyjaciel ku miasteczku ciągnął, pobrawszy około dobytek. A Sowiźrzał, będąc na wieży, na to patrzał, panu swemu o nieprzyjacielu żadnego wiedzenia nie dał, nie trąbiąc ani na nię wołając. Panu powiedziano, aby co narychlej przeciw nieprzyjacielowi swemu wyjechał, a ten dobytek zajęty żeby im odbił. Przy tym uciążali sobie na Sowiźrzała, że w oknie leżąc, na nie patrzał, a z tego się śmiał. Margrabia kazał go do siebie zawołać, rzekąc:
– Czemuś tak niedbały, zwłaszcza przy takowym niebeśpiecznym czasie – na wieży będąc, nie trąbisz?
Sowiźrzał, w oknie stojąc, odpowiedział:
– Kiedy nic nie jem ani piję, tedy trąbienia i wołania namniej mi się nie chce.
Margrabia jemu rzekł:
– Cóż, nie chcesz na nieprzyjaciela trąbić?
Sowiźrzał odpowiedział:
– Nie trzeba mi na nie trąbić, bo ich w polu jest pełno, a niektórzy już z dobytkiem uszli. A gdybym teraz miał potrębować, tedy i o miasteczko by się pokusili.
Takową rzeczą Sowiźrzał u pana swego się wymówił. Tedy pan kwapił się za nieprzyjacielem szukać ich i tłukł się tędy i owędy, goniąc je. Zasię o Sowiźrzale zapamiętali, a obroku jemu nie posłali. Pan, ubeśpieczywszy się już po przyjechaniu, był do czasu w dobrym pokoju i w tym się spiżą opatrował, kazał bydło bić, a tegoż dnia piec i warzyć.
Sowiźrzał, będąc na wieży, myślił, jakoby też tej kołacyjej użyć mógł, mając wżdy cierpliwość aż do obiadu. Gdyż obaczył, że k stołu siadali, począł potrębować i niewymownie krzyczeć:
– Oto, oto mamy nieprzyjaciele!
Margrabia z swymi pany od stołu się porwali, natychmiast się we zbroje ubierali. Ubrawszy się, przed miasteczko wyjechali, chcąc się z nieprzyjacielem potykać. A zatym, skoro jedno ujechali, Sowiźrzał wnet z wieże zbieżał i prosto ku pańskiemu stołu szedł, nabrawszy sobie pieczystego i warzystego, a natychmiast zasię bieżał na wieżę. I nie bacząc, konni i pieszy, swego nieprzyjaciela, ku domu się wracali, mówiąc tak ku sobie:
– Zaprawdę ten trębacz nas zbłaźnił i na łotrostwo to uczynił.
I przyjechali do miasteczka. Margrabia, będąc już u brony, zawołał na Sowiźrzała:
– Aboś ty chłopie oszalał?
Sowiźrzał odpowiedział:
– Panie, nie uczyniłem tego z umysłu, ale głód i niecnota, która rozliczne kunszty wymyśla, mnie ku temu przywiodła.
Margrabia rzekł:
– A dlaczego żeś wżdy ty wołał a na nieprzyjaciela trąbił, ano tam by jednego nie było widać?
Sowiźrzał odpowiedział:
– Ponieważ tam żadnego nie było, tedym musiał sam którego przywabić.
Rzekł k niemu margrabia:
– Baczę ja dobrze, że się paznokty łotrowskiemi drapiesz, dziwnemi kunszty obchodzisz: kiedy nieprzyjaciele tuż za płoty są, tedy taisz i milczysz, a kiedy o nich by namniej nie słychać, tedy potrzebujesz.
Boję się, że ty mnie zdradzić myślisz. – I dał mu odpuszczenie, a innego
na to miejsce wnet posadził. Potym Sowiźrzał z inszemi służebniki piechotą naprzeciw nieprzyjacielom ciągnąć musiał, a to mu barzo przeciwno było. Rad by był takowej służby próżen, by jedno był, jako, wiedział. Gdyż byli naprzeciwko nieprzyjacielowi wyciągnęli, Sowiźrzał się za nimi z daleka wlókł a na pośledź wolał być niż na przodku, aby o zdrowie swoje nie przyszedł. A gdy obaczył, że się ku domowi nawrócić mieli, wszytkie uprzedzał
a napierwszy był. Pan to obaczył, pytał go, jakoby to miał rozumieć:
– Bo gdy ja z tobą na potykanie z nieprzyjacielem ciągnę, tedyś zawżdy napośledniejszy, a gdy się do domu wracamy, tedyś między wszytkiemi napierwszy.
Sowiźrzał panu swemu tak odpowiedział:
– Nie dziwujcie się temu, panie miłościwy, ani się o to gniewajcie, bo kiedy wasza czeladź na dole używała, a ja, ubogi człowiek, tam na wieży głód marł i stądem jeszcze mdły, a gdybym miał na przodku stać, a wprzód się z nieprzyjacielem potkać, boję się, bym nie omdlał abo niemocy sobie więcej nie przyczynił. Przeto ja nad wszytkie do miasteczka pośpieszam, abym pierwszy był u stołu a ostatni od stołu, a to dlatego, abym zasię mocy nabył a k ciału przyszedł.
– Rozumiem temu – rzekł margrabia – żebyś się ty tak obchodzić chciał, póki byś był u mnie.
Sowiźrzał odpowiedział:
– K czemu jeden prawo ma, tedy go z tego zeprzeć myślą.
Margrabia powiedział:
– Nie będziesz ty długo moim sługą.
I tak go od siebie zbył, a on temu barzo rad był, bo ku bitwie żadnej chuci nie miał.
Tytuł: u margrabie antaltskiego – margrabia anhalcki (Anhalt, kraj nad środkową Łabą z centrum w Dessau). Być może mowa tu o hrabim Bernhardzie II, od 1318 r. księciu, uwikłanym w wiele lokalnych konfliktów rodowych
2 - się za trębacza ujednał – najął się jako trębacz.
3 - rajtarów i drabów – żołnierzy konnych (z niem. Reiter) oraz piechurów.
4 około tych mając pieczą – dbając o tych.
5 - zapamiętano – zapomniano.
6 - margrabi<n> nieprzyjaciel – wróg margrabiego.
7 - będąc na wieży – ze względu na obecność wieży Lappenberg wiąże tę historię z Bernburgiem, posiadającym do dziś okazałą wczesnośredniowieczną wieżę
8 - żadnego wiedzenia nie dał – nie dał znać.
11 - uciążali – utyskiwali, narzekali.
25 - kwapił się – spieszył się.
27 - ubeśpieczywszy się – zaopatrzywszy się.
28 - w tym się spiżą opatrował – tj. zaopatrywał się w prowiant.
28–29 - warzyć – gotować.
30 - do obiadu – tj. do południa.
37 - pieczystego i warzystego – pieczonego i gotowanego (mięsa).
41 - u brony – pod bramą.
45 - z umysłu – z rozmysłu, rozmyślnie.
48–49 - ano [...] by jednego – a to ani jednego.
55 - tuż za płoty – tj. blisko.
56 - potrzebujesz – wzywasz.
57 - odpuszczenie – zwolnienie z posady.
62–63 - na pośledź [...] na przodku – na końcu, na początku.
63 - o zdrowie swoje nie przyszedł – tj. nie zapłacił tego zdrowiem.
67 - napośledniejszy – na samym końcu.
72 - głód marł – umierał z głodu.
73 - mdły – słaby.
74 - nad wszytkie – przed wszystkimi.
80 - K czemu jeden prawo ma, tedy go z tego zeprzeć myślą – kto posiada jakieś prawa, tego chcą ich pozbawić. Sowiźrzałowi chodzi o prawo trzymania się z dala od walki, a blisko stołu, ponieważ głodował na wieży.
83–84 - a on temu barzo rad był, bo ku bitwie żadnej chuci nie miał – mowa tylko o tym, że Sowiźrzał był zadowolony.
[04.05.2024, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz