CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 sierpnia 2022

ZAPISKI Z CZASÓW DYKTATURY (779) AWARIA

 



779.

Ja chyba nie mogę żyć bez pisania, czego dowodem niniejszy wpis, który powstał ręcznie, a dopiero później został przepisany „na czysto” do kawiarenki.

Otóż około 1-1.30 w poniedziałkową noc wysiadł prąd, a dokładnie „spalił się” licznik, taki przedpłatowy, tj. płacisz – uzupełniasz kilowaty na zaś – wpisujesz kod – wyswietlacz na liczniku informuje ile masz jeszcze wolnych kW do zużycia.

No i oczywiście z tego powodu nie ma Internetu, nie ma na czym zagotować wody, nie mówiąc już o tym, że jest się na dobrej drodze do zepsucia się jedzonka w lodówce. Ba, nie spodziewając się awarii, dopuściłem do tego, że rozładowała się moja komórka, która zwykle uzupełniam prądem w nocy.

Tak oto na własnej skórze przekonuję się, że w dzisiejszych czasach trudno życ bez elektryczności; innymi słowy człowiek skazany jest na łaskę i niełaskę nowoczesności.

Jak było dawniej? Za czasów mojego dzieciństwa wyłączanie prądu było zjawiskiem stosunkowo częstym. Nasza przyfabryczna kamienica był ogniwem w łańcuchelektrycznej trakcji cukrowni. Jeśli więc w zakładzie zdarzyła się prądowa awaria, odłączano też naszą kamienicę; jeżeli zachodziła konieczność oszczędzania energii elektrycznej, odłączano całe przyzakładowe osiedla, gdyż zatrzymanie produkcji cukru podczas kampanii wiązałoby się z ogromnymi stratami.

Jednakowoż jeżeli nie można było przy tych smutnych okazjach korzystać z lodówek, ich zawartość, głównie mięsną, przenoszono do naprawdę chłodnych piwnic. Wodę i wszystko co związane z gotowaniem, pieczeniem i smażeniem można było załatwić na węglowej kuchni (w tamtych czasach nie dostarczano do naszej kamienicy gazu w butlach). Samą wodę mieliśmy na bieżąco, z oglądania telewizji i słuchania radia trzeba było zrezygnować, choć pamiętam, że akurat wtedy, przynajmniej u mnie w domu, czytało się przy świecach, jakby na pohybel braku elektryczności.

A zatem ciężko w dzisiejszych czasach przywyknąć do braku prądu, zwłaszcza wtedy, gdy awarie nie są spowodowane bezpośrednio z kataklizmem pogodowym.

Więc zebrało mi się na pisanie… pisze jak za dobrych dawnych lat – ołówkiem na kratkowanej kartce papieru.


[29.08.2022, Toruń]

2 komentarze:

  1. Pamiętam dawne awarie i brak wody, podjeżdżały na osiedle beczkowozy, a niejedna wanna została zniszczona przez zapasy robione na gorsze czasy...bez prądu nawet wody na herbatę nie zagotujesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na warszawskich osiedlach za mojego dziecinstwa i młodości częste były tego rodzaju awarie. Przyjeżdżały beczkowozy i ludzie w wiadrach nosili wodę do mieszkan. Niestety prądu nie można było sobie przynieść więc tylko świeczki pozostawały. A odłączano często cale dzielnice...

    OdpowiedzUsuń