ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

31 lipca 2022

SOWIŹRZAŁ KROTOCHWILNY I ŚMIESZNY (1-2)





Czas sowizrzalską literature zacząć... o Dylu Sowiżrzale.



1. Napierwsza historyja, jako się Sowiźrzał narodził i trzykroć jednego dnia krzczon był, a którzy jego kmotrowie byli


    We wsi Knotowicach, w saskiej ziemi, niedaleko lasu jednego Sowiźrzał, dobre dzieciątko się narodziło. Jego ojcu imię było Kulas Sowiźrzał, a matce Hanna. Jakoż się im to dziecię udało, wnet do Plemienice na krzest nieśli, a imię jemu Dyla Sowiźrzał dali. I był niejaki Tylach Lachowic, obywatel plewiński, jego kmotrem i przy tym inni dobrzy ludzie. Gdy tedy Dyla Sowiźrzał okrzczon był, one kmoszki i inne matuchny wedle starego zwyczaju poszły do karczmy na dobre piwo i podpili sobie dobrze po onej gorącej a niebliskiej drodze, a to, co przepili, musiał ociec zapłacić.

    Potym, gdy się z dziecięciem ku domu wrócili, idąc po ławkach przykrych tuż wedle wody, kmoszka, co dziecię niosła, potknęła się i upadła do głębokiego jeziora z dziecięciem wespół. Oboje się barzo umazało, a wszakże krom urazu dziecięcego – i jako dawno powiedają:

Złe nigdy nie zginie” – i z wielką trudnością oboje z błota dobyto. Potym poszli do domu, a uchędożyli zasię dziecię.

    Tak-że ubogi Sowiźrzał trzykroć jednego dnia był krzczon: naprzód w kościele w krzcilnicy, powtóre w kałuży głębokiej, potym doma w kotle.I to napierwszy znak jego nieszczęścia był, które jego, póki żyw, naśladowało, jakoż się to dalej opisuje.



2. Historyja, jako wszyscy kmiecie z swoimi żonami na młodego Sowiźrzała skarżyli, powiedając, jakim by on silnym zuchwalcem i oszczercą był, k temu siedząc na koniu za ojcem, na ludzi milczkiem zadek wypinał


    Gdy już Sowiźrzał ku latom przyszedł, a z prochu był wychowan, dziwne a rozmaite kunszty między dziećmi wymyślał i jakoby niejaka małpa po trawie się walał aż do czwartego lata, a tak w złości swej przyrodzonej rósł – im starszy, tym gorszy – że pospolicie wszyscy sąsiedzi nań uciążali i skarżyli ojcu, żeby on łotrem był.

    Wysłuchawszy ociec ich skarg, począł syna swego karać, tak mówiąc:

Co się dzieje, synu miły, że tak wszyscy sąsiedzi na cię skarżą? Powiedają, żeś przewrotny a młody łotr.

    Sowiźrzał na to odpowiedział:

Miły ojcze, wszak nikomu żadnej przykrości nie czynię, a to, jako się w sobie ma, wnet okażę. Wsiądź na twego własnego konia, a ja za cię wsiędę i pojedziemy sobie przez tę ulicę cicho, a wżdy oni na mię łgać i narzekać będą, a wszakże na to nic nie dbam.

    Tak-że ociec uczynił. Wsadził go za się na koń, a Sowiźrzał, podkasawszy się dobrze, wypiął zadek na ludzi i siadł sobie zasię cicho. Ujźrzawszy tę niecnotę jego, sąsiedzi z żonami swymi wszyscy wespołek za nimi bieżeli, łając a przeklinając go, że tak niestatecznym był. Na to rzekł:

Miły ojcze, baczysz dobrze, że ja spokojnie siedzę, a żadnego nie prześladuję, a wżdy ludzie powiedają, iżem ja łotr.

    Ociec, chcąc go doświadczyć, posadził go przed się na koń, aby jedno nań nie narzekano. Aczkolwiek synek spokojem siedział, a wżdy swojej przyrodzonej złości zataić nie mógł – na ludzi gębę zakrzywiał a język wyszczyniał. Ludzie się temu barzo dziwowali i niewymownie łajali. Ociec rzekł:

I zaiste, synu, w nieszczęśliwąś się ty godzinę urodził. Baczę dobrze po tobie, żeś cichy, ale wżdy ludzie na cię uciążają i ciebie wespół ze mną sromocą.

    Wnet dla uwiarowania hańbienia z miejsca się ruszył, bo syna barzo miłował, i brał się do majdeburskiej ziemie, z której żona jego rodem była. I sam, ubogi starzec, niedługo był żyw, żonę, dzieci w wielkim ubóstwie zostawił. A Sowiźrzał, aczkolwiek rzemięsła żadnego nie umiał i k niemu żadnej myśli nie miał, będąc w szesnastym roku, wszakże swym kuglarstwem i błazeństwem wszędzie miejsce i pożywienie dobre miał wedle starego przysłowia: „Błaźni się nalepiej mają”.


[31.07.2022, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz