ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

21 listopada 2017

TRANSPODRÓŻ 26 CIERPLIWOŚĆ NAGRODZONA

strumień 26.
Wreszcie w kraju, nie w chałupie jeszcze, a przy legnickiej autostradzie, w drodze na rozładunek do Leszna, a potem… firma i dom. Jako że rozładunek jutro rano, przeto przepędzam czas przy drogowym internecie, który w Polsce działa najlepiej.
Wyjechałem z Seclin wczoraj po południu pod Frankfurt nad Menem. Skrawek Francji - deszcz, połowa Belgii - deszcz, całe Niemcy - deszcz, wjechałem do kraju - deszcz. Na całej połaci deszcz. Listopad daje o sobie znać.
Do kraju zawsze wraca się z większą motywacją i te tysiąc dwieście kilometrów (z postojem pod Frankfurtem) nic a nic mnie nie zmęczyło. Tylko ten deszcz. Rozpuścić się można.
Po drodze słuchałem France Musique - we Francji i trochę w Belgii. Od Niemiec posucha. To dziwne, ale moje radyjko jakoś nie może w Niemczech odnaleźć klasyki (podobnie jest we Włoszech). Jeżeli już to w Bawarii albo na północy - Hamburg, Brema.
Za Dreznem, jak zwykle, poszukuję czeskich stacji - wreszcie jakiś porządny język. Złapałem katolicki „Proglas” (radio „Contact” łapię dopiero przy granicy, a najlepsze „Vltawa” jest nieobecne tym razem. Ale jeśli ktoś myśli, że „Proglas” przypomina „Radio Maryja”, to w wielkim jest błędzie. Tu nie ma audycji, w której zabierają głos jakieś oszołomy, pomstując na czym świat stoi… na Niemca, Ruskich, Żydów, Tuska, komuchów, Europę i świat cały. Nie wypowiada się w tej katolickiej, czeskiej rozgłośni jakiś ojciec, który uczy radiosłuchaczy, jak uprawiać fizyczną miłość, aby było po bożemu. „Proglass” informuje o najbardziej potrzebujących, kultywuje narodową, regionalną tradycję, puszcza piosenki nie związane z martyrologią, zaprasza do studia ludzi, którzy mają naprawdę coś ciekawego do powiedzenia. Oczywiście przebija się przez te audycja religia katolicka, ale, jak Boga kocham, wolałbym wysupłać z kieszeni parę koron na wspomożenie tego radia, aniżeli wydać złotówkę na… niedopowiedzenie.
No i winienem dokształcić się z czeskiego.
Czeka mnie zadanie, którego nie znoszę, czyli spakować się, stwierdzając przy okazji, że po raz kolejny wziąłem z sobą za dużo ciuchów, a nawet jedzenia, i że kupiłem dwa chleby niepotrzebnie, i że gazowana woda została mi jeszcze z kraju, od wyjazdu nie ruszana, i w ogóle jak ja się z tym wszystkim uporam, czy moja „kijanka” pomieści to wszystko.
Się okaże.

(pisane w okolicy Okmian, gmina Chojnów w Polsce, w dniu 21.11.2017 r.)

4 komentarze:

  1. Jak mawia moja koleżanka: lepiej nosić, niż się prosić, co według niej dotyczy parasola, płaszcza i dodatkowych kanapek.
    Zadziwiające, że droga do domu zawsze wydaje sie krótsza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... zgadza się, aczkolwiek zdarzyło mi się prosić i być o chleb proszonym... ponoć w tym fachu, co go uprawiam, panuje przekonanie, że chleba i wody nie odmawia się nigdy i nikomu...

      Usuń
  2. Te spostrzeżenia dotyczące Czechosłowaków pokrywają się z moimi.
    I tylko ta droga do domu jest najpiękniejsza. Zawsze!
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem... obiecuję sobie przeczytać książkę Szczygła o Czechach...

      Usuń