CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

30 czerwca 2022

POWRÓT

 



POWRÓT


Stary stał na kwadratowym holu, na który opuszczały się schody z pierwszego piętra. Zbiegali nimi młodzi ludzie, bardzo młodzi, niosący na ramionach torby lub plecaki. Mogłoby się wydawać, że wszyscy oni wyjeżdżają na jakąś wycieczkę, gdyż ich ruchy nie były powolne, tak jakby z jakąś pasją szykowali się na dawno wyczekiwaną wyprawę i teraz realizowali swoje plany i zamysły. Przebiegali obok niego, pozdrawiali się nawzajem. W końcu, zanim opuścili pomieszczenie internatu, każdemu z nich zadawał pytanie, dokąd zmierza. Chętnie udzielali mu odpowiedzi. Radość w tych młodych oczach rozbłyskiwała po całej sali, puszczała nawet zajączki na parterowy, zacieniony korytarz budynku.

W pewnym momencie gdy większość, jak się wydaje, nastolatków zbiegła już na dół, jeden z chłopców podszedł do starego i na jego pytanie, gdzie się udaje, odparł, że do tamtego liceum, tyle że nie wie, jak tam dojść.

Stary wyszedł wobec tego z nim przed budynek, a po chwili znaleźli się na ruchliwej ulicy miasteczka.

- Pójdziesz cały czas prosto aż do kościelnego placu, a potem skręcisz w prawo. Liceum będziesz miał po lewo po przejściu dwustu metrów. Nie sposób nie zauważyć albo… - tu stary przerwał i zdecydował, że pójdzie razem z młodym, a przy okazji odwiedzi szkołę.

Młody prawdopodobnie się ucieszył i jak to w snach bywa, po niewielkiej chwili znaleźli się obaj przed frontowymi drzwiami szkoły, do której wchodziło się szerokim, równo położonym chodnikiem otoczonym z obu stron szpalerem niskich lip.

Stary był oczywiście ciekaw, jak wygląda jego szkoła, którą opuścił ponad czterdzieści lat temu, interesowała go jego pomieszczenie klasowe i zastanawiał się, czy jest jeszcze pianino, na którym grywał jego wychowawca.

Kiedy dochodzili do drzwi wejściowych, stary puścił młodego przodem. Dostali się na dziedziniec, którego wyglądu stary nie pamiętał albo też nie istniał on za jego lat młodzieńczych. Stały tu teraz stoliki w liczbie czterech lub pięciu; przy każdym z nich krzesełko, na którym zasiadał mężczyzna lub kobieta. Na blacie każdego ze stołów leżały jakieś karty, dokumenty, może to były podania przyjęcia do klas.

Stary był zdekoncentrowany, co starał się nieudolnie zresztą ukryć, ale odważnie zakrzyknął do siedzących za stołami:

- Absolwent przyprowadza absolwenta!

Wypchnął przy okazji młodego, wskazując mu wzrokiem, aby podszedł do jednego ze stolików. Ten wykonał bezsłowne polecenie i stanął twarzą w twarz z mężczyzną zasiadającym na krześle przy stoliku znajdującym się najbardziej na lewo. Wszczęli cichą rozmowę.

Stary obrócił głowę w prawą stronę, gdzie korytarzem można było dotrzeć do jego muzycznej klasopracowni, a za nią do sali języka ojczystego, następnie spojrzał na jedną z kobiet siedzących za stolikiem.

- Czy sala muzyczna znajduje się zaraz po prawej jak przed laty? - zapytał.

- Co pan tu w ogóle robi? - odpowiedziała pytaniem kobieta w średnim wieku. - Jak się pan w ogóle tu znalazł? Nie ma tu żadnej muzycznej sali. To jest szkoła.

Odwrócił się na pięcie i wyszedł z budynku. Opuścił teren szkoły i już za bramą, na chodniku, zaczekał na młodego.

- Zapisałem się – usłyszał od młodego, kiedy ten dołączył do starego.

- No to wracamy – powiedział stary. - Nic tu po mnie.


[30.06.2022, Toruń]


2 komentarze:

  1. Tylko pytanie - czy stary absolwent zaprowadził nowego ucznia czy młodego nauczyciela?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ucznia, ale do końca nie wiem, bo był to sen 😄

      Usuń