Zbiór opowiadań Bohumila Hrabala pod tytułem „Pieśni dziadowskie i legendy” rozpoczyna opowiadanie „Pieśń dziadowska, którą napisali czytelnicy”, a jest to tekst osobliwy, gdyż autor przytacza w tym miejscu treści fragmentów listów, jakie dostawał, po oddaniu do druku swoich opowiadań, bądź też po wieczorach autorskich, w których uczestniczył jako gość-pisarz.
Zamieszczam poniżej obszerne fragmenty tego opowiadania, nie zmieniając ani jednego słowa, lecz dla lepszego zrozumienia wykropkowuję opinie będące oceną twórczości autora „Święta przebiśniegu” jak i też samego pisarza. Te opinie są skrajne i występują naprzemiennie.
Jeśli kto myśli, że tak zwany hejt to wymysł Internetu i portali społecznościowych – myli się. Podobnie myślenie, że ostre słowa nienawiści to pomysł moich rodaków – Polaków na życie, również jest w błędzie.
Znaliście, nie znaliście - przeczytajcie
Pieśń dziadowska, którą napisali czytelnicy
Proszę mi wierzyć, mistrzu, po przeczytaniu Pańskich książek nie mam już spokoju, nieustannie męczy mnie i prześladuje niewymowne piękno, subtelność, żartobliwość, smutek, mądrość, o rany, a niech to licho.
Ten wieprz wynajduje takie sytuacje, by dać wyraz swoim seksualnym perwersjom. Od chwili, kiedy to przeczytałem, nie mam spokoju, nie mogę przestać myśleć nie bez lęku, ileż to szkód wyrządzi wśród dojrzewającej młodzieży.
Uważałam pana za jednego z profesorów pobliskiej szkoły budowlanej. Zastanawiałam się tylko, jaki przedmiot Pan wykłada. To, co w Panu miłe, a więc i piękne, to te błękitne jak przetacznik, dociekliwe oczy, których blask z latami nie wybladł. Wie pan, przetacznik to taki mały kwiatuszek, wyrastający spośród kamieni, mający w błękicie kwiatu takie białe żyłki.
Ty obrzydliwy typie, ty zboczony staruchu o szczeniackich skłonnościach, ty obleśny wieprzu, twoje miejsce w kryminale, policja obyczajowa powinna z tobą porozmawiać, trzeba cię zamknąć w więzieniu albo w domu wariatów.
Mam tu przed sobą udzielony przez Pana wywiad, wszystkie Pańskie książki, fotografię z gazety z niezmierzoną siecią zmarszczek na czole, po których powinny jeździć wszystkie pociągi pod specjalnym nadzorem aż do królestwa stryjaszka Pepi, do królestwa bezwzględnego zrozumienia.
Wygląda Pan jak zgrzybiały staruch, który z nudów dłubie w nosie, a mnie po prostu szlag trafia, że też ktoś taki może reprezentować brneńskich rodaków. Dlatego napisałam do Pana prosto z mostu, w cztery oczy: że też się Pan nie wstydzi, piwoszu ty jeden nienachlany!
Dusza rzeczywiście napiła się czystej, niezmąconej wody. Cieszyłem się jak dziecko, czytając. Już dawno nie było mi tak ciepło na sercu. Wie Pan, człowiek jest z natury dobry i taka książeczka jak „Bawidułki" wywodzi dźwięki z tych najlepszych strun, z jakich utkany jest ten najdoskonalszy instrument muzyczny - ludzka dusza.
A co ma znaczyć ten obleśny symboliczny rysunek w „Bawidułkach"? Kim jest taki bawidułek, ty ośle? Czy ty myślisz, że nikt nie odgadnie, że ta gitara z gryfem to właściwie męski członek wyłaniający się z kobiecego łona? Chciałbym, żebyś zjawił się na spotkaniu autorskim z przyzwoitymi młodymi ludźmi, przede wszystkim dziewczętami. Rozerwałyby cię na strzępy za to, jak piszesz o tym najświętszym, co ma każda dziewczyna!
Proszę Pana, po raz pierwszy w życiu piszę do autora. Wczoraj po przeczytaniu książki „Cóż za pomysł, tato?" myślałam, że napiszę do Saroyana, ale komuż by się chciało szukać go gdzieś po świecie. Pan jest bliżej...
To ciebie obciąża, że młodzież od trzynastu do piętnastu lat kurwi się w mieszkaniach swoich pracujących rodziców. Jak za to odpowiesz?
U nas w szkole często podczas lekcji języka ojczystego czy też na przerwach dyskutuje się o Pańskich książkach. Ilekroć słyszymy wyraz, słowo, które przypomina jakiś epizod z Pańskich książek, wystarczy powiedzieć: Hrabal i już wszyscy ryczymy ze śmiechu.
Ktoś stworzył wokół niego aureolę i teraz mówi się tylko o tym, jaki to wspaniały pisarz itp. A to łajdak, szalbierz, może pedał albo impotent. Przecież wszystkie te jego tak zwane ludowe wyrazy są karalne, ale tym zająć się powinni z jednej strony neurologowie, z drugiej zaś policja obyczajowa.
Niech mnie Bóg broni przed porównaniami, ale naprawdę jest Pan z rodu Vanczurów, z rodu Ladislava Klimy, z rodu Jarosława Haszka, z rodu Kubina. Ma Pan wspaniały słownik, pełen poezji, nic przesłodzonego i łzawego, ale krwiste, zwierzęce. I coś jeszcze: był Pan ponoć komiwojażerem. I ja byłem kiedyś domokrążcą sprzedającym grzebienie, żyletki, kamyczki do zapalniczki, zimne ognie, lepy na muchy i podobną galanterię.
Ty wstrętny wieprzu, którego dziś wszyscy wynoszą pod niebo, kiedy wreszcie przestaniesz zatruwać ludzkie dusze swoimi niesmacznymi perwersjami? Ile przechlałeś ze swoimi „krytykami" i recenzentami w burdelach, że tak cię wychwalają?
Jak Pan wie z całą pewnością, w dniu dwudziestego ósmego marca obchodzony jest corocznie Dzień Nauczyciela, a także Pańskie urodziny. Byłbym wprost niewiarygodnie szczęśliwy, gdyby, mistrzu, napisał Pan, że miałby Pan w maju ochotę porozmawiać z nami, jest tu wiele pięknych dziewcząt i wszystkie Pana ubóstwiają, a także młoda nauczycielka języka ojczystego.
Dość Hrabala! - oto hasło przyzwoitych ludzi. Niech ci się nie wydaje, że twoja sława sięgnie nieba. Ty gnoju, wieprzu zwichrowany! Niech cię diabli wezmą!
Oto właśnie teraz miliony haczyków wbiły się w rdzeń w moich kościach. Złowią szpik i wyciągną jak rybak wędką. Śmiertelny, dojmujący ból. Ale jeśli ktoś skinie mi ręką jak Pan, łatwiej ten ból znieść, gdy czuje się, że ktoś rozumie. I za to współczucie z nieznajomymi niechże się wszystko Panu w życiu udaje.
Żałuję, że nie mam czasu, aby ci jeszcze dziś wieczór plunąć z radością w tę twoją obleśną gębę, ty gorszycielu młodzieży. […]
[04.10.2023, Toruń]
To prawda... hejt zawsze istnial. Ale byl ukryty i przez to mniej grozny.
OdpowiedzUsuńStokrotka
O matko, nawet w listach hejt , cos przerażającego...
OdpowiedzUsuń