Rycina: Gustave Doré
DRWAL I ŚMIERĆ
Obarczony starości i chrustu brzemieniem,
Drwal ubogi stękając wlókł się do swej chaty.
Ustał wreszcie od trudu i z gorzkiem westchnieniem,
Ciężar z ramion zrzuciwszy, narzekać zaczyna:
«Kiedyż za swą niedolę doczekam zapłaty?
Kiedyż biedy ostatnia nadejdzie godzina?
Jak długo żyję na świecie,
Jeszczem nie zaznał nic, okrom zgryzoty:
Za mało chleba, za wiele roboty;
To żona chora, to wierzyciel gniecie,
To grad, to pożar, lub oboje razem,
Gnębią podatki, czynsze, kwaterunek...»
Zapłakał; i znękany swych nieszczęść obrazem,
Śmierci wzywa na ratunek.
Śmierć, posłuszna, nadchodzi. «Czego chcesz, człowiecze?
— Ot... zmęczyłem się troszkę, drwal zmieszany rzecze,
I chrustu dźwignąć nie mogę...
Pomóż, jeżeli łaska, bo mi pilno w drogę.»
[17.05.2024, Toruń]
Matka zawsze przestrzegała mnie, żebym uważała co mówię, bo mogę powiedzieć w "złą godzinę". Pozdrowienia jednak zawsze są w tę dobrą, więc pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń