Jerzy Duda – Gracz - „Para”
BRZYDKI WIERSZ TURPISTY
Ja, proszę pani,
jestem do bani,
czas wolny spędzam na zmywaku
z zajęć przyjemniejszych braku.
Już przyszłych wiosen nie liczę,
stojąc przed śmierci obliczem.
Herbatkę z rumem popijam,
tak gnuśne życie mi mija.
Zasypiam, wstaję zaspany,
konterfekt mój rozmemłany.
Cuchnące łoże starości
obmierzłe ciało me gości.
Turpizmem obezwładniony,
ani kochanki, ni żony
ciało me nieciekawe,
nieskore na zabawę.
A w przeszłości, moja pani,
byłem ci ja tylko dla niej.
Cóż, kiedy ledwie najmniejszy paluszek
podałaś, abym go musnął wargami
I tak został mi w pamięci okruszek
tej żałosnej miłości między nami.
Dlatego żałować nie żałuję
i tylko serce bębni przyduszone,
i coraz to mniej oddycham, mniej czuję,
natomiast chyżo witam się ze zgonem.
[30.08.2022, Toruń]
Między wersy rozmemłane wkradły się jednak wspomnienia, a że ciało kruche i wzrok mętny?
OdpowiedzUsuńWe wspomnieniach wszystko żywe i wyraźne...
Dla turpisty wszystko, co brzydkie było piękne. I niebanalne, jak widać i słychać w tym wierszu.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności