KOMPLEKS
Ma z tym problem, ilekroć spojrzy w lustro.
- Jestem tak bardzo podobny do swojego ojca – zauważa, obejmując dłońmi opuchniętą i niegoloną od trzech dni twarz.
- Mój ojciec w wieku, w którym się znajduję, nie był pięknym mężczyzną – mówi do siebie - lekko otyły, łysy… tylko śladowe kępy włosów nad uszami i z tyły głowy; chodził niezdarnie i wydawał się niższy niż w przeszłości. Kiedy sięgnąłem do starych fotografii, byłem dumny z wyglądu ojca, pamiętam go takiem właśnie, bez retuszu.
- Panie Adamie, prosimy na przejażdżkę. Przed snem dobrze panu zrobi – słyszy głos młodej opiekunki, wolontariuszki.
Po chwili siada na wózek, dziewczyna przejmuje nad nim kontrolę, podwozi do windy, otwiera ją i już po chwili są na dole, na obszernym tarasie skąd opiekunka wytacza mężczyznę na parkową alejkę. Kiedy podpycha pensjonariusza pod klomb, Adam wie, że trzeba mu wstać i wspierając się na ramieniu młodej dziewczyny, musi trzykrotnie okrążyć starannie utrzymane poletko czerwonych róż, lawend i piwonii. Zawsze przy tym dochodzi do niegroźnych sprzeczek, gdyż mężczyzna woli, aby dziewczyna nie wspierała go, chciałby spacerować sam, chciałby pochwalić się, że jest na tyle silny, aby móc odmówić pomocy, ale kiedy pewnego razu upadł na kolana, wolontariuszka nie przyjmuje do wiadomości jego próśb. Adam w końcu poddaje się i po chwili staje się wręcz dumny, że w tym spacerze towarzyszy mu piękna dziewczyna i od razu z lubością przypomina sobie dawne spacery z dziewczynami, a szczególnie z tą jedną.
- I o czym dzisiaj myślimy? – zagadnęła go, kiedy oboje pokonali pierwsze okrążenie.
- O niczym przyjemnym – odparł tajemniczo, ale zaraz dodał:
- Chodzi o to, że gdybym nie był teraz pensjonariuszem, nigdy żadna młoda kobieta nie odważyłaby się na spacer z mną.
- Tak pan sądzi? A czemuż to?
- To nic nowego – odpowiada. - W moim wieku żadna kobieta nawet nie spojrzy na mnie, a co dopiero wyrażenie zgody na spacer ze mną.
- Kiedy ja lubię spacerować z panem, a to, że jest pan pensjonariuszem tego domu nie ma nic do rzeczy.
- Tak pani sądzi? Przecież ma pani chłopaka… zgadłem?
Skinęła głową i nagle przyspieszyli. Dziewczynie wydawało się nawet, że spacerują szybciej niż dnia poprzedniego.
- Owszem, ale chłopaka mojego widuję dostatecznie często na uczelni, więc starczyłoby mi czasu na pana – odrzekła.
- Ale ja jestem brzydki, nieprzystojny, odrobinę garbaty, a moja twarz przypomina… - przerwał, nie chcąc sprawić przykrości ojcu, który często występował w jego snach, więc mógłby czuć się urażony za to, że on, jego syn, nie akceptuje swego podobieństwa do ojca.
- Znowu te pana kompleksy. Ja wiem, że to, co powiem, to banał, ale proszę mi uwierzyć, że nie tylko wygląd się liczy.
Rozmawiając w ten sposób głównie o kompleksach Adama, gdyż było ich sporo, okrążyli klomb pięciokrotnie. Adam, co ciekawe, nie był zmęczony i pozwolił się zawieźć do pokoju z uśmiechem na ustach, lecz potem w chwili, gdy rozstawał się z dziewczyną kropelka łzy zaszkliła się w jego lewym oku.
Nagle usłyszał ostry metaliczny dźwięk dochodzący z łazienki. Kiedy wszedł do środka, zobaczył, że jedyne lustro w tym dwuosobowym pomieszczeniu rozpadło się na drobne kawałki, tak jakby oddano w jego stronę serię z automatu.
- Siedem lat nieszczęścia – pomyślał sobie. Próbował też odtworzyć z pozostałych w ramie lustra szkiełek swoją bliźniaczą postać – bez powodzenia.
[24.08.2022, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz