715.
Nadeszły czasy, kiedy koniecznie trzeba oszczędzać, dosłownie na wszystkim. Pożegnanie z masłem, lepszą wędliną, słodyczami, nie mówiąc już o paliwie, praniu, prasowaniu, oglądaniu telewizji (z tym najmniejszy problem). Nadeszła Wielka Smuta Dobrobytu. Kiedy na facebooku zadałem pytanie administratorom strony partii Razem (no cóż, wydawałoby się, że jest to partia ludzi społecznie wrażliwych) jakie ta partia ma pomysły na teraz, na walkę z inflacją i drożyzną, otrzymałem odpowiedź: [myślicie, że wspomniany w niej o zmniejszeniu akcyzy, podatku od paliw płynnych, o tym, że trzeba by jakoś zdyscyplinować banki, które nie chcą w ogóle ponosić wzrastających kosztów utrzymania; a może, tak sądziłem, ta lewicowa partia wpłynie na rządzących, aby na masową już skalę zakładano jadłodajnie dla najuboższych, ponieważ biednych przybywa i te podwyżki dla emerytów i rencistów wobec rosnącej inflacji są kroplą w morzu marzeń o godnym życiu, myślicie… nic z tych rzeczy. A oto odpowiedź: „W obecnej sytuacji szczególnie dotkliwe są wysokie ceny energii, zwłaszcza podczas sezonu grzewczego. Drożejący gaz ziemny wykorzystuje się nie tylko jako paliwo, ale również przy produkcji nawozów. Wspomniane wzrosty wpływają na ceny żywności i innych artykułów pierwszej potrzeby. Dodatkowo, na początku pandemii SARS CoV-2 część zakładów pracy musiała ograniczyć produkcję lub zakończyć działalność. Nie zaspokajają tym samym potrzeb społecznych, co również przekłada się na wzrost cen".
Banały i frazesy i zupełnie nie na temat, bo jest to jedynie ułamek diagnozy, a nie pomysł na rozwiązanie problemu. Nie liczyłbym na to, że po ewentualnej zmianie władzy, na co się nie zanosi, gdyż tak jak już kiedyś pisałem, dostaniemy te unijne pieniądze za niepraworządność, a PIS w kampanii całą winę za drożyznę zwali na Tuska i Putina, więc ciemny lud po raz kolejny kupi tę bajkę, nie liczyłbym na to, że ta nowa władza zmieni cokolwiek, głosząc i wypisując podobne dyrdymały.
716.
Bodajże w sobotę „niemoja” szkoła obchodzić będzie 110-tą rocznicę powstania. Oczywiście nie wezmę udziału w tej uroczystości, tak jak od jedenastu lat nie spojrzałem nawet w tę stronę, gdzie stoi po dziś dzień ta stara rolnicza szkoła, nie mówiąc już o tym, aby przestąpić jej progi. Bez żalu z mojej strony, a przyłapuję się na tym, że coraz bardziej, na szczęście, zapominam o tym, że kiedykolwiek w niej uczyłem, ba, byłem jej dyrektorem.
717.
Wróćmy zatem do spraw przyjemniejszych - wejdźmy do mojego malutkiego ogródka.
Oj, wielka smuta na każdym kroku, znowu zaciskanie pasa , a nadziei nie widać.
OdpowiedzUsuńMasz na balkonie prawdziwy ogródek!
Tęsknię za takim prawdziwym ogródkiem...
OdpowiedzUsuń