SPACERY Z MATKĄ
Prowadziłaś mnie za rękę
pamiętam te późne wieczory
listopadowy przymrozek
odległe niebo
na nim żółtawy lampion
ta nasza pełnia
dzięki której
dostrzegaliśmy sens życia.
Teraz na mnie kolejnej
zapukałem
wciąż jeszcze moja dłoń jest silna
wyprowadzam cię na świat
nad naszymi głowami rumiana pełnia
nie mam odwagi podróżować z tobą za dnia
lepiej popatrzmy na nieskończoność
w objęciach sensu życia.
Nie będę mówił, że chcę do ciebie biec
jeszcze nie teraz przekonujesz mnie
abym spróbował zostać pomimo wszystko
każdy człowiek musi to przejść mówisz
ale nie krzywdź nikogo
taki jest mój warunek powiadasz
a teraz wróćmy już do domu
zmęczyłam się.
[26.05.2024, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz