CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

07 czerwca 2022

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (714) IGA

 



714.

Niewątpliwie ostatnią sobotę osłodziła nam Iga Świątek wygrywając w znakomitym stylu paryski turniej Rolanda Garrosa, pokonując w finale młodszą od siebie Amerykankę Coco Gauff 6:1 6:3. To już druga wygrana w tym turnieju na przepięknie położonym obiekcie, który niestety tylko z zewnątrz mogłem swego czasu podziwiać. Ale podziwiać należy tę młodą dziewczynę, która przebojem wdarła się na wyżyny kobiecego tenisa. I jeszcze jeden bardzo osobisty wtręt… Miałaby Iga wielką fankę w mojej nieżyjącej już mamie, która do ostatnich swoich dni kibicowała Federerowi i Agnieszce Radwańskiej.

A’propos kibicowania. Przy tej okazji wylało się szambo [od tego niniejszy tekst zamienia się w paszkwil i w związku z powyższym pojawi się w nim sporo ostrych słów].

Przy okazji trwania świetnej passy naszej tenisistki niejaki pan Marek Migalski... [celowo nie umieszczę jego zdjęcia, gdyż wystarczy popatrzeć na jego niemądrze wyglądającą twarz, by nabrać przekonania, że wewnątrz czaszki pan ten rozumu nie posiada; na temat wyglądu i budowy ciała człowieka i wynikających z tego tytułu charakterystyk osobowości więcej znajdziemy w typologiach psychologicznych Kretschmera i Sheldona]… dość powiedzieć, że osobnik ten udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu, przedstawiając, ogólnie rzecz ujmując, specyficzną każdemu ignorantowi teorię kibicowania. Otóż ten nie do końca zbilansowany powiada, że „My nie jesteśmy zdeterminowani do tego, że musimy z kimś się utożsamiać tylko dlatego, że urodził się w tym samym kraju co my i mówi tym samym językiem co my. Równie dobrze mogę kibicować komuś dlatego, że jest kobietą albo dlatego, że ma 21 lat, albo dlatego, że podziela nasze poglądy polityczne.” Jednym słowem nie musimy kibicować Idze Świątek dlatego, że jest Polką, gdyż „że przez 99 proc. czasu trwania ludzkości narody to ledwie niewielki jej fragment. Ludzkość to 2,5 — 3 mln lat, my jako homo sapiens, więc jeden z gatunków, żyjemy od około 250 tys. lat.”, a zatem kibicowanie dlatego, że sportowiec przynależy do tego samego narodu co kibicujący jest niepoważne i nie ma wręcz znaczenia z punktu widzenia historii ludzkości. Pan Migalski dywaguje dalej, że jego na twitterze wpis „wzbudził taką reakcję dlatego, że Polacy po pierwsze nie potrafią wyjść z tego paradygmatu narodowego, po drugie uważają, że partycypują w tym sukcesie. Nie przyczynili się do tego, ale odczuwają jakąś dumę tak jak w przypadku Lewandowskiego”… Oczywiście Migalski plecie bzdury twierdząc, że kibic uważa, że partycypuje w sukcesie sportowca – tak nie jest, prawdziwy kibic po prostu cieszy się z tego, że „nasz” zawodnik odniósł zwycięstwo, w takim samym stopniu, jak koneser muzyki klasycznej cieszy się z tego, że wciąż tak popularna jest muzyka Szopena, a miłośnik literatury czerpie radość z tego powodu, że panie Wisława Szymborska i Olga Tokarczuk dostały Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Zarówno wspomniany koneser jak i też ów miłośnik nie partycypowali przecież w sukcesach Szopena i obu pań działających na polu literatury, natomiast nie można zaprzeczyć temu, że powodem ich dumy jest właśnie fakt polskości dzieł wymienionych twórców.

Ale na tym nie koniec. W opublikowanym przez Onet wywiadzie redaktor zadaje temu ignorantowi pytanie:

- „Ale zaraz, zaraz. Gdy Polska gra z Niemcami to jest panu obojętne, kto wygra?

Jaka będzie odpowiedź? Zaznaczam, że wymienione słowo „Niemcy” zostało, jak sądzą użyte celowo, aby tym dobitniej przysłuchać się odpowiedzi habilitowanego laika.

- „Oczywiście, że tak, lubię dobre widowisko. Natomiast gdybym miał odczuwać dumę z powodu sukcesu Lewandowskiego czy Świątek, równocześnie musiałbym odczuwać wstyd w momencie, gdy jakiegoś naszego sportowca przyłapano na dopingu albo kradzieży. A takiego nie odczuwam. A większość rodaków jakoś nie widzi tej zależności i jest dumna z sukcesów Polaków, ale nie wstydzi się, gdy zachowują się haniebnie„.

Ja nie dziwię się tej odpowiedzi człowieka, który gdyby poszedł po rozum do głowy, nie wypowiadałby się ma tematy, o których nie ma zielonego pojęcia. Nie znam na ten temat poglądów większości Polaków, ale w jakimś i to nie małym stopniu odczuwam dumę z powodu sukcesów sportowych Lewandowskiego i Igi Świątek oraz odczuwam wstyd w momencie gdy „naszego” sportowca przyłapano na dopingu albo na kradzieży. Zresztą to ostatnie dotyczy niekoniecznie sportowców. Temu facetowi bez ambicji jest, jak widać, wszystko jedno, tak jak wszystko jedno mu było startować w wyborach do Europarlamentu z listy PIS-u, abo potem w wyborach parlamentarnych startować z listy Koalicji Obywatelskiej. Moja pogarda dla takich oszołomów nie zna granic.

Nie po raz pierwszy ten kretyn wyłamuje drzwi, pragnąc się koniecznie dostać do zakładu lecznictwa zamkniętego bez klamek. A to że „Kamil Stoch to Mazgaj”, gdy skoczek narciarski zapłakał po nieudanych dla siebie zawodach, a to znów doszedł do wniosku, że „kibice [piłki nożnej] Irlandii to idioci, kibicują nawet wtedy, gdy drużyna przegrywa".

Na pytanie dziennikarza [jest nim, gwoli ścisłości pan Marek Wawrzynowski]:

- „Ale oczywiście sam pan wrzucił ten granat i naraził się na krytykę[chodzi tu o wcześniejszą wypowiedź fiksata], ten odpowiada:

- „Oczywiście, ale ja funkcjonuję 20 lat w życiu publicznym i się tym nie przejmuję”.

I doszliśmy do końca. Nikt z ociężałych umysłowo nie przejmuje się tym, gdy ktoś kogo spotka na swojej drodze, puka się znacząco w czoło. Cały problem polega na tym, że w dawniejszych czasach, kiedy miało się w domu wsiowego głupka, to wiedziała o nim rodzina, może paru sąsiadów i przyjaciół. Dzisiaj w dobie elektronicznych mediów Migalski doprasza się, aby go poznał cały świat.

A ja tam kibicuję Idzie, że świetnie gra w tenisa, jest ambitna i pracowita oraz że jest Polką.


[07.06.2022, Toruń]


2 komentarze: