940.
Po oddaniu karty bibliotecznej umknęło coś ważnego, jak myślałem, z mojego życiorysu. Ale czy tylko to? Umknęło wiele innych spraw, zagadnień, ludzi i miejsc, od choćby szkoła, w której niepotrzebnie nauczałem przez tak wiele lat i odeszli (przyznaję, celowo wygnani przeze mnie ludzie) ludzie, którzy wypełniali swoimi ciałami (raczej nie duszami). Przecież, że nie tylko ta szkoła utonęła przygnieciona balastem wspomnień. Mojej szkoły podstawowej (mam na myśli stary budynek, bo nowy postawiono jakieś trzysta metrów dalej od szosy) też nie ma, choć w sennych wspomnieniach jeszcze istnieje. Moje liceum stoi, ale to już nie jest liceum, a jakaś atrapa z klasami mundurowymi. Wyjdą z niej między innymi przyszli policjanci, którzy albo będą śmigać pałami po ciałach kobiet (kobiety są wolniejsze, łatwiejsze do doścignięcia i pryśnięcia im gazem w oczy. Kiedyś, dawno temu podarowałem mojemu liceum, bibliotece i szkolnemu muzeum idealnie utrzymane mapy niemieckie z czasów II wojny światowej i stare księgi (moje znalezisko). Trochę żałuję, bo jakoś nie mogę zrozumieć, dlaczego w humanistycznej placówce jest dzisiaj miejsce dla przyszłych policjantów i wojskowych lub w najlepszym przypadku strażników miejskich i ochroniarzy. Tak oto na przestrzeni lat sektor humanistyczny zmienił się na siłowy.
Najgorsze jest to, że można było utrzymać to liceum w historycznym kształcie, można było, ale tego nie zrobiono.
Nie ma też mojej szkoły podstawowej, gdzie stałem pierwszy raz jako belfer przy tablicy. No, tak jakoś wyszło, że wszędzie gdzie byłem, już nie będę, bo tego czegoś nie ma lub jest w zupełnie innym kształcie.
Czytam „Ostatnie rozdanie” Wiesława Myśliwskiego (elektronicznie) i czytuję od czasu do czasu teksty z „Pamiętnika Literackiego” (też elektronicznie).
[25.08.2023, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz