747.
Ciężkie dni nadeszły, bo to i pogoda upalna, po której wiatr i burze, i taki marazm lipcowy, a już najgorzej, kiedy nadchodzi bezrobotna niedziela, kiedy dzień się dłuży i nuży. Z drugiej strony czuję się jak na wakacjach, niby beztroski [z tej „nibybeztroski” nigdy się nie wyleczyłem – to jedna z najpodlejszych cech mojego charakteru, która nie pozwalała mi cieszyć się z wakacyjnego nicnierobienia nawet w czasach, kiedy moje zmartwienia były na poziomie 3 w skali do 10 (dzisiaj są na poziomie 9)]
Owszem, rankiem, gdzieś pomiędzy siódmą a ósmą, dla mnie to ranek, pojawiają się w moim barłogu moje piesełki: Masza i Adelka. Najpierw Masza – kładzie się tuż przy głowie, targam jej włosy i zasypiam, a po pół godzinie w tym samym miejscu zjawia się Adelka. Mija niepełna godzina i obie panny tarzają się, a potem siadają na tapczanie z pyszczkami zwróconymi ku kuchni, bo obie suczki wyczekują, aż odezwie się żona lub córka. I w takich chwilach trochę bardziej warto żyć, i zapomina się o tej mojej nodze, która jest jakby coraz mniej moja i o tym ustawicznym od pewnego czasu bólu brzucha, który kojarzę z migreną, równie dokuczliwą, chociaż to choróbsko akurat się do mnie nie przywiązało.
748.
Nie wiem jak będzie dalej, ale (o czym pisałem wcześniej) mam swoje skrzydlate przyjaciółki – to te ptaszki, które korzystają z mojej stołówki.
A zatem wypadałoby je przedstawić:
1) Gołąb grzywacz.
Przylatuje czasami z małżonką. Ostatnio kobieta rzadziej – pewnie zajęta pisklętami. Z grzywaczem – facetem często wdaję się w rozmowę. Niezbyt płochliwy. Czasami przypomina o tym, że występuje brak pokarmu na parapecie.
2) Kawka
Według mnie kawka z tym czarniawym płatem ciągnącym się od nasady dzióbka po oczy wygląda bardzo groźnie, chociaż jest to ptaszę całkiem miłe, trochę płochliwe. Przylatuje na parapet robiąc rwetes, dziobnie trzy czy cztery kawałki karmy i z piątym zmyka gdzie popadnie, ale będąc za oknem przygląda mi się deczko nieufnie. Podobno kawkę można oswoić. W czasach swojej młodości takim oswoicielem był mój ojciec.
3) Sroka
Sroka, a właściwie dwie sroki robią najwięcej hałasu, już to swoimi skrzeczącymi zawołaniami, już to dynamicznym ruchem skrzydeł przy lądowaniu na parapecie. Chyba najbardziej płochliwe, lecz bywa, że na dłużej zostają za oknem, a wtedy wymieniamy pomiędzy sobą ciekawskie spojrzenia.
Zaobserwowałem, że przy „paśniku” niejakiej kłótni nie ma, a zdarza się, że gołąbek stołuje się razem z kawką.
Przy okazji polecam stronkę z odgłosami i zdjęciami ptaków, z którymi możemy się spotkać na łące, w parku, w lesie lub w miejscu zamieszkania. Zachęcam do obejrzenia i posłuchania.
[04.07.2022, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz