CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

15 sierpnia 2022

MINIATURY (5) TWARDZIOSZKI I PIECZARKI

 

Twardzioszki przydrożne

i

pieczarki łąkowe




TWARDZIOSZKI I PIECZARKI

    W tym czasie królowała nad okolicą dzikość. Zawsze można było skorzystać z dobrodziejstw natury. Gdzieś na łąkach, w niegłębokich wąwozach, na skarpach spadających w stronę wartkiej acz wąziutkiej strugi, po obu stronach torowiska kolejowego czyhały na człowieka dzikie jabłonie, śliwy, grusze, tudzież maliny, jeżyny, a nawet truskawki i agrest. Można się było pożywić także twardzioszkiem przydrożnym czy też pieczarką łąkową, ale tylko po przysmażeniu grzybków na patelni. A ta patelnia, Bożesz ty mój, schowana była głęboko w sezamie kamiennym – wapiennym; należało odsunąć kamień okrąglak, a za nim taki płaski, zapewne przecięty ostrymi kłami piły kruszących urządzeń będących na wyposażeniu kamieniołomów. Te kamienie wybrane ziemi, wyciągnięte ze stoków lub wapiennych niecek, przewożone były następnie wagonami w to miejsce, gdzie Ignac i Ernest zrobili sobie sezam, w którym przechowywali kosztowności, skarby natury, od skrzących się nawet w bladym popołudniowym słońcu krzemieni, po muszle i zachwycające swymi meandrami korzenie czy i odziomki. Wybierając się w podróż w nieznane – znane miejsca ich krainy dzieciństwa, przygotowani na spędzenie całego sierpniowego dnia na odludziu, zajrzeli do swego sezamu, wydobyli z niego aluminiowy garnek, patelnię, dwa metalowe kubki i okrągłe pudełeczko z liściastą herbatą marki Yunan. Schowali te przedmioty do plecaków, które ukryli następnie w wierzbowej dziupli, a gubiąc ewentualne pogonie, udali się do swoich domowych siedlisk; jeden pochwycił kostkę smalcu, drugi pół bochna okrągłego chleba. Obaj też, niezauważeni, zabrali z sobą po jednym kocu, ostry nóż do krojenia pieczywa i sztućce.

    I wyruszyli w świat. Na sam kraniec swojej krainy, na sam kres tego krańca, przechodząc wzdłuż potoku, zatrzymując się przy ku południu skierowanym chaszczom malin i zapomnianych przez świat kłączy dzikich owoców truskawek, które nie wiedzieć czemu owocowały, jak przystało na dziką roślinność, z wielkim opóźnieniem. Ograbili też kilka gałęzi dzikiej gruszy, jabłoni i śliwy, i mając dwa plecaki wypchane jadalnym skarbem, doszli wreszcie do źródełka sączącego podziemną, zawsze niemal lodowatą wodę, ku potokowi, przez tubylców zwanego północną rzeką.

    Wspinając się na łagodne wzgórze, z którego właśnie wypływała stróżka wody przejrzystej, łagodzącej pragnienie, a tak zdrowej, że znający jej charakter pobierali ją w butelki i kanki, odbili kilkadziesiąt metrów w prawo, na północ, gdzie rozpościerało się wzniesienie pozostałego po nieistniejącym już torowisku. Tam, zwłaszcza po opadach deszczu, roiło się od przydrożnych twardzioszków, a po drugiej stronie tej wyniosłości terenu, pośród dorodnej łąkowej roślinności nasypanej młodymi samosiejkami dąbczaków rozsiadły się pieczarki o białych i kremowych kapeluszach.

    Ernest z Ignacem przeszli się tamtędy, zachwycili się nadzwyczajną obfitością grzybów, a następnie skierowali się na wypłaszczoną łączkę znajdującą się za cierniowym, samorodnie powstałym żywopłotem, miejscem położonym naprawdę na samym końcu świata, gdzie uformowali swego czasu szałas, wyznaczyli punkt na rozpalenia ogniska, jak i też gdzie znajdowała się sterta gałęzi, zgromadzona w wiadomym celu.

    Pozostawiwszy zatem swoje plecaki w szałasie, dobyli z nich płócienne torby i poszli na twardzioszki i pieczarki.

[...]


[15.08.2022, Toruń]

2 komentarze:

  1. Coś mi się wydaje że u mnie na dzialce takie twardzioszki rosną....muszę się im jutro przyjrzeć, :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zbierałem te grzybki wzdłuż torowiska, lecz operowałem inną nazwą... może to były taneczniczki, ale nie jestem pewien... warto jednak sprawdzić w atlasie grzybów, czy to rzeczywiście prawdziwe twardzioszki.

      Usuń