LEKKO PISZĄCY DŁUGOPIS
Wał ziemi usypany na kształt trójkąta przykrywał piwnice. Dochodził aż do obszernych dwukondygnacyjnych komórek. Wejście do pierwszej z nich stanowiły szerokie drewniane drzwi (wrota), które otwierały się maksymalnie do kąta równego dziewięćdziesiąt stopni, zaś większe rozwarcie ich nie było możliwe, gdyż nie pozwalało na to owo usypisko nad piwnicami porośnięte trawą i wszelkiego rodzaju zielskiem.
Chcąc przedostać się z kopuły zielonego zadaszenia piwnic do wnętrza pierwszej z brzegu komórki, Adaś musiał uważnie stąpać, aby nie usunęła mu się noga, kiedy przechodził po krawędzi tego swoistego dachu , trzymając się chybotliwych wrót, a następnie chwytając framugę, aby w końcu móc dostać się do środka, wykonawszy dość ryzykowny skok – ziemia bowiem była dwa i pół metra poniżej.
Chłopiec zamykał wtedy wrota, pociągając przytwierdzony do nich sznurek i już mógł zasiąść na starym, nieco już zmurszałym krześle, ustawionym przy równie historycznie wyglądającym stole, którego blat był jednak wystarczająco gładki i prosty, aby móc rozłożyć na nim otwarty zeszyt i przystąpić do pisania.
Zeszyt schowany uprzednio do tekturowego pudełka po butach oraz długopis były już wyjęte przez Adasia, którego teraz czekała dłuższa chwila przyjemności. Ilekroć chłopiec zapragnął skosztować radości pisania, zachodził zwykle do tej komórki położonej nad garażem. Tutaj miał spokój i ciszę, czego nie zawsze mógł się spodziewać w domu. Ponadto nie lubił być pod presją dociekań rodziców wyrażających się w zapytaniu: - co też nasza pociecha pisze w tym notesie; wszak są wakacje i żadna pisemna praca nie była mu zadana. Z drugiej strony chłopiec wymykał się z rodzinnego domu częściej pod nieobecność rodziców, gdyż ci nie pochwaliliby jego ryzykownych wejść do komórki od strony piwnic. Można się było do niej dostać po drabinie bezpośrednio z garażu, lecz klucz do niego spoczywał zwykle w wewnętrznej kieszeni roboczej bluzy ojca.
Chłopiec cieszył się ogromnie nie tylko dlatego, że mógł pisać, lecz również z tego powodu, iż radość pisania spowodowana była posiadaniem taniego, plastykowego długopisu wyposażonego we wkład ze świetnie rozlewającym się ciemnogranatowym tuszem, i był to „lekko piszący” wkład.
Chłopiec pomyślał sobie, że ten długopis jest pomyślna wróżbą dla niego – pisząc z taką łatwością, wyraźnie, niemal kaligraficznie, co zawdzięczał wkładowi, zostanie kiedyś prawdziwym pisarzem.
Los jednak, jak powszechnie wiadomo, lubi płatać figle.
[29.08.2022, Toruń]
Tekst o Adasiu to jakby o mnie, ale do dziś zapisuję wszystko ręcznie, a dopiero później przepisuję w komputerze...
OdpowiedzUsuń