INACZEJ (VI)
Motorówka podpłynęła pod samą przystań. Wysiadł z niej sierżant, a drugi policjant (nie zauważył jego stopnia) pozostał w motorowej łodzi, którą zacumował do okrągłej belki wieńczącej pomost. Ponieważ Adam był już przygotowany na tę wizytę z nieskrywaną otwartością zaprosił policjanta do środka, lecz ten nie skorzystał z zaproszenia i postanowił odbyć rozmowę na pomoście.
- Czy zauważył pan tę dziewczynę? – z wewnętrznej kieszonki munduru wyjął czarno-białe zdjęcie młodej kobiety.
Adam przejął tę fotografię, popatrzył na nią i udając zaciekawienie oddał zdjęcie sierżantowi.
- Nie, nigdy jej nie widziałem i nie mam pojęcia kim jest ta osoba na fotografii.
- Trzy dni temu przyjechała do Grabkowa lokalnym autobusem i wypożyczyła na cały dzień kajak. Nie zwróciła go, ba, słuch po niej zaginął. Wprawdzie widziano ją jak wypłynęła w przeciwną stronę jeziora, ale nikt nie zauważył, gdzie dopłynęła i czy zatrzymała się po drugiej stronie jeziora. Przeprowadziliśmy poszukiwania, ale nie dały one rezultatu. Nie ma jej i sprzętu, na którym płynęła. W grę wchodzi najgorsza okoliczność, to znaczy, że utonęła, a kajak się utopił, bo był z tych starych, z drewna, ale jak pan wie jezioro jest spore, długie i głębokie, a my nie mamy informacji, gdzie znajdowała się w chwili, gdy straciliśmy z nią kontakt.
- To przykre – odparł Adam – ale jeśli przyjąć wersję o utonięciu, to prędzej czy się później jej ciało… - w tym miejscu zdziwił się, dlaczego używa takich niedelikatnych słów – się znajdzie.. Niestety tutaj jej nie ma, ale postaram się przeczesać okolicę przylegającą do mojego kawałka ziemi.
- Bardzo o to pana proszę, choć według mnie małe jest prawdopodobieństwo, że zaginiona odnajdzie się w tej części lasu, skoro wypływała w stronę przeciwną. Zostawię panu to zdjęcie i gdyby natknął się na tę kobietę żywą czy umarłą, proszę nas powiadomić.
Policjanci odpłynęli i raczej nie byli rozczarowani, bo istotnie ta część jeziora wydawała się być poza podejrzeniem jeśli chodzi o tragiczne wydarzenie o jakim była mowa. Adam stał jakiś czas na pomoście i odprowadzał wzrokiem motorówkę. Trzymał w dłoni wręczone mu zdjęcie, jak się przekonał, dosyć wierną podobiznę dziewczyny, choć fotografia nie była najwyższej jakości. Postanowił pokazać ją dziewczynie i zadać jej kilka pytań, które przynajmniej do pewnego stopnia zaspokoiłyby jego ciekawość. Pamiętał jednak, że obiecał kobietce, że nie będzie rozpytywał ją o szczegóły, w tej jednak sytuacji, uznał, lepiej by było, gdyby wyspowiadała się przed nim. Rozumiał, że dziewczyna życzy sobie schronić się u niego przed policją; czy przeskrobała coś, czy od dawna jest poszukiwana? Policjant wprawdzie wspomniał jedynie o prawdopodobnym wypadku na jeziorze, ale sprawa posiadała być może podwójne dno, a dziewczyna mogła być ścigana za popełnienie jakiegoś przestępstwa. Tak czy owak lepiej będzie, gdy porozmawia z nią szczerze zarówno o tym, co wydarzyło się na jeziorze, jak i tym, co skłoniło ją do wybrania się w podróż na to pojezierze, bądź co bądź położone z dala od głównych szlaków turystycznych.
Dziewczyna była poza domem, kiedy przypłynęli policjanci, więc teraz, gdy warkot silnika motorowej łodzi stawał się niesłyszalny, pojawiła się na schodkach werandy, czekając aż Adam podejdzie do niej. Nie była spanikowana, ale w jej oczach tliła się niepewność.
Po kilkunastu sekundach Adam stanął przed nią w intymnej bliskości. Podał jej zdjęcie.
- Chyba niedawno zrobione, prawda – przemówił.
- Tak, ono jest sprzed roku. Cioteczny brat mi je zrobił przed szkołą, choć nie widać budynku.
- Dlaczego czarno-białe? - spytał.
- Staszek jest fotografem amatorem. Lubi czarno-białe fotografie i widoczki starych miasteczek, wiosek w sepii. Ale kwiaty i pejzaże tylko w kolorze.
- Bardzo ładnie wyszłaś. Zastanawiam się, jak to zdjęcie dostało się do policji.
Nie odpowiedziała.
- Zrobiłam kawę ze śmietanką. Chyba ostygła – zmieniła temat.
- Nie szkodzi. Tam w kredensie powinny być kruche ciasteczka.
- Są. Przygotowałam je. Niech się pan nie boi. Nie popełniłam żadnego przestępstwa, nie pobiłam nikogo, nie okradłam – wyjaśniła, widząc że Adama pożera ciekawość. - Pamięta pan. Co wcześniej powiedziałam? Sama powiem. Przyrzekam. Ale jeszcze nie teraz
- Dla mnie najpomyślniejszą wiadomością jest ta, że mówisz, bo już myślałem, że nie zamienimy z sobą wielu słów albo wcale…
Nie odpowiedziała, lecz skwitowała zdanie Adama lekkim uśmiechem, podczas którego uniosła machinalnie brwi tworzące azjatycki łuk.
- Miałaś kiedyś „déjà vu” – zapytał niespodziewanie.
- Nie wiem, może… ale orientuję się co to jest.
- To że spotkałem ciebie, miało miejsce w napisanym przeze mnie dawno temu opowiadaniu.
- To ciekawe. Pan pisze?
- Zdarza mi się, że piszę.
[10.08.2024, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz