Ilustracja edycji strasburskiej z 1539 r. do 20. historii
20.
Historyja, jako Sowiźrzał przy księżycu mąkę
do dworu pytlował
Sowiźrzał, nabłąkawszy się tam i sam, przyszedł do Ulsze, tam zasię powtóre piekarczykiem został.
Będąc już u mistrza jednego, ten się gotował piec, a Sowiźrzał miał w nocy pytlować, aby na rano gotowo było. Rzekł Sowiźrzał:
– Mistrzu, musicie mi dać świec, abym widział, jako pytlować.
Rzecze jemu:
– Nie dam ja tobie żadnej świece, bom ja żadnemu pachołku przy takim czasie nigdy i jednej świece nie dawał, bo zawsze przy księżycu pytlowali, a tak i ty uczynisz.
Sowiźrzał rzekł:
– Ponieważ tak przy księżycu robili, ja też tak uczynię.
A w tym mistrz spać poszedł, aby dwie godzinie sobie odpoczynął. Zatym Sowiźrzał weźmie pytel, wywiesi go z okna. Pytlował tak mąkę do dworu ku księżycowej światłości. Piekarz, wstawszy do roboty, widział, a ono Sowiźrzał stoi a pytluje prawie na zadź i wszytek był zbielał od mąki. Rzekł jemu mistrz:
– Ale kiego szatana czynisz?! Mniemasz ty, że mąka nic nie kosztuje, że to tak po ziemi rozsiewasz?
Sowiźrzał powiedział:
– A wszakeście mi sami kazali, abym przy księżycu pytlował krom świece i takem uczynił.
Piekarz rzekł:
– Kazałem ja tobie pytlować za księżyca.
Sowiźrzał rzecze:
– Panie mistrzu, nie troszczcie się jedno. Zstało-ć się, a wszak małą szkodę na tym macie, ledwie z garść jednę mąki jest na ziemi i tę ja wnet zbiorę, nie szkodzi to mące namniej.
Rzekł piekarz:
– Niżli tę mąkę zbierzesz, już by się ciasto sprawiło! A tak próżno mamy piec?
Sowiźrzał rzekł:
– Miły mistrzu, wiem ja radę dobrą i spieczemy tak rychło jako nasz sąsiad, a jego ciasto już na nieckach leży. Jeśli je mieć chcecie, wnet je sam przyniosę, a na to miejsce położę.
Mistrz się rozgniewał i rzekł:
– Szatana ty przyniesiesz! Pódź do szubienice, a przynieś którego złodzieja!
Rzekł Sowiźrzał:
– Dobrze, pójdę.
I szedł do szubienice. Znalazł tam przy niej grzebietową kość, wziął ją na się i przyniósł do domu, i rzecze:
– Ku czemu wam będzie tego potrzeba? Nie wiem, czemu by się to nalepiej przygodziło.
Mistrz rzekł:
– I nie przyniosłeś nic inszego?
Odpowiedział:
– Nic tam takowego nie było.
Rozgniewał się mistrz, rzekąc:
– Otoś, zdrojco, panów moich skazanie ukradł a szubienicę-ś ich złupił, i o to cię przed burmistrzem oskarżę. Masz tego wnet doznać. – I gniewając się, wyszedł z domu na targ, a Sowiźrzał za nim.
Piekarz przecię szedł, ani się obejźrzał, co rychlej do burmistrza. A burmistrz stał na targu i pocznie piekarz, przystąpiwszy się k niemu, skarżyć na Sowiźrzała. A Sowiźrzał już stanął, oczy nań wytrzeszczył.
Piekarz, ujźrzawszy go, tak się rozjadł, że nie wiedział, co miał dalej mówić. Rzekł Sowiźrzałowi:
– Co ty tu chcesz?
Odpowiedział:
– Nic innego nie chcę, jeno jakoście rzekli, abym na to patrzył, gdy na mię skarżyć będziecie przed burmistrzem. Mam-li tego doznać, tedy muszę na to patrzyć i oczy otworzyć.
Piekarz rzecze:
– Idź mi z oczu, boś łotr!
Sowiźrzał rzekł:
– Gdybym w waszych oczach siedział, musiałbym nozdrzami zasię wyleźć, jeślibyście oczy zawarli.
I poszedł burmistrz od nich, bo widział, że błazeństwo stroili. Ujźrzawszy Sowiźrzał, że jedno sami byli zostali, odstąpił od mistrza, rzekąc ku niemu:
– Mistrzu, kiedy zaś będziem piec, bo już słońce zaszło?
Zostawiwszy go tam, poszedł w drogę.
Ilustracja edycji erfurckiej z 1532 r. do 20. historii
Objaśnienia
Tytuł: do dworu – tj. na zewnątrz budynku.
pytlował – przesiewał mąkę przez pytel, tj. specjalne sito z muślinowego worka.
tam i sam – tam i tu.
do Ulsze – do miasta na południe od Lüneburga, posiadającego prawa miejskie od 1270 r.
na zadź – z tyłu, tu: na zewnątrz.
przy księżycu [...] - za księżyca – w oryginale nieporozumienie polega na
podobieństwie zwrotów: skąpy piekarz polecił Sowiźrzałowi przesiewać mąkę przy
świetle księżyca (Er.32): „bei dem Monschein”, ten zrozumiał, że do księżyca
krom świece – bez (zapalonej) świecy.
nie troszczcie się – nie martwcie się.
na nieckach – w wyżłobionych z kłody korytach do wyrabiania ciasta.
Szatana ty przyniesiesz! Pódź do szubienice, a przynieś którego złodzieja – wypowiedziane w afekcie zwrot znaczył tyle, co: „Idź do diabła” .
grzebietową kość – kręgosłup.
panów moich skazanie ukradł a szubienicę-ś ich złupił – zdjęcie zwłok wisielca
lub ich okradanie stanowiło przestępstwo zagrożone karą śmierci.
już stanął – stanął tuż obok.
się rozjadł – rozzłościł się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz