CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

09 sierpnia 2024

KARTKA Z KALENDARZA - 09.08.2024

 

Kartka z kalendarza na dzień 9 sierpnia 2024 roku

Piątek


Imieniny dzisiaj obchodzą: Irena, Roman oraz Domicjan, Domicjana, Doroteusz, Edyta, Falkon, Jan, Julian, Klarysa, Marcelin, Marcjan, Miłorad, Roland, Romuald, Ryszard, Teresa


Przysłowia na dziś:

Gdy sierpień w upały zbywa lato długie zwykle bywa”

Czego sierpień nie dowarzy, tego wrzesień nie dopatrzy”

Słońce

Świt: 04:29

Wsch. Sł.: 05:09

Zenit: 12:41

Zach. Sł.: 20:13

Zmierzch: 20:53

Cytat dnia:

Nudzić się może tyl­ko ten, kto sam jest nudny” - Tadeusz Kotarbiński


9 sierpnia 1822 roku w Warszawie urodził się poeta, tłumacz i folklorysta epoki romantyzmu Roman Zmorski. [zm. 19 lutego 1867 roku w Dreźnie]



Poniżej tekst Lisie-góry w Ociążu w Wielkopolsce”

Lisie-góry w Ociążu,

w Wielkopolsce.


W teraźniejszym Wielkim Księstwie Poznańskim, na wpół drogi prawie pomiędzy miastem Kaliszem i Ostrowem, wśród grząskich zarośli do wsi Ociąża należących, znajdują się starożytne okopiska, z powodu mnóstwa jam lisich Lisiemi-górami zwane. Nasyp ten składa się z dwóch, połączonych z sobą, części. Część ku południowi położoną stanowi dość wysoki i stromy kopiec okrągły, u góry wklęsły; z nim łączy się, w kształcie przedłużonéj podkowy, wał okólny, niezbyt wysoki. — Całość ma formę niezgrabnego owalu, a widoczne ślady rowu otaczają ją dokoła. — Niegdyś istniały tu reszty murów, które dziedzice pomału na cegłę (chwalebnym u nas grubej niewiadomości obyczajem) rozebrali, dotąd przecież znajdują się podobno w ziemi spajane wapnem głazy. — Niedawno jeszcze miejsce całe pokrywały ogromne drzewa, po których wycięciu pozostały tylko teraz młodociane dęby i krzewiny. — Jeżeli godzi się bez dostatecznych danych na wiatr puścić domysł, rzekłbym że okopisko to mogło powstać w przedhistorycznych jeszcze czasach, a w następnych wiekach dało gotową do wzniesienia warownego siedliska posadę. — O istnieniu ostatniego, prócz śladów muru, świadczy miejscowe podanie.

Podług podania miał tu stać kiedyś warowny zamek pański, z kościołem czy kaplicą. — Zdarzyło się że jednej niedzieli zła pani zamku, odszedłszy sama na nabożeństwo, służącej nie tylko że pójść z sobą nie dozwoliła, ale jej jakąś robotę zadała. Rozżalona służebna zaklęła: „Bogdaj by się ten zamek zapadł i z kościołem!“ — a oto klątwa, w złej chwili wyrzeczona, spełniła się zaraz, i zamek, kaplica, z ludźmi i ze wszystkim w ziemię się zapadło.

W miejscu gdzie w kaplicy zapadłej chrzcielnica stała, wyrósł z czasem dąb, z którego boku płynęła bezustannie świeża i czysta woda, na choroby bardzo pomocna. — Kto i kiedy ściął to drzewo? Nie wiadomo. Żyjące pokolenie pamięta z niego tylko pień ogromny, nieco wygniły, zawsze czystą, uzdrawiająca wodą napełniony. Przed dziesięciu może laty dopiero rozsadzony został prochem niezmierny ten pień, — z którego cztery wozy pełne drzewa być miało. Pod korzeniami jego znaleziono czaszkę ludzką i końską szczękę; ale źródło, którego się spodziewano, nie znalazło się wcale i woda święta znikła bez śladu, jakby za karę świętokradztwa.

Kiedy jeszcze owa dziwna chrzcielnica w pniu dębowym istniała, dzisiaj będzie może ze dwadzieścia lat temu, trafiło się raz, że dzieci wiejskie wygoniły na Lisie góry bydło i źrebiaki, a strzegąc ich bawiły się ze sobą. Zwykłym dzieci obyczajem obchodziły wesele między sobą, a potem i chrzcin im się zachciało. Z fartuszków tedy, chustek uwiły dużą lalkę na dziecko, obrali się chrzestni rodzice, a jeden chłopiec jako ksiądz stanął przy chrzcielnicy. Naśladując kościelny obrządek zaczerpnął wody z niej w rękę, i polewając nią lalką wyrzekł sakramentalne słowa: „ja ciebie chrzczę, w imię Ojca i Syna i Ducha świętego.“ Ale zaledwie wymówił, na niewypowiedziany przestrach dzieci, lalka zaczęła się poruszać i kwilić niemowlęcym głosem. Wystraszeni, rzucili się wszyscy do jej zniszczenia, dla pośpiechu rozrzynając splątane tasiemki i troczki nożykami: a wtedy na nożach krew się pokazała. — W ostatnim przerażeniu, nieprzytomna prawie, cała gromada dzieci przyleciała bez tchu do wsi; jednozgodnie rzecz opowiadając.

Powieść ta dziwna trwa dotąd z najżywszą wiarą w tej okolicy, a ja mam ja od ówczesnych właścicieli Ociąża. Znałem nawet osobę która do zabawy owej należała, a która dotąd o zajściu całym jest przekonana i ze skruchą zrządzenie a przestrogę bożą w nim uznaje.



[09.08.2024, Toruń]

1 komentarz:

  1. To prawda że nudzić się może tylko człowiek nudny...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń