Napisał był Cyprian Kamil Norwid wiersz, który jest egzemplifikacją uczucia miłości, jakie zawładnęło jego duszą podczas pobytu w Rzymie. Miłość ta, rzecz jasna, była miłością nieszczęśliwą, jednakowoż podmiot liryczny, bez wątpienia autor, wyrósł już z grzechów miłości romantycznej, która kazała, jak w przypadku bohatera werterowskiego, trwać w swym szaleńczym uczuciu aż do śmierci. Wprawdzie trafiony strzałą kupidyna poeta chciałby na pamiątkę miłości dostać od damy choćby wstążkę, po czym zadowoli go sam cień ukochanej, ale i z tego „wspomnienia” zrezygnuje, gdyż cień bywa tak samo ulotnym, jak niepewna miłość kobiety do poety. Nieszczęśliwie zakochany usuwa zatem ramię, znajdując wytłumaczenie rozstania w przypomnieniu, że to sam Bóg kierował i kieruje jego losem, a zatem zadowoli się „rzeczą mniej wielką”, ot choćby przyklejonym do szyby listkiem albo kropelką deszczu, co sprawi poecie nie mniejszą przyjemność, aniżeli smukła, giętka szyja ukochanej.
Cyprian Kamil Norwid - "Daj mi wstążkę błękitną..."
Daj mi wstążkę błękitną - oddam ci ją
Bez opóźnienia...
Albo - daj mi cień twój z giętką twą szyją;
- Nie! nie chcę cienia.
Cień - zmieni się, gdy ku mnie skiniesz ręką,
Bo - on nie kłamie
Nic - od ciebie nie chce, śliczna panienko
Usuwam ramię...
Bywałem ja - od Boga nagrodzonym,
Rzeczą - mniej wielką:
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką...
Wyjątkowo nie miał szczęścia Norwid. I jeszcze zmarł w przytulku dla ubogich....
OdpowiedzUsuń