CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

09 sierpnia 2023

KARTKA Z KALENDARZA - 08.08.2023

 

Kartka z kalendarza na dzień 8 sierpnia 2023 roku

wtorek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Emilian, Miron oraz Bonifacja, Cyriak, Cyryl, Dominik, Esmeralda, Jan, Joanna, Largus, Maryn, Maryniusz, Mirona, Niegosław, Niezamysł, Sewer, Smaragd, Sylwiusz, Szmaragd, Wiktor

Przysłowie na dziś:

Gdy z początku sierpień częste grzmoty miewa, tedy też do końca takąż nutkę śpiewa”

Słońce

Świt: 04:27

Wsch. Sł.: 05:06

Zenit: 12:41

Zach. Sł.: 20:16

Zmierzch: 20:56


Cytat dnia:

Radość jest jak kamień, który wrzucony do wody zatacza coraz większe kręgi.” - Adalbert Balling


Tego dnia w roku 1944 w Warszawie zmarł Juliusz Kaden-Bandrowski - prozaik i publicysta. [ur. 24 lutego 1885 roku w Rzeszowie]



Poniżej nowela autora

                                    PRZYJAZD 

Z ostatniego postoju w Baranowiczach przyjechaliśmy do Polski późną jesienią, już prawie w zimie.  Austriacy oddali nas Niemcom a Niemcy mieli podarować Narodowi.

Jechaliśmy z tak wielką radością! Każdy wiedział, że w Kraju jedni są za nami, drudzy przeciw, — lecz któż by nam potrafił odebrać zasługę przelanej krwi? W wagonach nie ustawały śpiewy. Komu żeśmy śpiewali? Lasom, małym chałupom wynikłym na horyzoncie, rozstrzelanym miasteczkom, pustej drodze, wystrzępionej ścieżce i gdzieś, między bruzdami mroku pozostałej wodzie zmarzniętej.  Żołnierze cisnęli się do okien, by patrzeć na kraj, do którego wracają, na który tak sprawiedliwie zasłużyli ciężką pracą wojenną.

Drugiego dnia o świcie zbliżaliśmy się już ku Warszawie.

Ranek był blady, mgła leżała szeroko nad Wisłą. Nad pustymi polami i wśród odosobnionych domków podmiejskich świstał wiatr.  Pociąg szedł bardzo powoli, coraz się nam zdawało, że już widzimy stolicę.

 — Gdzie? Gdzie?!

 — Tam! Ach, tam!

I jeden drugiemu pokazywał domniemany kierunek. Wszyscy stali przy oknach, gdy pociąg zakręcał. Wzdłuż całej jego długości widać było twarze powleczone szarą patyną, jakiej nabierają policzki w ciężkich mozolnych kolejach okopowej walki. Owiewał je matowy blask zbutwiałego liścia. Przybywało coraz więcej światła, — żołnierze wykrzykiwali radośnie. Jęła się wychylać z mglistego bezmiaru linia dachów to prosta, to ścięta, to znów wielkimi guzami kamienia wiązana. Niskie skłopotane zarysy Starego Miasta, lekkie śmigłe groty wieżyczek katedry, ciemna kurzawa królewskiego ogrodu.

Wszyscy umilkli, pociąg jechał cicho, — oczy pełne wzruszenia i szczęścia. Słychać było w lśnieniu poranka tętent kół, tak żelazny i tak zda się, ciężki, jak twardą musiała być droga, którąśmy tu dążyli. Na przedmieściu zmieniono maszynę. W powiewie rannej mgły widać już było Wisłę.

Dziś ja tu stoję, — my, — potem lata przejdą i inni znów się ockną tutaj o świtaniu. Między mną, nami, — wami, przyszli ludzie nieznani, płynie ta sama woda wiatrem zaczesana, — połyska ten sam piach. Nasze chwile, niedrogie w wątkach przemijania, a każda w żywym sercu tak czuła i kosztowna!

Kto mógł wyskoczył z wagonu, co prędzej wypakowaliśmy orkiestrę. Lecz jeszcze nie zaczęła grać, gdy z domków, z poza opłotków, z parkanów nasypu i przymarzłych piachów wybiegać jęły małe, bose dzieci w starych ojcowskich kapotach. Na tle szerokiej rzeki pod kamienną wielkością stolicy żebrzące z wyciągniętymi garstkami!

Orkiestra gra już „Jeszcze Polska“, dzieci wołają — „chleba! chleba!“ — skaczą, jak wróble chwytają nam z rąk ciężki żołnierski chleb, a gdy wszystko zabrały, wszystkie kruszyny sprzątły, — rozwieramy na oścież ramiona.

Siwe, kochane powietrze, wodo niewstrzymana — mury wysokie, twardy kamieniu, — piasku miłosierny, ziemio cierpliwa, — drodzy biedni ludzie, — Ojczyzno!


[09.08.2023, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz