CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 sierpnia 2024

KARTKA Z KALENDARZA - 25.08.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 25 sierpnia 2024 roku

Niedziela


Imieniny dzisiaj obchodzą: Ludwik, Luiza, Patrycja oraz Arediusz, Elwira, Euzebiusz, Gaudencjusz, Gaudenty, Genezjusz, Grzegorz, Hermina, Józef, Julian, Kalasanty, Michał, Peregryn, Poncjan, Teodoryk, Tomasz, Wincenty


Przysłowia na dziś:

Na Ludwika zboże z pola umyka”

Gdy na Luizy ładnie, śnieg późno spadnie”

Słońce

Świt: 04:58

Wsch. Sł.: 05:35

Zenit: 12:37

Zach. Sł.: 19:40

Zmierzch: 20:17


Cytat dnia:

Ludzie to anioły z jed­nym skrzydłem, dla­tego aby się wznieść,

mu­simy trzy­mać się razem” - Maria Konopnicka



25 sierpnia 1925 roku w Krakowie zmarł Kazimierz Morawski - filolog klasyczny, historyk. [ur. 29 stycznia 1852 roku w Jurkowie]



Poniżej fragment „Pieśni Horacjusza”, dotyczący Horacego, sławnego rzymskiego poety.


PIEŚNI HORACYUSZA

[pisownia oryginalna]

Nikt chyba nie był tak mało popularnym za życia, jak Horacy. Kilku wyborowych przyjaciół go lubiło i ceniło — prawda, że byli to primi urbis; innym, dalszym dawał się niepokaźny, nieco porywczy człowieczek we znaki swą zaczepnością, zrażał ich może niekiedy brakiem tradycyi i ostrą krytyką dawnej, rzymskiej poezyi; a już dla pospólstwa — profanum vulgus ani pisał, ani był zrozumiałym. Prawie o nim wzmianki nie znajdziesz u współczesnych poetów; jeden Ovidius raz go wspomina jako już zmarłego. Mury pompejańskie, na których ulicznicy i czułe pary paznogciem lub rylcem zdawały sprawę ze znajomości poezyi, nie wykazały ani jednego wiersza Horacego. Wyraźnie między lud i kołowrotki on nie poszedł ani ulicy do smaku nie przypadł.

Bo też ze swoją genialną miarą, ze swym brakiem patosu nie mógł on ogółu Rzymian bardzo zachwycić, ani rozgrzać pospólstwa. Horacyusz ma pewną wstydliwość prawie przesadną uczucia. Chłodzi on słowem jego objawy; gdy się smuci lub raduje, chowa się chętnie za innych rzekomo większą żałobę lub uciechę. Więc po stracie przyjaciela Quintiliusa Varusa tak zawodzi:

Wielu cnych ludzi po zmarłym w żałobie,

Nie równy w żalu, Wergili, nikt Tobie.

A kiedy inny towarzysz Pomponius Numida powraca z dalekiej wyprawy do stolicy, wita go Horacyusz myrrą, winem i pieśnią, w której powracający

Miłych całuje druhów raz i więcej

Ale nikogo nie wita goręcej

Jako słodkiego Lamię.

To jest iście po horacyuszowsku. Jakiś »tłumik«, używany dla narzędzi muzycznych, odgrywa wielką rolę w jego liryce. Epikurejczyk panuje nad uczuciem w czynie i słowie.

Ale, jeżeli kazał cicho i dyskretnie przemawiać sercu, natomiast nigdy chyba rozum nie doszedł we wierszach tak stanowczo do głosu, nie zawładnął tak bardzo natchnieniem poezyi i jej utworami. Czyż rozum może śpiewać i to pięknie? Odpowiedź potakująca wygląda na paradoks, ale paradoks ten ziścił Horacyusz. Umie on z nadmierną przenikliwością oceniać siebie, ludzi i rzeczy tego świata i wypowiadać swe wrażenia w sposób tak jasny, dobitny, że zdawaćby się mogło, iż myśl nie łamała tu się w słowach, ani ćmiła słowem, lecz wybrzmiewała bez reszty we wyrazach, w które poeta ją wcielił i z którymi ręką jego spojona przez wieki jeszcze bardziej się zrosła. Mgły i uczucia niedośpiewane, niedociągnięte mają niezawodnie swoją poezyę, ale ma też poezyę to pełne, jaskrawe słońce, które opromienia utwory tego południowca i rozświeca i uwypukla każde drgnienie i każdą odmianę jego duszy. Horacyusz nie dopuści żadnej niejasności do swej poezyi; nie patrzy on na rzeczywistość ani z górnych wyżyn, ani przez łzy lub marzenie, lecz wyobraża ją i określa z przedziwną pogodą i jasnością myśli i słowa. Więc nie dośpiewywać do niej ma »czuły słuchacz« w swem sercu, lecz przejrzeć i odczuć do głębi to, co poeta chciał powiedzieć i w całej pełni wypowiedział.

Plastyczną i wyrazistą jest poezya Horacyusza. Każda niemal rzecz tu wspomniana znajduje swe określenie, każdy rzeczownik rusza w pole z przymiotnikiem, jak z adjutantem nieodłącznym (por. n. p. odę III, 23). Ta troska o dobór przymiotnika wypływa z plastycznego sposobu myślenia i z dążenia do ściśle określonych obrazów. Wśród romańskich narodów i piśmiennictw staranność w tym wyborze i pościg za odpowiednim epitetem cechuje wielu pisarzy. Maupassant niegdyś poświęcił temu problemowi bystre uwagi. Szukanie adjektywu prowadzi nawet czasem do wyszukania, bo stadła wyrazów często razem sprzężonych powszednieją prędko i zużywają wrażliwość czytelnika. Piętnuje też pogoń za niezwykłem określeniem Rostand w Chanteclair; jeden z licznych kogutów literackich nazwany tam chevalier de l’adjectif inopiné. Horacyusz jednak nie ma tych epitetów niespodziewanych, ale ma za to nadzwyczaj szczęśliwe rzuty w ich doborze; jego bruma iners, bezczynna zima, lub bezkształtna (informes hiemes) starczy za długie opisy.

W jednej rodzinie przymiotników ma Horacy wyraźne upodobanie; wyrażeń na miarę, pośredniość, łagodność jest u niego legion. Mitis, aequus, medius, temperatus, lenis, placidus, quietus, cisną mu się ciągle pod pióro. Te wyrazy płyną z głębi duszy, która lubi ziemię i w granicach istniejących warunków zdobywa się na szczere uczucie; ale nie lubi bujać po wyżynach, ani w śmiałych porywach i wybuchach odrywać się od ziemi, w prometejskich wzlotach wybiegać do gwiazd i pod słońce. Pieśń ta nie była »gwiazdą za granicą świata«; Horacyusz, jak inni poeci łacińscy, ma serce bijące dla ojczyzny, dla stron swych rodzinnych, dla przyjaciół i ziemskiej z nimi uciechy; nie rozpierają mu go jednak żadne zaświatowe porywy. Na to posiada zbyt dużo trzeźwości, zbyt mało imaginacyi. Rzymianin nie zna wyrazów na grecką fantazyę, entuzyazm. Kiedy chce te wyrazy tłomaczyć, zapożycza terminów od lekarza, entuzyazm nazwie furor, fantazyę insania, którą Horacy nieco łagodzi dodaniem epitetu »amabilis«. Nie pozwoli on im sobą zawładnąć, woli czuć, kochać, a przedewszystkiem tworzyć przy zdrowym i trzeźwym rozumie, skoro

Scribendi recte sapere est et principium et fons.

W tem leży pewna, względna słabość jego liryki i siła i zdrowie jego niezrównanej gawędy.

A mimo tego nie tylko ta gawęda zajmować nas będzie zawsze jako najpełniejszy wyraz zdrowego, jędrnego sądu i rozumu, lecz i liryce Horacego podbić się damy. Żądamy dziś od liryki większej skali i większego bogactwa uczuć, różnych półtonów serca, a nawet wyrazu dla tajników duszy, które pod granicą świadomości majaczeją i drzemią. U Horacego w ciaśniejszej obracamy się dziedzinie; znajduje on natchnienia dla opiewania gorącej przyjaźni i chłodnego nieco kochania, szczerej za wsią tęsknoty, uciech z towarzyszami i miłości ojczyzny. Dla tych wszystkich uczuć umie on wyszukać odpowiednie, jakby przez naturę odlane wyrazy. Wszystko zaś okrasi wdziękiem, pogodą i tą miarą, która uchroni z jednej strony najczęściej od nieszczerej retoryki, a z drugiej strony od nizkiej pospolitości. Takt go cechował również w życiu; potomek wyzwoleńca umiał z największymi tego świata obcować, nie popadając nigdy ani w pyszałkowatość ani w służalstwo. Posiadł on w całej pełni kulturę wieku; weszła mu ona tak bardzo w rdzeń duszy, że nawet nią się nie chełpił, jak to parweniusze wśród ludzi i dorobkowicze wśród narodów czynić zwykli. Ale dalekim jest od filisterskiego i błogiego zadowolenia ze swej epoki; pojawia się więc u niego często ta subtelna ironia, uśmiech sceptyczny, igrający nad rzeczami tego świata a nawet własną myślą, który bywa kwiatem ostatnim kultury i zarazem zapowiedzią robaka, który ją stoczy. […]



[25.08.2024, Toruń]

1 komentarz:

  1. Cytat dnia jest mi znajomy, nie wiedziałam, że to słowa Konopnickiej!

    OdpowiedzUsuń