766.
Gdyby zadano mi kiedykolwiek pytanie, czy możliwa będzie zmiana ustroju z PRL-owskiego na jakikolwiek inny – odpowiedziałbym, że to możliwe, aczkolwiek trudne do pomyślenia. Gdyby z kolei zapytano mnie, czy z ewentualną zmianą ustroju jest możliwe, aby na barkach klasy robotniczej wskutek kłamliwych obietnic, wespnęli się sprytni oportuniści, za nic sobie mający tych, którzy barki swe nadstawiali, odrzekłbym, oczywiście, albowiem na świecie pełno jest ludzi żyjących na koszt innych i na koszt innych bogacący się. Gdybym jednak miał się zmagać z odpowiedzią na pytanie, czy na czele narodu, który narodem owym rządzi stanie jeden z pierwszych we wszechświecie wichrzyciel, kłamca i nieuk, nienawistnik nazywający wrogami wszystkich, którzy za nim nie pójdą w ogień, ten, który bardziej od samego Stalina jest czczony, to moja odpowiedź byłaby – nie, tego być nie może… a jest.
767.
Jak ocenić młode pokolenie, do którego już od dawna nie należę? Zależy od której strony się patrzy. Jeżeli od tej, którą obserwuję dzięki telewizji internetowej (bo tej z telewizora płynącej prawie że nie oglądam, a już wiadomości – w ogóle), mam na myśli tej telewizji, która realizuje „POL'AND'ROCK FESTIVAL” [nie jest to szałowa nazwa], to nawet jeśli prezentowana tam muzyka nie jest moją ulubioną w całości, to jednak sam pomysł Owsiaka urządzenia takiej cyklicznej imprezy głównie dla osób młodych uważam za fantastyczny. Za fantastyczną uważam też ideę Akademii Sztuk Przepięknych, podczas której młodzi ludzie mogą się spotkać z postaciami znanymi z mediów, posłuchać, co też zaproszone osoby mają do powiedzenia, jak i też zadawać gościom pytania, na które uzyskują odpowiedzi, ale nie takie wypowiadane tyłem do kamery, jakie serwuje marszałek terlecki, co tylko świadczy o gościa chamstwie i prymitywizmie. Można zatem powiedzieć, że młode pokolenie, kiedy podpowiada mu się właściwe a różnorodne sposoby korzystania z życia, jest w zupełności do zaakceptowania.
Tyle że z młodym pokoleniem spotykamy się nie tylko na festiwalu, ale w życiu codziennym, na ulicy, w korporacjach, na stadionie piłkarskim, w szkołach i na uczelniach, słowem wszędzie tam, gdzie można młodych ludzi spotkać i niekoniecznie podziwiać. Zapewne nie można podziwiać młodych ludzi za wiedzę (uogólniam, rzecz jasna, ale coś mi się wydaje, że w czasach nieco odleglejszych, wiedza, że się tak wyrażę, ogólna, nie tylko młodych, ale i całego społeczeństwa stała na nieco wyższym poziomie, bo i też tej wiedzy wymagano, bo i też głupio było żyć i nie wiedzieć po co i gdzie się żyje). Kto bowiem nie oglądał i nie słyszał filmików sprawdzających podstawową wiedzę maturzystów, ten być może nie zgodzi się ze mną, ale ten, co słyszał i widział, to przyklaśnie memu słowu, że takich kardynalnych braków w uzębieniu wiedzy nawet trudno by było satyrykowi wymyślić. Zaryzykuję mówiąc, że w polskich szkołach uczniów zainteresowanych nauką, uczących się, czytających ze zrozumieniem jest nie więcej niż 10 procent, no może w porywach 15. Oczywiście są placówki gdzie tych pozytywnie nastawionych do nauki gagatków jest więcej, co jednak niech nie zaciera obrazu całości. Jeżeli pominiemy osiągnięcia lub niedociągnięcia w zasobie przyswajanej wiedzy, to pozostaje nam jeszcze wychowanie, całkowicie po transformacji ustrojowej zaniedbane. Wychowuje a mianowicie pieniądz, którego zasoby lokują młodego (i nie tylko młodego człowieka) w określonej kaście. Jakże przyjemnie, żartuję, popatrzeć dwudziestolatka siedzącego za kierownicą auta za tysięcy dwieście, nadto mknącego z prędkością ogromną (jedna pani z telewizji, której nie oglądam [czytałem w Internecie], powiedziałaby nawet, że z szybkością przekraczającą prędkość światła [nota bene ta pani należy również do populacji ludzi młodych].
Jako stary belfer nie winię jedynie młodych za ten brak wiedzy, kultury i ogłady. W końcu skoro szkoła, której zakazano wychowywać [z wyjątkiem oddawania kultu żołnierzom wyklętym] nie wychowuje, ciężka ta praca spoczywa na barkach zapracowanych rodziców. Chwała Bogu, gdy rodzice są „udani” – wtedy istnieje szansa, że nadrobić wychowawcze zaległości można, natomiast jeśli „udanymi” nie są, wtedy efekty jakiejkolwiek pracy, czy nawet starań, są żadne.
Sądzę, że istnieją trzy czy cztery wręcz kryminogenne środowiska, w których mogą się znaleźć młodzi; innymi słowy, gdy młody człowiek tam trafi, rzec można – już po chłopie.
- Pierwszym jest sport polegający na kopaniu piłki, konkretnie nie sam sport, a pseudokibicowanie. Kto wlezie w tę krainę ogłupiania siebie i innych, jest dla świata normalnego stracony.
- Druga alternatywa kultury i wiedzy ogólnej to wspinanie się po meandrach kariery zawodowej w środowiskach korporacyjnych. Tam młody człowiek – pasjonat wyścigu szczurów zrobi wszystko, aby się wykazać kosztem innych [niestety dane mi było poznać takie kreatury wychowane na jakichś diabolicznych mitingach prowadzonych przez speców od tak zwanego rozwoju – niedorozwoju osobistego]
- Trzecią wylęgarnią zła w narodzie młodych jest również oparta na wyścigu szczurów praca w szeroko rozumianych mediach, także wirtualnych. Tutaj, aby się wykazać byle czym, należy w mowie i piśmie wykazać się szczególnym prymitywizmem, należy być od czubka głowy do stóp Gombrowiczowsko upupionym.
- Nareszcie jeszcze jedna kryminogenna dziedzina – to upupieni entuzjaści politycznych dziwolągów – partii, za którymi to bractwo gotowe jest zniżyć się do poziomu suteryny i za przysłowiowe złoty pięćdziesiąt zrobić dla szefa partii dosłownie wszystko, przyzwoitość [o honorze nie mówię, bo to pojęcie wykraczające poza zdolności umysłowe tej kasty] chowając w kieszeniach, kieszeniach następnie zaszytych.
[07.08.2022, Toruń]
Wszystko - niestety - prawda...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, niestety
UsuńTu gdzie jestem na wakacjach, mamy tylko telewizje prorządową, TVP info oraz TVP historia i gdyby nie ta ostatnia, to nie obejrzelibyśmy nic wartościowego, bo pani Ogórek i przyjaciół nie da się słuchać...
OdpowiedzUsuńjotka
Oj, to Ci współczuję... dobrze, że masz niekoniecznie prorządowy Internet... miłych wakacji
UsuńMoim zdaniem mocno zaniżyłeś % młodych ludzi posiadających wiedzę.Jest grupa ludzi(kto wie czy nie najliczniejsza), która nie bierze udziału w wyścigu szczurów, nie jest kibolami, pracownikami mediów i nie przynależy do partii.
OdpowiedzUsuńNie uzurpuję sobie prawa do obiektywnej wiedzy na ten temat. Są to moje odczucia, które pochodzą jeszcze z czasów, gdy byłem nauczycielem, natomiast wyścig szczurów odbywa się już po 8 klasie szkoły podstawowej, co poniekąd jest skutkiem edukacji bazującej na nauczaniu pod egzamin.
UsuńMój komentarz też jest subiektywną oceną. Ja miałam to szczęście, że na mojej edukacyjnej drodze spotykałam ludzi, którzy rozbudzali we mnie pęd do wiedzy, a nie umiejętnośc zdawania egzaminów. Dlatego też kilka z nich oblałam i musiałam ratować się poprawkami. Pomimo, że mój syn nie jest dobrym przykładem młodego, wyedukowanego człowieka, to jednak znam kilku takich, którzy pozwalająmi na optymizm. Pozdrawiam.
Usuń