768.
Powrócił temat snów, a właściwie konieczności odsypiania, bo ostatnio pogrążony byłem w zajęciach dosyć wyczerpujących i musiałem odespać parę godzin, przy czym po tym odespaniu wcale nie czułem się mniej zmęczonym, a wręcz przeciwnie… i do tego jakieś głupie sny, których ledwie urywki pamiętam… i dobrze. A dzień dzisiejszy (będzie wczorajszy, bo nie zakończę pisac przed północą) sympatyczny nie był.
769.
Rzadko to robię, lecz dzisiaj obejrzałem sobie w Internecie znaczną część relacji z tzw. miesięcznicy smoleńskiej, to znaczy święta polegającego na składaniu przez pana prezesa kwiatów przed schodami. W związku z dziesiątym dniem miesiąca policja przystąpiła do akcji antyterrorystycznej polegającej na sprawdzaniu zawartości plecaka niezależnego dziennikarza oraz zatrzymaniu w ogrodzie czy parku saskim słynnej pani Kasi, Krysi czy Basi – nie pomnę – którą w pewnej chwili otoczyło trzynastu dzielnych policjantów wspieranych przez tajnych agentów zaludniających pobliskie ławki. Do zamachnięcia się na prezesa jednak nie doszło, a stołeczny światek przestępczy dostał dosadnie brzmiący sygnał, w jakie dni i o której godzinie dokonywać przestępstw, gdyż, jak się wydaje, większość sił zbrojnych policji obsługuje dziesiątego prezesa. No cóż, bycie policjantem w dzisiejszych czasach to całkiem intratna posada, więc nikt nie chce podpaść prezesowi… jakkolwiek by nie było – to żenada.
770.
Przez mniej więcej minutę oglądałem pisowską jedynkę wydającą wojnę tym razem Leszkowi Millerowi, oczywiście Unii Europejskiej też, bo nie chce dać pisowi kasy, a ten udaje głupa, bo nie wie dlaczego. Jak żyję takiej propagandy wtłaczanej ubogi w rozum ludziom nie znałem; nawet nie uczyłem się o tym, że propaganda może być aż tak rynsztokowa.
771.
Ale co tam pisowska telewizja. Jest coś takiego jak facebook, ponoć dzieło amerykańskiej wolności słowa i poglądów, przy czym ostało się to „amerykańskiej”. Byłem już wielokrotnie zawieszany, blokowany, a kiedy domagałem się ingerencji administratorów (tu chodzi o polską stronę facebooka, gdyż nie sądzę, aby gnębiły mnie jakieś tajemne siły z Washingtonu czy Los Angeles), aby ukrócili pojawianie się fałszywych informacji pochodzących od, mówmy otwarcie, przestępców internetowych, uzyskiwałem każdorazowo informację, że podmiot mojego doniesienia „nie narusza standardów”. Może to i racja, bo jakże taki dzban, pewnie młody człowiek, który za przysłowiowy worek kartofli skończył (albo i nie) studia ma rozstrzygać, co jest naruszeniem standardów, a co nim nie jest. Kiedy sprzeciwiłem się wypowiedzi jakiegoś półgłówka, że trzeba pozabijać całą populację Rosjan, okazało się, że to ja naruszam standardy facebooka, a nie ten gość. No cóż, jaki administrator – dzban, taki facebook, jaki facebook, taka pierwsza poprawka do konstytucji USA.
772.
Prawda, że trudno 10-ty sierpnia uznać za pomyślny. Ale to nie koniec.
Być może nie dość dokładnie śledzę Internet (nie pisze o telewizji, której, jeśli chodzi o wiadomości, nie oglądam), ale umknęły mi medialne informacji z szóstego i dziewiątego sierpnia, a w powiązaniu z rokiem 1945-tym są to rocznice amerykańskich zbrodni, czyli pierwsze w dziejach ludzkości użycie bomb atomowych, zrzucenie ich na Hiroszimę i Nagasaki. Pilot pierwszego B29, który porzucił bombę nad Hiroszimę został natychmiast po powrocie do Stanów udekorowany.
Obejrzałem (przykro mi, ale w pewnej chwili wyłączyłem TV, nie mogłem, po prostu nie mogłem obejrzeć do końca) na WP amerykański film dokumentalny kręcony w dwa tygodnie czy miesiąc po tragedii. Naukowcy amerykańscy przylecieli do wspomnianych wyżej miast, aby dowiedzieć się, jakie skutki wywołały zrzucone bomby atomowe, jak przedstawiają się liczby zabitych, jak są leczeni bez lekarstw ranni, poparzeni, jak się przedstawia napromieniowanie tych, którzy przeżyli i ile jeszcze „pociągną”.
Jak by na to nie patrzeć, eksperyment Amerykanom się udał.
[11.07.2022, Toruń]
O Hiroszimie i Nagasaki obejrzeliśmy film dokumentalny na TVP Historia.
OdpowiedzUsuńTeraz przenieśliśmy się na inną kwaterę i mamy TVN i Polsat, więc usłyszałam, że grzebią przy ustawach zabraniających zgromadzeń, czyżby obawiali się strajków po
podwyżkach?
jotka
Być może to ten sam film. Ja już po prostu nie wiem, co o tym sądzić. Tak sobie myślę czasami, że ani ja, ani wielu innych Polaków, nie zasłużyliśmy sobie na taki los, na taką propagandę. Polskę za Stalina znam z książek i opowieści, więc trudno mi się obiektywnie odnieść do ówczesnej propagandy, ale Polskę Gierka, kiedy mówiło się, że panowała podówczas propaganda sukcesu, znak z autopsji. Nie wdając się w szczegóły powiem tak - gierkowska propaganda odnosiła się do faktycznych sukcesów gospodarczych owych czasów; ta obecna odnosi się do klęsk na każdym polu...
Usuń